Podczas relacji z demonstracji zorganizowanej przez niejakiego Tarasa, można było zwrócić uwagę na reakcje drobnomieszczańskiego tłumku, którymi kwitował on kolejne Tarasowe manifestacje.
Otóż na zawołania o słabości władzy i łamaniu prawa przez obrońców krzyża tłumek reagował pojedynczymi burknięciami. Młodzi i wykształceni zaczęli natomiast szczytować, gdy trzymający megafon zapłakał, jak to śmieje się z nas mityczna Europa.
To pokazuje jasno priorytety, którymi kierował się ruch protestujący przeciw obecności krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Prawo? Słabość władzy? Eeee, takie tam. Ale prawdziwa zgroza przychodzi wraz ze świadomością, że mógłby się z nas pośmiać jakiś, dajmy na to, Niemiec.
Zarzut o bałwochwalstwie i politycznym wykorzystywaniu krzyża można dyskutować, nawet z salonowymi tramwajarzami, ale pod jednym warunkiem - jeśli sposób argumentowania podtrzymają wobec europejskich ekologów rodem z RFN, którzy wczoraj zastawili plac budowy autostrady ... krzyżami właśnie.
Póki co, europejscy Polacy mają prawo śmiać się z zaściankowych Szwabów.
Nikt się nie śmieje? Dlaczego, przecież taki Niemiec z krzyżem w dłoni to musi być kupa śmiechu na cały świat?
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,8488757,Dziesiatki_tysiecy_Niemcow_protestowaly_w_Stuttgarcie.html
http://lynchmannstadt.blogspot.com/2009/04/zaozenia-urbanistyczne-odzi-i.html
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka