Pewnie większość z blogerów na S24 ma jakąś kluczową kompetencję, coś co wykonuje lub wykonywał w realu i w zakresie czego może swoją ekspercką wiedzą wspomóc czytelników.
W moim przypadku jest to oczywiście energetyka. Jednak poza byciem energetykiem jestem także ojcem, dziadkiem no i oczywiście obywatelem i wyborcą.
Nie będę przekonywał, że mogę odkryć przed czytelnikami skrywane pilnie sekrety polityki krajowej, a tym bardziej międzynarodowej. Moja kompetencja w tym zakresie bazuje na źródłach ogólnodostępnych i życiowym doświadczeniu, którym jednak daleko do wiedzy uznanych ekspertów.
Jeśli jednak zdecydowałem się napisać tych kilka zdań poniżej, to nie czynię tego by porazić czytelników odkrywczością lub niespotykaną głębią przemyśleń, ale żeby podzielić się wątpliwościami i być może w zamian otrzymać coś wartościowego.
A widzę to tak, że chociaż wszyscy mówili, że prezydentura Trumpa to wielka niewiadoma, to jednak nikt nie spodziewał, się, że już pierwsze trzy tygodnie zrujnują fundamenty, na których budowaliśmy wizję naszej przyszłości. Napisałem, że nie przewidział nikt, chociaż niektórzy próbują temu zaprzeczać, ale moje przekonanie umacnia pustka publicznych wypowiedzi w tym temacie. Od miesiąca nie powiedzieli nic co mnie, energetykowi, pomogłoby zobaczyć świat jakim będzie po zmianach, które wydają się nieuchronne!
Ale jeśli nie mogą lub nie chcą mi pomóc to nie oznacza, że mogę pogrążyć się w letargu i czekać tylko na ich przebudzenie. Muszę znaleźć jakiś substytut, jakieś cząstkowe intuicje, które pozwolą mi zachować postawę zdrowego rozsądku, która przystoi seniorowi!
A więc ...
Przy wszystkich wątpliwościach co do szczegółowych intencji Trumpa dość, pewne wydaje się przeorientowanie uwagi jego Ameryki na sprawy lokalne. Od wielu lat różne mądre głowy wskazywały, że Ameryka jest bankrutem ratowanym tylko przez mechanizm posiadania światowej waluty rezerwowej. Od lat kilkunastu Ameryka ginie szprycowana fentanylem i nielegalną imigracją, a eksport zdolności wytwórczych postawił pod znakiem zapytania faktyczną suwerenności. Jeśli nie dziś to już w najbliższej przyszłości. Być może moment kiedy Trump próbuje zinstrumentalizować ideę MAGA to jest chwila i szansa ostatnia. A tak przynajmniej widzi to Trump i jego otoczenie.
Skoro jest to zagrożenie egzystencjalne dla Ameryki to jest czas chirurga wojskowego, a nie homeopaty! I Trump tak działa!
Nie będę próbował wyjaśniać sensu propozycji inkorporowania Kanady i Grenlandii, czy uczynienia z terenu Gazy wioski turystycznej.
Jestem jednak w stanie zrozumieć, że w chwili pożaru Ameryka Trumpa może chcieć odrzucić od siebie plątaninę europejską. Błędnie, czy nie, Trump nisko szacuje potencjał Rosji w zagrożeniu interesom Ameryki i nie jest gotowy do dalszych poświęceń w walce z nią.
Czy jest to ocena słuszna, czy też wynika z braku doświadczenia i naiwności nowej ekipy tego nie wiem i nie widzę pomocników, którzy mogli by mi to przekonywująco wyjaśnić.
Niezależnie od zakresu trumpowskiej ślepoty nowa administracja podjęła działania, które mają zmniejszyć amerykańskie koszty konfrontacji na Ukrainie, chociaż wciąż plączemy się w domysłach, czy to już ostateczne decyzje, czy tylko balony próbne.
Tak jak nie wiadomo, jak się skończy europejska batalia Trumpa, tak nie wiadomo, jeszcze bardziej, co przyniesie ona Polsce. Polsce, która ustami prominentnych przedstawicieli koalicji rządzącej rzucała na Trumpa najbardziej bolesne obelgi, ale która wciąż jeszcze realizuje podpisane wcześniej kontrakty zbrojeniowe i nie pogrzebała ostatecznie pomorskiej elektrowni atomowej.
Polsce, która, wreszcie, za całych rządów PiS, ale i do tego momentu rządów Koalicji w sposób faktyczny sprzeciwia się imperialnej polityce Kremla.
Do dzisiaj sytuacja wydawała się bardziej jednoznaczna: Ameryka oddaje kwestie sporów z Rosją ponownie w ręce Europejczyków, pozostawiając sobie, być może rolę patrona, ale nie wykonawcy naszych interesów. Skutkiem oczywistym wydawałoby się, w tej sytuacji, całkowite już przeorientowanie polskiej polityki w kierunku Berlina i zapchnięcie Ameryki na plan dalszy.
I kiedy sprawy układały się już w sposób oczywisty, nieoczekiwanie pojawił się potencjalny "game changer", czyli powrót inicjatywy "Fort Trump".
Czy jest to wynik trzeźwej, amerykańskiej analizy własnych interesów, czy tylko "brudna" zagrywka Trumpa w celu, albo zmiany polityki niemieckiej, albo tylko uderzenia w niemieckie ego, tego nie wiem i mogę się nigdy nie dowiedzieć. Jestem jednak przekonany, że inicjatywa Fortu stawia polski rząd w jeszcze trudniejszym położeniu.
Przyjęcie amerykańskiej propozycji może pogorszyć relacje z Niemcami jako głównym sponsorem i beneficjentem zmian po 13 grudnia 2023. Co więcej przyjęcie amerykańskiej propozycji nie będzie się szybko równało jej materializacji.
Z drugiej strony oficjalne odrzucenie Fortu może realnie pogorszyć warunki realizacji kontraktów obronnych, a i Amerykanom będzie znacznie łatwiej "pogniewać się" na Polskę niż na Niemcy i Francję. Wydaje się, że pozwolenie na korzystanie lotniska w Jasionce może nie być wystarczającą kartą przetargową!
Jeśli Europa, tym razem z Polską, "obrazi się" skutecznie na Amerykę i przeorientuje swoją politykę międzynarodową to, w nagrodę, szybko mogą pojawić się tutaj większe dostawy rosyjskiego gazu, z których, ze względów ekonomicznych, nie będziemy mogli zrezygnować! Jeśli dostawcy nas do nich dopuszczą! Wtedy Reset 2.0 stanie się koniecznością, a nie straszakiem! W objęcia Rosji razem z Niemcami, Austrią i Francją. Bo Węgry i Słowacja już tam są.
Czy w międzyczasie będzie rozejm na Ukrainie i konieczność wysłania tam europejskiego kontyngentu wojskowego? A, gdyby taka potrzeba zaistniała to, czy znajdzie się dzisiaj ktoś, kto z wiarą będzie deklarował, że może się to odbyć bez udziału Wojska Polskiego? Tylko Brytyjczycy i Francuzi?
Nie wiem, czy można było zapobiec zagrożeniom jakie wynikają ze zwijania amerykańskiego parasola ochronnego nad Europą. Nie wiem też, jak Polska mogła na taką ewentualność się lepiej przygotować.
Czy decyzje Trumpa przesądzają o tym, że dla Polski mniejszym złem jest porzucenie własnych ambicji i zaakceptowanie faktycznego zwierzchnictwa Niemiec w federalizującej się Europie, a w tej sytuacji tylko wybór Trzaskowskiego na prezydenta może nam przynieść ulgę?
Czy z komikiem i niemiecką akceptacją łatwiej będzie znosić wdrożenie Paktu Emigracyjnego? Pewnie wielu będzie nas chciało o tym przekonać, ale ja jeszcze poczekam na wydarzenia kolejnych dni prezydentury Trumpa.
Póki co: nie wiem, czy polityka zagraniczna Prezydenta US, "wykopała już w kosmos" prezydencką kandydaturę Karola Nawrockiego. Z pewnością kampanii Nawrockiemu nie ułatwiła!
P.S.
Na wczorajszym wieczornym X duet Mazguła/Szczerba zwymyślał po raz kolejny Trumpa i jego pomocników. Wydaje się więc, że Fort Trump odrzucony i jedziemy do Berlina!
Inne tematy w dziale Polityka