O ile cześć działań na granicy prawa i pozaprawnych realizowanych przez obecne władze można przypisać niekompetencji i zwykłemu bałaganowi to nie jest wykluczone, że atmosfera chaosu jaką widzimy w sferze medialnej może być częścią świadomie realizowanego planu prowadzenie kolejnych zasadniczych zmian w kraju, których finałem miałoby być zaakceptowanie federalizacji struktur unijnych.
Z datą 27 grudnia na stronie Wyborcza.pl pojawiał się tekst rozmowy z b. szefem CBA z czasów poprzednich rządów PO-PLS, Pawłem Wojtunikiem zatytułowany "PiS stworzy struktury partyzancko-podziemne". Co prawda większość tekstu (Wojtunik) znajduje się za pay-wall, którego nie zdecydowałem się pokonać, ale z dostępnego fragmentu można wywnioskować, że Wojtunik, w swoim wystąpieniu, stara się zasiać grozę budowy niezależnej od rządu struktury społeczeństwa obywatelskiego współpracującej z PIS.
Dla większego wrażenia nie stroni od figur stylistycznych, które nie narażając go na odpowiedzialność karną, pozwalają jednocześnie na użycie wobec PIS porównań do przestępczych organizacji mafijnych.
Ponieważ nigdy do PIS nie należałem i jestem daleko od partyjnych struktur, więc trudno mi odnieść się do szczegółowych planów tej partii w zakresie funkcjonowania jako partii opozycyjnej jakie komentuje Wojtunik. mogę jednak przyjąć, że skrajnie krytyczne uwagi mogą odnosić się m.in. do kwestii, które w dniu dzisiejszym zostały poruszone w wywiadzie jakiego Jarosław Kaczyński udzielił portalowi wPolityce.pl (wywiad). Chodzi o deklarację lidera PIS co do możliwości udzielenia pomocy prawnej osobom poszkodowanym przez obecny aparat państwa.
Być może poza kwestiami pomocy prawnej dla obywateli istnieją inne aspekty funkcjonowania opozycji budzące obawy Wojtunika, jednak osobiście nie mogę ukryć satysfakcji z inicjatywy PIS, która współgra z tezami jakie zaprezentowałem w jednej z wcześniejszych notek (Biuro interwencji).
W sytuacji, kiedy obecne władze nie tylko likwidują niewygodne instytucje, ale także dokonują uderzenia w ich pracowników stworzenie form pomocy prawnej jest niezbędne, choćby do czasu, gdy "przebudzi się" w tym zakresie choćby urząd RPO. Bo przecież trudno w tym zakresie liczyć na liczne "wolnościowe" fundacje i inne NGO'sy o PIP nie wspominając.
Nie jest wykluczone, że już wkrótce przedmiotem niezbędnego wsparcia prawnego będą nie tylko kwestie pracowników zwalnianych z naruszeniem prawa pracy, ale także inne kwestie związane choćby z prawem do swobody wypowiedzi i innych praw oraz swobód obywatelskich.
O ile cześć działań na granicy prawa i pozaprawnych realizowanych przez obecne władze można przypisać niekompetencji i zwykłemu bałaganowi, to nie jest wykluczone, że atmosfera chaosu jaką widzimy w sferze medialnej może być częścią świadomie realizowanego planu prowadzenie kolejnych zasadniczych zmian w kraju, których finałem miałoby być zaakceptowanie federalizacji struktur unijnych.
Przy założeniu działań intencjonalnych, wprowadzenie poczucia bałaganu i niepokoju przy głębokie restrukturyzacji instytucji publicznych jest techniką dobrze znaną np w procesach zasadniczych zmian korporacyjnych, kiedy człowiek celowo osaczany licznymi i niezrozumiałymi posunięciami władzy jest w stanie łatwiej ulec poczuciu beznadziei i zaprzestać bronienia swoich, racji.
W sytuacji zmasowanych uderzeń w nasz styl życia i wielopokoleniowe, czasem zwyczaje i tradycje oparcie się tylko na ograniczonej pomocy instytucjonalnej może być jednak niewystarczające, jeśli sami nie podejmiemy odpowiednich działań w sferze prawnej i ekonomicznej.
Wstępne choćby rozpoznanie swojej sytuacji w środowisku pracy, czy zrozumienie uwarunkowań prawnych działań w sferze publicznej jest w sposób oczywisty niezbędne, żeby w sytuacji konfliktu z władzami nie ulec panice i rezygnacji, ale z drugiej strony uniknąć błędów, które może wykorzystać druga strona, uzbrojona w arsenał rozwiązań prawnych "tak jak oni je rozumieją".
Czas od 13 grudnia jasno pokazał, że rząd gra o najwyższą stawkę i w tej grze nie zawaha się użyć środków nie stosowanych w Polsce od lat osiemdziesiątych XX wieku.
W ostatecznym rozrachunku wiele z tych działań uderzy nie tylko w wyborców ZP, ale dotknie także ogół obywateli.
Widząc dotychczasowe działania rządu każdy z nas indywidualnie musi podjąć decyzję na ile potraktować je jako swoje, a na ile i w jakiej formie wyrazić swój sprzeciw.
Dzisiaj nikt z nas nie może się już tłumaczyć, że nie zauważył, czy nie zrozumiał szans i zagrożeń.
A jeśli dostrzegamy zagrożenia to nie możemy uciec od działań zapobiegawczych i nie wolno nam ulec szantażowi ludzi pokroju Wojtunika, którzy słuszną obronę naszych praw chcieliby kwalifikować jako jako nielegalną działalność antypaństwową.
Chociaż nie wszystkie pułapki da się ominąć, to jednak pozostanie w stanie bezczynności naraża nas w przyszłości na odrzucenie naszych skarg na skutki nowej rzeczywistości i ostatecznie na nieuchronne zderzenie z bon motem użytym już kiedyś przez obecnego europosła Koalicji Obywatelskiej, Włodzimierza Cimoszewicza : "Trzeba się było ubezpieczyć!".
Inne tematy w dziale Społeczeństwo