Wyobraźmy sobie świat po Czwartej Rewolucji Przemysłowej.
Produkcja jest w pełni zautomatyzowana. Nie ma potrzeby, by przy wtryskarce PET stał człowiek, który pilnuje, żeby proces przebiegał bezproblemowo. Maszyna automatycznie pilnuje parametrów przetwarzanego tworzywa. Wyposażona w czujniki "wie", kiedy forma dobiega końca swojego żywota i to sygnalizuje. Ale to nie człowiek wymienia formę. Podjeżdża inna maszyna z nową formą i dokonuje wymiany. Potem odwozi zużytą do recyklingu.
Nad tym wszystkim czuwa jeszcze inna maszyna, której celem jest większa efektywność procesu. Wykrywa zator logistyczny w transporcie od fabryki dostarczającej nowe formy. Więc zleca wcześniejsze dostawy większej liczby form. Ruszają ciężarówki. Nie kierowane przez ludzi, tylko automatycznie dobierające najlepszą trasę minimalizując czas i zużycie energii.
Najlepiej by było wybudować bezpośrednią linię kolejową między fabryką opakowań PET, a zakładem który produkuje niezbędne formy. Więc... Automaty ją zestawiają.
Cała produkcja przebiega sprawnie i efektywnie. Ludzie mają zapewnione dobra. Nikt nie cierpi na brak wody, jedzenia, rozrywki. Wszystkie podstawowe potrzeby są zaspokojone.
I co dalej? Czym zajmują się ludzie?
Być może niektórzy topią się w konsumpcji. Być może inni, zgodnie z ludzką naturą chcą akumulować.
Tylko po co? Skoro na skinienie palcem, już za godzinę, dowolne materialne dobro jest u progu drzwi. Drzwi domu, który został automatycznie wybudowany dwa dni temu. Dom marzeń. Z ogródkiem. Utrzymywanym automatycznie.
No to może wreszcie będą mogli ludzie wykazać się kreatywnością? Tylko po co? Skoro dowolne dzieło sztuki będzie można zamówić przez internet. Choćby film z dawno nieżyjącymi aktorami, których obraz zostanie wygenerowany przez technologię deepfake, na podstawie scenariusza wytworzonego przez głęboko uczącą się sieć neuronową, która w ułamku sekundy przetrawiła wszystkie dzieła Quentina Tarantino.
Ale to będzie nudne. A są glosy, że ten czas jest już tuż, tuż, za rogiem.
Inne tematy w dziale Technologie