Ze względów metrykalnych i społecznych aktualnie nie jestem bezpośrednio zainteresowany w uwarunkowaniach i metodach realizacji obowiązku szkolnego przez polskich milusińskich.
I to musi mi wystarczyć za wewnętrzne usprawiedliwienie nierychłego zajęcia się kwestią reformy prac domowych dla uczniów podstawówek.
Jak zdecydowała Ministra Nowacka milusińskim starszym pracą domową zadać można , ale już "bez zaciągania", czyli robić nie muszą i nie wolno uwzględniać przy wystawianiu ocen okresowych i rocznych.
Dla milusińskich młodszych nawet sama myśl o pracy domowej jest nauczycielowi zabroniona.
Zanim cała rzecz się wydarzyła z materializacją od 1 kwietnia 2024 w publikatorach można było usłyszeć, że chodzi o zmniejszenie dziecięcego stresu i więcej czasu na zabawę. I chyba było coś jeszcze o wyrównaniu szans i redukcje kosztów korepetycji.
Takie wątki pamiętałem sięgając dzisiaj do strony opisującej proces legislacyjny (link).
A sięgnąłem dlatego, że zaciekawiły mnie zapisy Uzasadnienia, które odnosiły się do rezultatu edukacyjnego zaproponowanych zmian.
I ..., zgadliście! Niczego takiego Uzasadnienie nie zawiera!
Ogólnie meritum tam mniej niż mało , ale jeśli wytężymy zmysły to znajdziemy, że:
"Proponowane zmiany obejmują uczniów szkoły podstawowej dla dzieci i młodzieży. U dzieci uczęszczających do szkoły podstawowej (w wieku od 7 do 15 lat) następuje bardzo intensywny rozwój fizyczny i psychiczny. Konieczne jest więc zapewnienie tej grupie uczniów, odpowiedniego do wieku, czasu na odpoczynek, zabawę czy rozwijanie zainteresowań."
I tyle! Zero refleksji co do skutków jakie zmiana spowoduje w jakości kształcenia, tak jakby ministra Nowacka odpowiadała za rozrywkę, a nie za edukację.
A jak z tą edukacją będzie?
Do tej pory nie zostały chyba opublikowane jeszcze badania, które wskazywałyby, że prace domowe pogarszają jakość szkolnego kształcenia.
Skoro tak, to jest oczywiste, że ministerialna regulacja, czyli mniej utrwalania wiedzy, poskutkuje pogorszeniem szans egzaminacyjnych absolwentów szkół publicznych w walce o dobre szkoły średnie, w porównaniu z absolwentami szkół prywatnych i społecznych, których nowa regulacja nie musi objąć.
Dodatkowe zróżnicowanie nastąpi wewnątrz samej grupy uczniów szkół publicznych. Jeśli część z nich już do tej pory korzystała z płatnych zajęć uzupełniających to obecnie ten model edukacji się upowszechni. Samotne zostaną dzieci z rodzin niezamożnych i mniej wydolnych wychowawczo.
Pewnie byłoby tutaj miejsce na jakiś żart o wyższości tych mniej nauczonych w zakresie umiejętności zagospodarowania wolnego czasu, ale to byłoby obrzydliwe!
Po prostu żal tych dzieci i szans odebranych im przez ministrę Nowacką!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo