Szkoda jaką Polsce wyrządził raport MAK jest nieodwracalna. Nie chodzi tylko o wewnętrzną polską wojenkę, lecz przede wszystkim o wizerunek międzynarodowy.
Przejrzałem kilkanaście portali najważniejszych gazet i telewizji światowych. Dziś już nigdzie na stronach głównych nie poświęca się smoleńskiej katastrofie ani słowa. Wczoraj w serwisach przeciwwagą dla tez raportu były słowa nieznanego Jerzego Millera o tym, że nie neguje on rosyjskich wniosków, choć dopisałby własne, oraz cytat z Jarosława Kaczyńskiego o "kpinie" z Polski, z reguły bez zagłębiania się w żródła takiej oceny.
W chwili, gdy w świat szła informacja o pjanym generale i zestrachanych pilotach, żadna z trzech najważniejszych osób w państwie nie zajęła stanowiska, a przecież waga takiego głosu byłaby nieporównywalna z oddziaływaniem dzisiejszych komentarzy.
W sumie nie mamy się czemu dziwić. Zaskoczony premier nie zdążył wrócić z urlopu, prezydent poparł tezy raportu z wyprzedzeniem, marszałek najpewniej nie czuł się zobowiązany do komentowania kłopotu szefa konkurencyjnej frakcji.
Powiedzenie "pijany jak Polak" znalazło w oczach świata potwierdzenie w rzeczywistości. Tymczasem na lekkim rauszu można nadal pozostawać dość sympatycznym człowiekiem jeśli tylko ma się jaja i cokolwiek do powiedzenia. My wczoraj nie mieliśmy.
http://lynchmannstadt.blogspot.com/2009/04/zaozenia-urbanistyczne-odzi-i.html
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka