Witam Wszystkich,
Nie mówię: żegnam. Mówię: do widzenia, do przeczytania w innych czasach. Do komentowania w innych czasach.
Nic szczególnego za tą decyzją nie ukrywa się. Czas. Po prostu czas.
Aby pisać trzeba posiadać czas.
Aby napisać coś wartościowego potrzeba jeszcze więcej czasu. Choć to też nie jest nawet najmniejszą gwarancją jakiegokolwiek zainteresowania.
Nie wystarczy jednak napisać i opublikować. Warto jest jeszcze posiadać czas na udzielenie odpowiedzi, jeżeli znalazł się ktoś, kto przeczytał notkę i postanowił zostawić swój komentarz.
Tego wymaga szacunek dla komentujących.
Nie chodzi jednak tylko o czas.
Pisanie, w moim przekonaniu, zmienia i piszących i czytających. Pisanie o polityce w szczególności - pojawiła się w moich komentarzach pewna nuta i złośliwości i jadowitości. Można ją uzasadnić ferworem polemiki, ale tak czy inaczej pojawiła się a nie przepadam szczególnie za jej fałszywym dźwiękiem. Naturalnie - jest w człowieku taka tendencja, aby odpłacić pięknym za nadobne, ale w ten sposób można, wcześniej czy później, kulturalnie zbankrutować. Wolałbym jednak tego uniknąć.
Trochę też jestem zmęczony chamstwem naszym codziennym i wolę się nie przyczyniać do niego. Bez mojej cegły mur będzie niższy, choć zapewne z powodu jej braku nie upadnie. Różnimy się, ale coraz rzadziej rozumnie. Duch naszych czasów to duch wyzwalania tego, co w człowieku jest najgorszej jakości. Mój ukochany N. Davilla pisał, że wyzwalanie człowieka jest niczym innym niż umożliwianiem mu plebejskiego stylu życia.
Ogólnie - w powietrzu współczesności nie tkwi zachęta do posiadania skrzydeł, ale do wyrywania z nich piór.
Korzystając z okazji chcę przeprosić tych, których w moich komentarzach dotknąłem zbyt osobiście. Próbowałem tego uniknąć, ale z pewnością nie uniknąłem.
Nadto komentowanie polityki to zawieszenie wszystkiego w teraźniejszości - po kilku latach notki otrzepane z kontekstu czasu ich powstawania najczęściej nie przedstawiają żadnej wartości. Nie ma już po co do nich wracać. A zatem czy warto było poświecić im swój czas?
Stąd z niejaką przyjemnością odkryłem taki passus w mojej notce z odległej przeszłości: W powiatowym miasteczku N. życie jest nudne a najbardziej nudzi się w soboty. Słońce wyleguje się na psach, koty na dachach a dachy na domach chyba, że pada deszcz, bo wtedy dachy dzwonią na trwogę.
Dziękuję Wszystkim za czas, który poświęciliście na przeczytanie tego, co napisałem.
Dziękuję także i Tym, którym chciało się nie tylko przeczytać, ale także napisać komentarz.
Dziękuję także redakcji S24, która - od czasu do czasu - miała do mnie słabość udostępniając mi główną stronę.
Mam nadzieję, ze jest choć jeden czytelnik, który dzięki mnie zainteresował się twórczością N. Davilli.
Chciałbym i każdemu tego życzę dożyć takiej chwili w jakiej będę potrafił tak precyzyjnie, jak wyżej wspomniany autor, formułować swoje myśli.
Gdy ktoś martwi się, iż zbliża się czas w jakim głupota zatriumfuje, bo ma poparcie licznych głupców chciałbym na koniec przybliżyć dwie myśli, które w błysku geniuszu przytrafiły się Kolumbijczykowi:
"Publiczność aprobuje jakąś ideę dopiero wówczas, gdy ludzie inteligentni zaczynają się od niej odwracać. Do motłochu dociera jedynie światło wygasłych gwiazd".
"Być reakcjonistą to zrozumieć, iż prawdy nie wolno wyrzec się tylko z tego powodu, że nie ma ona możliwości zatriumfować.".
Wiem, że niektórzy nie przepadali za cytatami. Ale od kogo się uczyć? Od małych czy od wielkich?
Żałujcie zatem, że nie przywołam w kolejnej notce Sørena Kierkegaarda. Też teolog.
Zresztą - a co tam :)
Czy to zrobisz, czy nie zrobisz, będziesz i tego, i tego żałował.
Tak jest i z moją decyzją.
W jakieś mierze jestem pełen cudzych myśli stąd tak łatwo mi się poruszać w swoich własnych :) Stąd nie muszę odkrywać koła od nowa. To duże ułatwienie.
To tyle z mojej strony.
Do przeczytania. Do komentowania. Później. W innych czasach.
Inne tematy w dziale Kultura