Wydarzenia polityczne śledzę wyłącznie przez pryzmat doniesień medialnych. Czasem dochodzą do tego bezpośrednie wypowiedzi polityków krajowych i zagranicznych.
Jak to widzę wieczorem 18 grudnia 2024?
Chyba wszystko wskazuje na to, że sytuacja wojskowa Ukrainy nie jest lepsza niż rok temu. Spekuluje się, że Rosja Putina nie zamierza ograniczać swojego apetytu i nadal możemy liczyć tylko na realną siłę Ameryki.
Za chwilę będzie to Ameryka Trumpa i poza ogólną zgodą co do tego, że będzie inaczej "gadające głowy" raczej plączą się w spekulacjach.
Jednak kierunek "mniej Ameryki- więcej Europy" w konfrontacji z Putinem wydaje się bardzo prawdopodobny. W koncercie pobożnych życzeń pojawia się wizja mitycznych sił rozjemczych. Wizja chyba wciąż mało uprawdopodobniona, ale brana pod uwagę. Przed sekundą informacja o wypowiedzi Prezydenta Dudy w tej sprawie.
Tylko osoba bezrozumna może widzieć europejskie siły rozjemcze bez znacznego udziału polskiego wojska!
Czy jest prawdopodobne, że siły rozjemcze powstrzymają agresora swoją "siłą i godnością osobista", czy jednak potrzebna będzie siła ognia, którą trzeba będzie udowodnić? Alternatywą jest granica polsko rosyjska na Bugu?
Jeśli do tej pory uważaliśmy, że apogeum naszej aktywności polityczno- wojskowej miało stanowić wsparcie Ukrainy bezpośrednio po 24 lutego 2022 roku to być może wkrótce będziemy musieli skorygować ten pogląd!
Ale może to jednak tylko chore dywagacja skoro polski rząd koncentruje się teraz na uruchomienia czerwonej noty Interpolu w pogoni za Romanowskim? Może to tylko rosyjska propaganda mająca odwrócić naszą uwagę od rzeczywistego problemu eksterytorialności i autonomii prawnej większości PKW, ministra Sprawiedliwości i Premiera?
Jeśli przyjęlibyśmy że podstawowym działaniem w obliczu zagrożenia powinno być wyciszenie nieistotnych sporów i zjednoczenie wokół kwestii strategicznych to w ciągu ostatniego roku zrobiono wiele, choć pewnie jeszcze nie wszystko, żeby poziom wewnętrznego zantagonizowania zwielokrotnić. Czy rząd wierzy, że jedność da się osiągnąć siłą, czy może ma inne plany?
Nie mogę odebrać panom Sterczewskiemu, Szczerbie i Jońskiemu przywileju przewodzenia naszym silom pokojowym, tak jak udało się im już być liderami polityki wschodniej obecnego obozu rządowego w lasach Puszczy Białowieskiej. Być może to o nich, kiedyś dzieci będą o nich recytowały na szkolnych akademiach?
Czy dojdzie do wykreowania nowych bohaterów, tego jeszcze nie jestem pewien. Póki co wydaje się, że, w obliczu realnego zagrożenia nasz Premier zrezygnował ze wsparcia dużej części polskiego społeczeństwa i wybrał dla siebie i swojej formacji politycznej elitarną rolę obrońców Termopil. A może jednak czegoś nie rozumiem?
Inne tematy w dziale Polityka