absolwent energetyki absolwent energetyki
143
BLOG

"Spotkali się w święto o piątej przed kinem Miejscowa idiotka z tutejszym kretynem" i mówi

absolwent energetyki absolwent energetyki Polityka Obserwuj notkę 2

Nie może dziwić, że kiedy 60% Polaków ma wątpliwości, czy warto zachować i rozwijać suwerenność, brakuje woli i platformy do dyskutowania niuansów naszej lokalnej polityki energetycznej.

Ja także nie znajduje w sobie dość determinacji, żeby komentować tutaj szczegóły Krajowego Panu na Rzecz Energii i Klimatu, a nawet raportu PSE na temat naszego bezpieczeństwa elektroenergetycznego. Tutaj tylko krótko podsumuję moje wcześniejsze rozważania w tym temacie: obecny model europejskiej elektroenergetyki jest strategicznie niewydolny i nie zapewni nam bezpieczeństwa dostaw energii, chociaż "pudrowanie trupa" może odciągać w czasie  moment, kiedy trzeba będzie to publicznie ogłosić na poziomie Komisji Europejskiej. Polska, ze względu na nasze potrzeby inwestycyjne,  będzie jedną z pierwszych ofiar tego fałszowania rzeczywistości, ale są kraje, które znacznie później będą "gasić światło" i niestety one mają w UE głos dominujący.

Więc nie zamierzając kruszyć dzisiaj kopii o szczegóły, chciałbym zrobić jednak coś, żeby w cieniu walki o Polskę nie umknęły nam najbardziej szkodliwe bzdury jakie , w obszarze energetyki, są publicznie serwowane przez ludzi, którzy z bezczelności i dezinformacji, podlanych brakiem wiedzy, postanowili stworzyć narzędzie budowania prywatnej pomyślności materialnej i pozycji!

A forsę i pozycję w dalszym ciągu buduje się na dwóch filarach: bałwochwalczym stosunku do europejskiej polityki energetyczno-klimatycznej, w powiązaniu z biciem się w cudze piersi z powodu krajowych zaniedbań oraz na histerycznym wykrzykiwaniu własnej  nienawiści do polskiego węgla, najlepiej w powiązaniu z krajową energetyką węglową .

Filar pierwszy najczęściej obejmuje biczowanie poprzedników za błędne i szkodliwe prowadzenie polskiej polityki energetyczno-klimatycznej, w tym nieuwzględnienie skutków polityki unijnej i zbyt wolne zmiany energetyki krajowej. A prawda , w skrócie, jest taka: kiedy Polska przystąpiła do UE mieliśmy pełną świadomość kierunku polityki klimatycznej, ale w formie w jakiej została wtedy przyjęta. A wtedy, w przypadku mechanizmu handlu emisjami CO2,  ta polityka zakładała stopniowe zmniejszanie ilości dostępnych pozwoleń emisyjnych. W praktyce miało to prowadzić do zastępowania energetyki węglowej energetyką gazową. Na poziomie krajowych firm energetycznych trend ten był analizowany i uwzględniany  w planach transformacji. Zanim jednak można było wdrożyć plany zmian Unia uznała, że chociaż emisje CO2 były redukowane w planowanym tempie to jednak tempo to jest niewystarczające dla rosnących ambicji! To wtedy wprowadzono przyspieszenie zmniejszania liczby dostępnych pozwoleń emisyjnych, a także uruchomiono inne, dodatkowe narzędzia, które doprowadziły do skokowego wzrostu cen pozwoleń. Uderzyło to, w sposób niemożliwy wcześniej do przewidzenia, w kraje uzależnione od energetyki węglowej, w tym w szczególności w Polskę.

Ostatnio pojawiły się spekulacje, kto na te zmiany pozwolił, lub wręcz się do nich przyczynił. Chociaż, pracując wtedy w branży, słyszałem wiele głupich uzasadnień i usprawiedliwień, nie mam świadomości, że można było skutecznie powstrzymać unijną hucpę!

Zarzutem powiązanym z brakiem przezorności jest jego odprysk odnoszący  się do przestępczego niewykorzystywania środków z krajowej sprzedaży pozwoleń emisyjnych na potrzeby transformacji energetycznej. Znowu, na podstawie własnych doświadczeń, nie mogę potwierdzić, że sposób dysponowania pozyskanymi środkami finansowymi był zasadniczo niezgodny z prawem. Piszę "zasadniczo", gdyż nie jestem w stanie wykluczyć, że gdzieś na obrzeżach systemu coś złego się nie wydarzyło jednak brak podstaw do uogólnień. Inną kwestią jest, że Państwo miało prawo przeznaczyć większą pulę środków na cele transformacji! 

Nie byłem wtedy, ani kiedykolwiek indziej w administracji, ale z łatwością mogę sobie wyobrazić, że było bardzo wiele  dobrych powodów na dozwolone prawem wykorzystanie tych środków na inne cele gospodarcze i społeczne. W kraju na dorobku, a pewnie także w każdym innym zawsze istnieje dylemat wyboru konsumpcji przed inwestycjami. Inwestycje dają lepszą przyszłość , ale nie łagodzą bólu teraźniejszości.  To jest problem każdego świadomego polityka i tylko idiota może ten problem trywializować! A czy, z dzisiejszej perspektywy,  można było podzielić środki lepiej? Być może, ale to jest przekleństwo i pułapka  analiz ex post!

Kończąc ten wątek: jeśli wczytać się w raport Draghiego, to możemy dostrzec jego , co najmniej duże, wątpliwości wobec systemu ETS wdrożonego w Europie. Istniały i istnieją inne rozwiązania jak te wskazane w przypadku Chin i US. Zasada "zanieczyszczający płaci" brzmi atrakcyjnie ale nie jest bezalternatywna. Można budować swoją popularność i dobrobyt osobisty na drwinach z braku nadążności Polski za zmianami systemu ETS  i nieskuteczności gry na spekulacyjnym rynku, ale to nie świadczy o mądrości!

W trochę krótszej formie o energetyce węglowej i polskim górnictwie.

Pracując dla zachodnich firm energetycznych we wczesnych latach XXI w. brałem udział w kilku analizach możliwości inwestycyjnych w nowe moce wytwórcze. Już wtedy mierzyliśmy się z niepewnością  zarówno co do dostępności jak też kosztów pozyskania polskiego węgla. Jednak wtedy, w czasach przed LNG i Baltic Pipe kwestia oparcia nowych mocy na gazie ziemnym nie znajdowała uzasadnienia ekonomicznego. Zmiany nastąpiły dopiero po "dociśnięciu pedału gazu" polityki klimatycznej  przez Niemcy, które poczuły się pewnie pozyskując tani gaz z rurociągu Nord Stream. To wtedy nastąpiły zmiany systemu ETS zmieniające opłacalność energetyki węglowej na korzyść gazu co znalazło też swoje odzwierciedlanie w decyzjach inwestycyjnych polskich koncernów. Jako anegdotę można tylko dodać, że, jak "za dotknięciem czarodziejskiej różdżki" warunki prawne i regulacyjne inwestycji w moce gazowe pogorszyły  się wraz z wybuchem wojny na wschodzie i powstaniem sytuacji, kiedy nasze nowe elektrownie CCGT miałyby konkurować o gaz z istniejącymi elektrowniami gazowymi u naszych sąsiadów. Można by pisać sążniste analizy na temat "rajdu Świętego Mikołaja" cen ETS podczas pandemii i nagłego powstrzymania wzrostu po wybuchu wojny na Ukrainie, ale może warto z tego zapamiętać przede wszystkim paradygmat nieprzewidywalności.

Z wielu względów trudno dzisiaj upierać się przy rozwijaniu w Polsce energetyki węglowej, jednak tylko zupełny brak wyobraźni (nie ukrywam, że to najdelikatniejsze posądzenie!) może prowadzić do postulatów przyspieszania likwidacji elektrowni węglowych lub całkowitego zastąpienia w nich polskiego węgla.

Zakładam, że nawet największy idiota rozsiewający tego typu postulaty zaliczył lekturę "Blackoutu" Elsberga i choćby z tej perspektywy może sobie wyobrazić kwestię bezpieczeństwa elektroenergetycznego. Jeśli więc mamy być bezpieczni to elektrownie węglowe możemy wyłączać tylko w sytuacji, gdy będziemy mieli pewne alternatywy dostaw. I nawet jeśli nasz węgiel jest trudny i drogi to musimy rozumieć, że  istnieje wiele sytuacji, kiedy nie będzie mógł być zastąpiony importowanym zamiennikiem, czy takim też importowanym gazem. Energetyka atomowa może być alternatywą tylko wtedy, gdy zostanie wybudowana i uruchomiona! A i tak kwestia importowanego paliwa nie będzie gwarantowała pełnego bezpieczeństwa!

Nawet jeśli chcemy widzieć rozwiązanie w OZE powiązanym z magazynami energii to odrzucenie krajowego węgla bez potwierdzenia, że inne rozwiązanie jest operacyjnie bezpieczne jest nieodpowiedzialnością, na która nie stać Polski!

Kiedy kończyłem ten tekst w dyskusji prowadzonej przez red. Gozdyrę w Polsat News powrócił wątek zamykania polskich kopalń w powiązaniu z "wczorajszymi wypowiedziami ekspertów".

Rzeczywiście eksperckie dyskusje umarły jakiś czas temu i nie będę się upierał, że to dopiero po 13 grudnia 2023! Pozostały tylko połajanki tytułowych bohaterów mojego tekstu walczących z prof. Mielczarskim!

P.S.

Szansą na odwrócenie trendu zidiocenia dyskusji o polskiej energetyce mogłoby być poważne wejście do niej takich ludzi jak Prezes PSE, czy prof. Świrski. 

Ten drugi postanowił jednak przejść na pozycje Loży Szyderców, a pierwszy zamiennie, to prezentuje ciekawe przemyślenia, to czuje się w obowiązku być politycznym harcownikiem.

Pole wpływu zostało więc oddane bohaterom Tuwima!

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka