Jak już kiedyś wspominałem ponad 30 lat temu dokonałem kolejnego istotnego, życiowego wyboru.
Po krótkich zmaganiach zdecydowałem się nie podejmować walki o zaistnienie w świecie krajowej polityki. Decyzja o rezygnacji heroiczną nie była! Spróbowałem, ale okazało się, że nie potrafię być efektywny na tym boisku. Jak to się teraz mówi na zewnątrz wyglądało tak, że zszedłem "na własnych warunkach".
Pełne zaangażowanie zawodowe na polu sypania węgla do elektrownianego kotła nigdy jednak nie oznaczało braku zainteresowania dla świata polityki.
Byłem obserwatorem i starałem się dopasowywać swoje wybory do zmian otoczenia.
Zachowałem wlepki i cegiełki z kampanii wyborczej Lecha Wałęsy, ale "porzuciłem go", ostatecznie z okazji "nocy teczek".
Już wcześniej byłem pewien, że przestał on wspierać moje ambicje osobistego rozwoju w wolnej Polsce.
Jako polityczny outsider zawsze swój wyborczy krzyżyk stawiałem przy nadziei. Czasem ta nadzieja nie była jednoznaczna, wtedy mój wybór miał służyć dodatkowo przekreślaniu szans największych zagrożeń.
Nie zawsze się udawało, jak w przypadku powrotu do władzy post-komuny w roku 1993. Także później były sukcesy i porażki.
Czy ta ostatnia porażka, z października 2023 jest największa, czy jest ostateczna?
Też już o tym pisałem, ale z punktu widzenia mieszkańca wielkiego miasta zwrot jaki dokonał się po ostatnich wyborach był przewidywalny i do pewnego stopnia nieunikniony. Nie wiem, czy złagodzenie lub dalsze zaostrzenie kampanii wyborczej ZP mogło zmienić ostateczny wynik. Werdykt pozostawiam badaczom.
Minęło ponad pół roku politycznej weryfikacji i jeśli ktoś nie oczekiwał niczego co zmieni Polskę na lepsze nie może się czuć zawiedziony.
Ci co sugerowali, że po swoim wyborczym zwycięstwie będą nadal łgać i mataczyć dotrzymali słowa!
Czy obecna rzeczywistość jest ostatecznym zwieńczeniem procesu schamienia funkcji życiowych polskiej polityki zapoczątkowanego przegraną PO i Tuska w kampaniach wyborczych 2005 roku i tak silnie rozwiniętych w sytuacji tragedii smoleńskiej? Koncepcja "Silnych razem" potwierdza, że nie ma nieprzekraczalnych granic, chociaż takie wydawały się ustalać standardy KOD.
Ale problemem nie jest to, że Tusk, Giertych, czy Kierwiński, Joński, czy Szczerba!
Takie osoby były pewnie zawsze, chociaż przed epoką X ich funkcjonowanie nie ubliżało tak widocznie codzienności wielu z nas.
Oczywistym problemem jest rzeczywistość, w której tak zwielokrotniły się niegdysiejsze zastępy wyborców Tymińskiego i admiratorów Jaruzelskiego.
Po latach osobistego funkcjonowania na styku z rozwiniętym krajami europejskimi nie jestem w stanie zrozumieć porównawczo jak możliwe jest świadome rezygnowanie z opcji rozwojowej swojego kraju. Nie mogę zrozumieć jak własne, tak, własne bezpieczeństwo można bez wahania powierzać ludziom zaprzeczającym codziennie swoim wczorajszym poglądom na temat granicy i sposobów jej obrony.
Nie rozumiem, ale przykłady spotykam stale, także na wyciągniecie własnej ręki!
Jeden z oświeceniowych filozofów już wtedy stwierdził, że nikt nie uskarża się na brak zdrowego rozsądku. Tak jest też zapewne u deklarujących wiarę w budowę CPK wg koncepcji marszałka Hołowni, czy naszych współbraci zachwyconych przedłużeniem dzisiaj kreski na wschodniej granicy, aż do obwodu kaliningradzkiego.
Czy ten rodzaj rozsądku to tylko efekt wczorajszej edukacji, której nie potrafił skutecznie naprawić PiS, czy też legendarnej skuteczności amerykańskiej stacji telewizyjnej i towarzyszącego jej niemieckiego portalu?
Nie wiem, czy szukając przyczyn kiedykolwiek dojdziemy do sedna.
To co można i należy robić mając jakąś świadomość dziejącej się historii to tworzyć szansę zrozumienia faktów i ich konsekwencji dla każdego z wyborców 60% większości.
Przez pół roku powiedziano już niemal wszystko o prawdomówności i etyce liderów rządzącej koalicji. Nie ma dalszego sensu codzienne przypominanie im ich kłamstw i sprzeniewierzeń! Znają je, są z nich dumni i tak to pewnie pozostanie!
To co w tej chwili jest na prawdę warte zachodu, to przypominanie i ciągłe wyjaśnianie, jak zmieni się Polska po wejściu tutaj dobrze opłaconych imigrantów. Warto nie ustawać w wyjaśnianiu jakie opcje rozwojowe utracimy bezpowrotnie wchodząc do strefy euro w momencie, który nie gwarantuje nam wykorzystania naszych opcji rozwojowych.
Nawet jeśli komuś wydaje się poniżającym tłumaczenie wyższości opcji rozwoju opartego na własnych lotniskach, kolejach i portach nad realizacją benefitów z tworzenia optymalnej struktury polskich rozlewisk i bagien to jednak warto wierzyć, że niesie to jakąś szansę!
Koniec XIX nie był, póki co, łatwiejszy!
P.S.
W tym miejscu pragnę przeprosić pana Janusza Kowalskiego za wykorzystanie jego nazwiska w tytule tekstu.
Ze względów geograficznych nigdy nie miałem możliwości wesprzeć posła Kowalskiego w zmaganiach wyborczych, a gdyby tak się stało wciąż nie mogę obiecać, że byłby moim pierwszym wyborem
Chociaż w żaden sposób nie może się mierzyć z liderującymi w tym zakresie parlamentarzystami K.13.12, chcąc nie chcąc, stał się symbolem ekstremizmów po stronie ZP.
Uwypuklenie jego osoby miało tylko podkreślić moje głębokie przekonanie, że w sytuacji zagrożenia dla rozwoju Polski warta wsparcia jest każda, nawet kontrowersyjna, osoba, której zależy.
A każdy wyborca dotychczasowych 60% sam musi sobie odpowiedzieć, czy dzisiaj, po pół roku, to także byłby jego wybór!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo