Nie proszę się o kłopoty, ale nie będę ukrywał, że nigdy nie byłem przedmiotem hejtu.
Nie byłem ani zbyt niski, ani zbyt gruby, w piłkę też grałem przyzwoicie. Co prawda czasy młodości upłynęły bez internetu i mediów społecznościowych, ale i w tedy niektórzy nie mieli łatwo!
Nie muszę, więc dzisiaj przepracowywać swoje historycznej traumy, jednak nie mogę twierdzić, że problem hejtu jest mi obojętny.
Pewnie jeszcze kilka godzin potrwa wzmożenie na tle wczorajszego żartu pana Stanowskiego. Obecnie (popołudnie 6 sierpnia) nastroje mainstreamu, po okresie obrzydzenia przebiegiem redakcyjnego kolegium Kanału Zero , zaczynają zmierzać w kierunku oczywistego zniesmaczenia prowokacją. Okres wstydu i porannego zażenowania wydaje się już tylko przykrym wspomnieniem.
Jeszcze niektórzy oczekują z zaniepokojeniem opóźnionej, jak zwykle, reakcji Donalda, ale chyba tym razem przypadek plaskacza znanego ze "sprawy Babiarza" nie powinien nikogo dotknąć.
Apogeum tematu szybko minie i elita otrzepawszy się z kurzu będzie mogła zająć przypisane sobie pozycje.
Wszystko wskazuje na to, że mimo zarzutów wiarołomnej prowokacji, także redaktorowi Stanowskiemu nic (jeszcze) nie grozi. Chyba kupił sobie nieco czasu.
Zanim jednak piach zasypie ślady tematu i wszelkie screeny zostaną bezpiecznie usunięte, jedna uwaga na marginesie.
Prowokacja Stanowskiego pokazała nie tylko poziom głupoty części środowisk opiniotwórczych, co w zasadzie powinno już przestać dziwić.
Elementem znacznie bardziej ważącym na naszej przyszłości będzie z pewnością potwierdzenie skali i głębi hejtu jaki potrafimy wobec siebie wygenerować.
Kiedy wiele lat temu partyjny aparatczyk zniesmaczony przebiegiem komisji "Rywina" wykrzyczał z siebie słynne "Zero" nie marzył pewnie o tym jaką karierę zrobi jego zawołanie.
Zero odmieniane przez wszystkie przypadki i bon moty waliło wczoraj i jeszcze dzisiaj z całej siły w Zbigniewa Ziobrę. Walił tym Roman, walił były Premier i każdy kto marzył o tym by wyniosła go na powierzchnię piana internetu.
Nie jestem i nigdy nie byłem fanem Zbigniewa Ziobry. Miałbym mu wiele do zarzucenia jako politykowi.
Odrzuca mnie jednak, kiedy skala prezentowanej nienawiści zmierza w kierunku jego odczłowieczania, którego nie doświadczyli PRL-owscy "ludzie honoru". Ani ci od Grudnia 1970, ani od Kopalni Wujek.
Oczywiście nie warto wołać o opamiętanie w imię wartości ogólnoludzkich. Nie ma to nawet sensu z punktu widzenia przyszłych losów dzisiejszych hejterów, gdyby wahadło miało się odchylić w drugą stronę. Oni wierzą, że już się nigdy nie odchyli!
Jeśli o tym dzisiaj pisze to chyba tylko jako formę ostrzeżenia ich przed samymi sobą.
Nienawiść w takiej skali może zabijać jak wzrok Bazyliszka. Nie patrzcie w lustro przy porannym goleniu!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo