- Nie, Paweł! Stop! Bez sensu!
- Co bez sensu?
- No ta notka. To jakaś katastrofa jest! Nic odkrywczego, bez ładu i składu, bez kierunku i jeszcze ten infantylnie pretensjonalny tytuł.
- Ale o co ci chodzi? Tytuł akurat przefajny! A notki jak dotąd mają strukturę jedna osobista, jedna o spostrzeżeniach socjologicznych. Wypadło na osobistą. Poza tym, czy to nie ty mi podpowiedziałeś "a może zamiast tylko pożerać wiedzę, to byś coś napisał?"
- No ja. Ale to w tym musi być jakiś cel, a tu żadnej korzyści nie ma. Do roboty byś się jakiejś wziął, a nie! Od ośmiu lat masz listwy przysufitowe do przyklejenia!
- Dobra, to umówmy się tak. Ja tu napisze, bo samo się przecież nie napisze, dam upust swojej grafomanii, taki "zrzut świadomości", wrzucę ja do rozmaitości i ją zamiotą pod dywan. A potem zabiorę się za te listwy i znowu ich nie przykleję, bo będzie coś ważniejszego do zrobienia. Może być?
- Ale jak ją zamiotą, to nikt jej nie przeczyta. To po co tak?
- I bardzo dobrze! Nikt nie przeczyta, nikt nie skomentuje, nikt nie nazwie mnie idiotą i nie wytknie, że odkrywam Amerykę w konserwie, bo przecież to powszechna wiedza.
---
Próbując wysnuć sens i znaczenie z oblegającego mnie chaosu, było mi dane zapoznać się z dwoma ciekawymi pojęciami z pogranicza neurologii, socjologii i psychologii.
Pierwsze to neurotyczność (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Neurotyczno%C5%9B%C4%87). Nadmierna pobudliwość nerwowa na bodźce. Z ewolucyjnego punktu widzenia, taka cecha osobowości ma sens. Lepiej uciec przed zagrożeniem, niż stać jak wryty, gdy leci na nas wygłodniały lew. Ale, jak ze wszystkim, warto zachować umiar. Zbyt wysoki poziom neurotyczności i pojawiają się irracjonalne lęki i panika. Nagle wszystko staje się zagrożeniem.
Drugie to z języka angielskiego agent detection (https://en.m.wikipedia.org/wiki/Agent_detection). Zdolność poznawcza do przypisywania pozornie niewinnym zjawiskom przyczyny wynikającej z działania jakiegoś czynnika. Mimo swoich krytyków, argument, że ta cecha może być przydatna w przetrwaniu, też ma ewolucyjny sens. Lepiej założyć, że gałązka jest złamana, bo przechodził tedy duży zwierz (na przykład głodny lew) i wyostrzyć zmysły, zakładając, że pewnie się gdzieś tu kręci.
Tylko, że oba te zjawiska bardzo dobrze sprawdzały się w czasach, gdy nasi przodkowie nie byli u szczytu łańcucha pokarmowego. W końcu jedną z podstawowych zasad jest nie dać się zjeść.
Naukowcy dowodzą, że idea boga, bogów, opatrzności to właśnie wynik takich mechanizmów. Atawistycznych pozostałości po czasach, gdy były przydatne.
No właśnie, a potem taki Nietzsche wjeżdża na scenę na białym koniu i oświadcza "Gott is tot". Faktycznie łatwiej jest przypisać nieznane przyczyny zdarzeń, budzących lęk jakiemuś inteligentnemu bytowi. A jak jeszcze dołożyć, że ten byt ma same dobre zamiary, to już nie ma się czego bać.
Wyeliminowanie takiego bytu wprowadza próżnię. A jak wiemy - natura ma to do siebie, że nie znosi próżni.
Nie jestem ekonomem. Ani politykiem. Ani socjologiem, ani politologiem, fizykiem, matematykiem, filologiem, entomologiem, biologiem molekularnym... A jeśli hipoteza, że wszechświat to tak naprawdę gigantyczny komputer kwantowy miałaby się potwierdzić, to żeby go zasymulować i w ten sposób poznać reguły jego działania, potrzeba by drugiego, większego komputera kwantowego. Na razie się nie zanosi, żebym mógł taki kupić, więc zakładam, że się nie dowiem.
Ale jednak nadal zdarzenia mają swoje przyczyny i, naturalnie, niektóre z nich wzbudzają lęk. W tej sytuacji Nietzsche wyjeżdża ze sceny a pozostaje sprzęt poznawczy, którego gwarancja minęła paręset milionów lat temu. Gdzieś tu czai się lew. Albo coś innego, co chce mnie pożreć. Albo ktoś dybie na mnie. Uwziął się. Oni się uwzięli. Chcą mi odebrać wszystko, co dla mnie wartościowe. Jeśli nie życie, to na pewno wolność. I cyk, teorie spiskowe.
A spisek jest taki, że nadal nie znamy przyczyn wszystkiego. Niby tyle się zmieniło, a nic się nie zmieniło.
Wieloagentowy System Optymalizacji Procesu. Jakiego procesu? Nie wiadomo. W jakim celu? Nie wiadomo.
Najbardziej mnie fascynuje, że choć tacy teraz jesteśmy rozwinięci, nauka dostarcza nam tyle korzyści, to nasi przodkowie już to wszystko intuicyjnie sobie poukładali.
- I co teraz? Jak żyć?
- Nie wiem jak ty, ale ja idę powiesić te cholerne listwy przysufitowe.
Inne tematy w dziale Rozmaitości