Witalij Kulyk, ukraiński politolog uważa, że w ciągu pięciu lat kilkaset tys. Ukraińców w Polsce może zyskać obywatelstwo, a jako wyborcy będą mogli realnie wpływać na sytuację w naszym kraju. Zaznaczył, że ważna będzie określona konsolidacja polityczna społeczności ukraińskiej i wejście w politykę, w tym na listy konkretnej partii, walczącej „o interesy Ukraińców”.
Temat nie jest nowy. Jest konsekwencją, naturalną, dużej liczby obywateli Ukrainy na terytorium Polski. Wywołał go w czerwcu 2022 roku były Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wychodząc z postulatem przyznania Ukraińcom biernego i czynnego prawa wyborczego w w wyborach samorządowych.
Z strony ukraińskiej już w 2020 roku lobbowała w sprawie praw politycznych Ukraińców Marta Romankiv. Argument był z kategorii wykluczenia i dyskryminacji a zatem taki, który w obecnych czasach jest wyjątkowo nośny: "Pozwalając na rezydenturę, system jednocześnie wyklucza nowych mieszkańców z możliwości realnego wpływu na politykę państwa, w którym mieszkają. Taki mechanizm prowadzi do dyskryminacji, która niezmiernie utrudnia proces integracji".
Zagadnienie to umyka polskim władzom, które w sprawach Ukrainy (tych nieprzyjemnych) mają tenencje do zacinania się w myśleniu logicznym i perspektywicznym.
Wałkując od rana do nocy temat migrantów na Lampedusie i zagrożeń z tym związanych mamy zarazem a zwłaszcza politycy w Polsce talent do niezauważania tego, co znajduje się pod naszym nosem. To, co chciałbym zauważyć że swojej strony: najtrudniej zintegrować ze społeczeństwem tych obywateli z obcego kraju w którym agenda jego rządów jest na kursie konfliktowym. To tworzy nieuniknione napięcia. I często, co pokazuje historia, stanowi doskonały pretekst do prób ingerowania w wewnętrzną politykę danego państwa. Marnuje to zarazem energię państwa na rozwiązywanie wynikłych stąd sporów dla których jak pokazuje to np. współczesna historia Żydów i Palestyńczyków nie istnieją żadne dobre rozwiązania. Zwłaszcza dobre z subiektywnego punktu widzenia zainteresowanych stron.
------------
Poniżej fragmenty tekstu opublikowanego w portalu Kresy.pl (link znajduje się pod tekstem).
W publikowanym w tym tygodniu programie internetowym Jurija Romanienki wystąpił Witalij Kulyk – znany ukraiński politolog, związany ze środowiskiem Euromajdanu. Skomentował w nim m.in. perspektywę uzyskania przez ukraińskich migrantów obywatelstwa innych państw, a zarazem praw wyborczych.
"Ukraińcy w Kanadzie w większej liczbie będą mogli głosować za pięć lat. Przy okazji, ten problem, czy raczej możliwość, pojawia się nam także w innych krajach, bo przedział czasowy do uzyskania przez naszych emigrantów obywatelstwa wynosi do pięciu lat. I wtedy otrzymamy co najmniej kilkaset tysięcy obywateli Polski pochodzenia ukraińskiego, z którymi trzeba będzie się poważnie liczyć, bo będą wyborcami" – oświadczył Kulik.
(...)
Romaniuk zwrócił uwagę, że w Polsce już wcześniej, przed wojną rosyjsko-ukraińską, była liczna społeczność ukraińska, sięgająca miliona ludzi, przy czym w większości są to migranci zarobkowi, ale jest możliwe, że będą ubiegać się o polskie obywatelstwo. Kulik zaznaczył, że ważna będzie określona konsolidacja polityczna tej społeczności, żeby mogła lobbować i walczyć „o ukraińskie interesy”.
"To ważne, żeby społeczność ukraińska współpracowała z jakąś partią polityczną, a nie rozpraszała się między różnymi. A będzie jakaś grupa polityczna, która powie chronimy interesy Ukraińców, a na ich listach będą Ukraińcy. I tyle. Dostajemy lobbystę, partnera, sojusznika politycznego i nasza gra staje się bardziej interesująca".
"Uchodźcy z Ukrainy, otrzymując obywatelstwo i prawa wyborcze w Polsce, będą mogli wpływać na politykę Warszawy i lobbować na rzecz interesów Kijowa".
W innej części rozmowy Kulik mówił też m.in., że nie wierzy w żadną konfederację czy federację z Polską. Zaznaczył też, że Ukraina musi „chwytać moment” i wykorzystać na swoją korzyść narastające sprzeczności pomiędzy państwami europejskimi. Romaniuk zwrócił w tym kontekście uwagę na Polskę, mówiąc, że opozycja zarzuca partii rządzącej, że chce wyprowadzić kraj z Unii Europejskiej. Politolog komentował, że w tej walce politycznej negatywną konsekwencją jest "jeszcze większe poparcie zyskują skrajne siły, w tym ukrainofobiczne”
"Dlatego, że nastroje antyukraińskie podsycane są także na Słowacji, w Polsce. W Niemczech AfD znalazła się już na drugim miejscu. Wszyscy się radykalizują. Agenda ukraińska stała się problemem i wyzwaniem dla każdego kraju" – powiedział.
Wyraził też przekonanie, że w końcu procesy te doprowadzą do rozłamów na Zachodzie, na czym Kijów musi coś ugrać.
"Radykalizacja i dojście do władzy nowych populistów będzie stanowić nowe wyzwanie. To znaczy, nie będzie współpracy, a każdy kraj będzie realizować egoistyczne interesy, egoizm będzie rósł. I jeśliby Ukraina miała strategie polityki zagranicznej, to obrócilibyśmy ten mechanizm na naszą korzyść. Robilibyśmy mezaliansy i aliansy z różnymi państwami, które mają między sobą spory i pracowalibyśmy z nimi" – powiedział ukraiński politolog.
-------
Link: O przyszłym polskim obywatelstwie Ukraińców i nie tylko.
Inne tematy w dziale Polityka