Zupełnie nie wzruszają mnie pojękiwania Biedronia prowadzonego przez policję. Nie gra się w kulki z policją - potem można sobie po prostu już tylko płakać. Policja nie zachowuje się wobec Biedronia ani chamsko, ani niezgodnie z procedurami. Prawdę mówiąc, facet w początkowej części relacji przypomina słynne "Ratunku! Niemcy mnie biją".
Granica zostaje przekroczona przy wpychaniu Biedronia do radiowozu. Wulgarne okrzyki zza kamery budzą mój opór - tak nie może się to odbywać. Odruchowo staję po stronie linczowanego. Te ujęcia pokazują, jaką spiralę rozkręcili aktywiści homoseksualni. Spiralę, w której zrównują się obie strony tańcząc razem swój danse macabre. Odruch sprzeciwu budzi we mnie użycie przez kpiących z Biedronia broni, którą wetknęli im do ręki (i której sami uwielbiają używać) homoseksualni demonstranci - wyciągania na światło dzienne spraw przynależnych alkowie.
Na razie jest to wojna na słowa. Kiedyś z cegłą lub pistoletem w ręku trzeba będzie opowiedzieć się jednoznacznie. Niespecjalnie mnie to cieszy, ale trudno - sami tego chcieliście.
PS - żeby było jasne, działalność Biedronia jest mi obmierzła jak mało co.
http://lynchmannstadt.blogspot.com/2009/04/zaozenia-urbanistyczne-odzi-i.html
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka