Ilekroć ten problem się pojawiał zawsze mnie tak samo, mniej więcej, irytował.
Mam na myśli sytuację w branży górniczej. Zawsze na krawędzi strajku. Zawsze w tle rentowność przemysłu wydobywczego. Rentowność a znacznie częściej jej brak.
Różnie można oceniać politykę poszczególnych rządów wobec górnictwa. Rzadko była to perła w koronie polskiej gospodarki. Częściej: cierń w koronie. Problem. Różnie rozwiązywany. Najczęściej w ogóle. Raczej przyszywanie łaty niż systemowe podejście. Wiele błędów. Wiele zaniechań. Wiele zaniedbań. I wiele by o tym pisać.
Ale to, co mnie irytowało jako osobę, która albo pracowała w prywatnych firmach albo w swojej: nieważne, jaka jest sytuacja w górnictwie, gdy chodzi o wyniki ekonomiczne. Nie jest ważne czy surowiec drożeje czy tanieje. Nieważne czy popyt nań rośnie czy popyt maleje.
Nieważne. Jak nie dacie nam tego, co chcemy to spalimy Warszawę. Mój dziad fedrowoł, ojciec fedrowoł to i ja fedruje. Takie dziedzictwo. Ni ma piniądzorów? Muszą być. Bo spalimy Warszawę. Musicie dać. Skąd? Nieważne. Musicie dać. Ceny surowca spadły. Musicie dać piniądzory. Kryzys? Musicie dać.
To jest jakieś fatum III RP. Fatum tak dla górników, rządów jak i dla tych wszystkich, którzy górnikami nie są.
Istny gordyjski węzeł.
Bo praca górnika jest ciężka. Znam to z opowieści moich bliskich, którzy zostali skazani przez komunistyczną władzę na przymusową pracę w kopalni. To ciężka, nieprzyjemna praca. Rozumiem to. Nie kwestionuję tego. Szanuję pracę. Każdego człowieka. Ale czy zapadł jakiś nieodwołalny wyrok skazujący górników na bycie górnikami? Chyba nie.
Stażowe? Musi być. Jubileuszowe? Musi być. Barbórkowe? Musi być? Czternastka? Musi być. Kredkowe? Musi być? Umarzalna pożyczka po 5 latach pracy? Musi być. Deputat? Musi być. Odprawa po przejściu na emeryturę? Musi być.
Zła koniunktura? Konkurencyjne otoczenie? Wzrost kosztów?
Nieważne.
Piniądzory muszą być.
Poza irytacją towarzyszy mi taki obrazek: kuźnia, kowal produkujący podkowy. Ale nie ma już tylu koni. Nieważne. Mój dziad był kowalem. Ojciec był kowalem. Ja też. Kupcie podkowy. Musicie. Nie potrzebujemy. Kupcie podkowy. Bo jak nie i tu muskularne ramię sięga po młot.
Aby było jasne: przemysł wydobywczy jest ważny, ale odnoszę wrażenie, że dla braci górniczej lub jej reprezentantów zmiany zachodzące w zewnętrznym świecie nie mają znaczenia. Ten świat istnieje po to, aby płacić.
Koniunktura? Konkurencja? Inwestycje? Rynek?
Piniądzory być muszą.
Inne tematy w dziale Gospodarka