Jednym okiem patrzę na konferencję Tuska i Owsiaka i to chyba dobry moment, żeby podzielić się kilkoma wstępnymi refleksjami powodziowymi.
Ostatnie wydarzenia pogodowe pokazały, że musimy pilnie odrobić lekcję z zarządzania kryzysowego. Zacząć musimy od kwestii jakości wykorzystywanych narzędzi prognostycznych. Czy to sam Tusk wymyślił 13 września, że ryzyko nie jest zbyt wielkie? Nie, ktoś z "fachowców" mu to podpowiedział! Istnieje co prawda możliwość, że nastąpiło niezrozumienie pojęć, gdy Tusk wspomniał o ryzyku powodzi błyskawicznej, która, ze swej natury, przychodzi gwałtownie i gwałtownie znika. Nie ma tak trwałego charakteru jak wielodniowe opady roku 1997 jednak tak samo może zniszczyć i zabić, choć w krótkim czasie. Z piątkowej wypowiedzi Premiera przebijał długotrwały optymizm co mogło uśpić mieszkańców zagrożonych terenów, a nikt z rozumiejących problem fachowców nie odważył się zaryzykować uzupełnienia.
Dzięki wydarzeniom powodziowym w sposób ostatecznie jednoznaczny wybrzmiał też priorytet rządów Tuska jakim jest ostateczne zniszczenie opozycji identyfikującej się ze Zjednoczoną Prawicą. W sytuacji zagrożenia życia wyborców Platformy Obywatelskiej, ale także (choć w mniejszości, co pokazały lokalne wyniki wyborów) wyborców Zjednoczonej Pawicy pozbawienie dostępu do informacji kryzysowej widzów TV Republika nie pozostawia złudzeń, co do sposobu postrzegania rzeczywistości przez obecne władze: dla nich choćby potop!
A Owsiak?
Tak jak wspomniałem w pierwszym akapicie Tusk posiadał prawdopodobnie pierwotnie dość dobre rozeznanie co do charakteru nadchodzących zagrożeń, z dokładnością do ryzyka ofiar śmiertelnych i kilku zalanych mniejszych miast.
Te kilka ofiar i miast skutkowało zniknięciem Premiera z wizji na jeden dzień, kiedy jednak w poniedziałek pojawił się nad talerzem szczawiowej byłem przekonany, że najgorsze niebezpieczeństw już minęło.
Obecna powódź nie będzie decydowała o kształcie krajowej polityki. Choć miejscami i indywidualnie tragiczna to jednak jej lokalny charakter pozwoli szybko przejść nad nią do porządku dziennego.
Ostatecznie w pamięci ma pozostać Juras bełkocący coś bez ładu i składu o Tirach i 40 milionach z Fundacji. Pamiętając jesienną walkę z zarazą dzisiejsze wsparcie Premiera mnie nie dziwi, chociaż pojawił się niesmak!
Przeszliśmy Covid i początek wojny na Ukrainie i nie widzę żadnego uzasadnienia, żeby organy państwa nie mogły w trybie natychmiastowym pozyskać i przekazać na teren kataklizmu wystarczającej ilości wszystkich niezbędnych produktów i wyposażenia. Jeśli można sobie wyobrazić potrzebę społecznej pomocy to w zakresie dystrybucji do indywidualnych potrzebujących!
Problem jest lokalny i państwo musi sobie poradzić!
Czy w wypadku większych zagrożeń też mamy polegać na Jurasie?
Panie Premierze! Więcej odpowiedzialności i powagi bo tylko tak buduje się szacunek dla Państwa
Jeśli chce Pan podziękować Jurasowi to w innym trybie i przy innej okazji!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo