Wczorajszą debatę Super Ekspresu wygrał, oczywiście, Rafał Trzaskowski! Jest to najbardziej wiarygodna opinia, skoro została wygłoszona przez Donalda Tuska, potwierdzona przez sztab kandydata i ostatecznie uwiarygodniona przez Tomasza Lisa!
Czy można mnie posądzić o kpinę? Być może, ale każdy przytomny musi przyznać, że po niedzielnym poznańskim bełkocie, występ poniedziałkowy być zwycięstwem Trzaskowskiego. Co najmniej nad samym sobą! Widać, że zdecydowanie lepiej się czuje w krótkich wypowiedziach na zadany temat i w tej konwencji także Nawrocki "nie wytarł nim podłogi".
A co z pozostałymi!
Chociaż obejrzałem całą debatę to nie jestem pewien wszystkich swoich opinii.
Co do oczywistych nieporozumień to pierwsze, czyli p. Maciak z pewnością nie może być agentem Kremla. Tak wynikałoby, przynajmniej na podstawie lektury "Montażu" Volkoffa. Nie wydaje się, żeby nawet po upadku ZSRR KGB lub służby równoległe uległy tak głębokiej degrengoladzie. Skoro odrzucamy rzeczy niemożliwe to prawdziwa musi być teza , że p. Maciak to po prostu człowiek zasługujący na współczucie i terapię.
Drugie nieporozumienie, czyli polska wersja "Sleeping Joe", po prostu nie zauważyła momentu, kiedy należy ze sceny zejść. Choćby ze względu na własny PESEL daleki jestem od wyśmiewania starców, ale Joanna Senyszyn zbyt często robiła wrażenie zagubionej, a formuła debaty spowodowała, że trudno mi było pominąć jej odjazdy. Część obserwatorów może być jednak ukontentowana jej jednoznacznym stosunkiem do finansów KK w Polsce.
Panowie Bartoszewicz i Woch nigdy poważnie nie myśleli chyba o prezydenturze, ale chcieli coś ważnego dla siebie powiedzieć i to uczynili. Widać było, że sztaby z nimi nie pracowały.
Co do Brauna to rozstrzał opinii. Od potwierdzenia problemów psychicznych, przez frustrację dotychczasowymi wynikami prowadzonej kampanii , aż po zarzuty o przewrotne wsparcie Trzaskowskiego. Jaka jest prawda? A co to jest prawda?
Marek Jakubiak, jak zawsze z zaangażowaniem w sprawy istotne, ale widać, że zdecydowanie lepiej się czuje w spokojnych komentarzach medialnych. Wiek już nie predestynuje to szermierki na słowa.
Banalne przypadki Biejat i Hołowni! Po wybrykach w Końskich, wrócili w koleiny i pokazali, jaki wygląd powinien mieć podległy urzędnik przed swoim pryncypałem. Nie wiem, czy Trzaskowski musiał "wytrzeć podłogę" kandydatką Biejat, która starała się zdobyć dodatkowe punkty w dialogu z Senyszyn o KK. Wobec Hołowni Rewizor był bardziej łaskawy!
Stanowski sam się komentuje i w tej konkurencji jest bezkonkurencyjny.
Wreszcie pierwsza liga.
Mentzen dał z siebie wszystko i chociaż możemy go nie zobaczyć w II turze to pokazał, że ma potencjał. Czy zdecyduje się na kolejne lata ciężkiej politycznej pracy?
Osobiście mam wobec Mentzena uczucia mieszane. Z jednej strony nie popieram jego pomysłów rodem z głębokiego Korwina. Płatne studia, takaż opieka medyczna i minimalne państwo to coś z czego w debatach trzeba się wycofywać. Z drugiej strony znam całkiem wielu młodych wyborców Konfederacji, którzy nie mają nadziei na godne emerytury, dostępny kredyt mieszkaniowy i inne udogodnienia państwa socjalnego. Mentzen próbuje wyciągnąć ich z wizji beznadziei. Mnie w tym zakresie nie przekonuje, ale daleki byłbym od zarzutu grania na obawach. Jeśli nie przejdzie do II tury będzie mógł wybrać rolę we współczesnej wersji PRON, lub rolę "game changera", która da mu szansę "długiego marszu" do następnych wyborów parlamentarnych.
A obecni liderzy?
Wciąż niepokonany w sondażach Trzaskowski wygrał ze sobą, ale docelowo musi jeszcze to potwierdzić w bezpośrednim starciu z konkurentami.
Staram się zrozumieć wyborców, którzy podejmują swoje decyzje w oparciu o wrażenia z debaty.
Można negować, że Karol Nawrocki ma, zewnętrznie, format prezydencki. Ale nie warto tego czynić w zaciszu domowym , bo po co tak rażąco mijać się z prawdą? Nie jest też czynnikiem dyskwalifikującym Trzaskowskiego źle skrojony lub zaniedbany garnitur. Poniedziałkowa debata pokazuje, że takie deficyty można szybko zredukować. Np z niedzieli na poniedziałek.
Prawdziwy wybór, przed jakim staniemy 18 maja i najprawdopodobniej także 1 czerwca, lepiej niż poniedziałkowa debata definiuje alternatywa: więcej Tuska i Bodnara, jakimi ich znacie, lub możliwość stosowania hamulca ręcznego w sytuacjach ekstremalnych.
Nie warto bzdurzyć o zaletach niezależności Trzaskowskiego! Chyba, że ktoś potrafi wskazać jakiś szczegół programu kandydata, którego Tusk nie chciałby zrealizować. I oczywiście kwestii otwartej aborcji i promocji LGBTQ+ nie możemy uważać za obszary sporne!
Wybór Nawrockiego tworzy oczywiście inne szanse i wyzwania. Najbardziej nieufni deklarują swoje obawy co do "piachu w tryby" i "kija w szprychy", którymi to narzędziami miałby prezydent Nawrocki godzić w polskie bezpieczeństwo uosabiane przez rząd Donalda Tuska. Każdy może samodzielnie ocenić, czy hamowanie integracji ze strukturami brukselskimi, spowalnianie wypychania Amerykanów z Polski, jak też próba zahamowania zmiany systemu konstytucyjnego Polski pismami Premiera i jego ministrów służy interesom imperialnym Rosji i zagraża bezpieczeństwu i dobrobytowi Polaków.
Z pewnością Trzaskowski i Nawrocki to dwa różne światy i żadne tłumaczenie niezrozumienia wyborczych opcji nie może wchodzić w rachubę!
P.S.
Stawiam sprawę jasno: Trzaskowski to nie mój kandydat i nie zmieni tego uznanie dla osiągnięć muzycznych jego Ojca.
Żaden, najbardziej nawet nostalgiczny kawałem jazzowy nie przykryje kretynizmu wypowiedzi popierającej zamknięcie elektrowni w Turowie na podstawie jakiegoś europejskiego wyroku.
Oczywiście, Trzaskowski nie był tutaj prekursorem i próbował wpisać się we wcześniejszą narrację Tuska uzasadniającego zniszczenia polskich stoczni w oparciu o zarzuty dotyczące nieuprawnione pomocy publicznej. Jednak nawet jeśli w przypadku Turowa to było tylko bezmyślne naśladownictwo, to nikt nie da mi pewności, że pewnego dnia Trzaskowski zechce z równym zaangażowanie tłumaczyć Polakom konieczność likwidacji polskiej waluty, czy niezależnej armii. Czy są dalsze granice, przed którym na pewno by się zatrzymał?
Inne tematy w dziale Polityka