Z lekkim opóźnieniem wynikającym pewnie z powyborczych procedur rządowo-parlamentarnych zaczyna się pojawiać nowa rzeczywistość krajowych działań energetycznych.
W tym kontekście ciekawym elementem jest złożony wczoraj do Sejmu projekt zmian kilku ustaw objętych hasłem ochrony odbiorców przed nadmiernymi kosztami energii.
Projekt, wraz z uzasadnieniem liczy ok. 100 stron przed uchwaleniem wymaga wnikliwej oceny zaproponowanych szczegółowych zapisów, tak by uniknąć sytuacji z 2022 roku, kiedy w sytuacji awaryjnej procedowano środki ochronne dla odbiorców energii elektrycznej, gazu i ciepła i mimo najlepszych chęci nie ustrzeżono się błędów, których niektóre negatywne skutki ciągną się aż do chwili obecnej.
Generalnie zgłaszająca projekt Koalicja Obywatelska zdecydowała się skorygować podstawowe założenie obecnego rządu i zaproponowała ograniczenie funkcjonowania środków ograniczających wzrosty cen tylko do pierwszego półrocza 2024.
Chociaż trudno w ciemno akceptować tłumaczenie rezygnacji z całorocznej ochrony odbiorców oczekiwaniem dalszych spadków cen surowców energetycznych w roku 2024, ale samego procesu wykluczyć nie można, a i ograniczenie czasowe zawsze można usunąć na korzyść odbiorców w każdej chwili.
W najbliższych dniach postaram się zapoznać się ze szczegółami propozycji legislacyjnej i jeśli będzie tam coś istotnego to postaram się to dla Państwa skomentować, ale w tej chwili tylko dwie uwagi natury ogólniejszej.
Propozycja KO zawiera oczywiście zmiany w zakresie ochrony odbiorców, ale wzorem poprzedniej kadencji Sejmu zdecydowano się tam dołączyć dwie zmiany dodatkowe, z których jedna jest co najmniej kontrowersyjna, a dla drugiej zupełnie brak uzasadnienia dla natychmiastowego procedowania w pakiecie.
Kontrowersyjna jest , w sposób oczywisty, propozycja przywrócenia pełnego obliga giełdowego dla sprzedaży energii elektrycznej przez wytwórców. Obligo giełdowe, pomysł "owatowany" zaklęciami o poprawie przejrzystości rynku i warunków konkurencyjnych, jest na rynkach europejskich rozwiązaniem bardzo rzadkim i nie jest np stosowany na rynku niemieckim.
W przypadku wysokoemisyjnej energetyki polskiej będzie skutkował znacznym automatycznym zwiększeniem importu energii elektrycznej z zachodu. Z jednej strony ten automatyczny(wymuszony algorytmami giełdowymi) import będzie rzeczywiście przyczyniał się do obniżenia cen hurtowych na polskim rynku (giełdowy tzw market coupling skutkuje zwiększonym zakupem energii tańszej) to jednocześnie zmniejszy popyt na energię z polskich elektrowni opalanych węglem kamiennym.
Tańsza energia to dobrze dla odbiorców , mniej sprzedaży to źle dla przemysłu energetycznego i górnictwa. Uzasadnienie zmian ustawowych w tym zakresie nie zawiera żadnych szacunków sumarycznych skutków zmiany dla całej gospodarki.
Z punktu widzenia ochrony odbiorców energii elektrycznej błyskawiczne procedowanie wprowadzenia obliga giełdowego jest całkowicie zbyteczne i powinno być wstrzymane. Dlaczego mielibyśmy ulegać raptusom wolnego rynku energii w wersji nieznanej naszym sąsiadom i naprawdę nierozsądnej?
O ile jednak jestem gotów sobie wyobrazić rzeczowe argumenty na rzecz powrotu obliga giełdowego, chociaż bez potrzeby procedowania w trybie awaryjnym, to znacznie trudniej mi zaakceptować wprowadzenie w tym trybie zmian do regulacji dotyczących budowy energetyki wiatrowej.
Tutaj między bajki można włożyć opowiadania o powiązaniu uwolnienia wiatru z ograniczeń "odległościowych" z obniżką cen energii. Oczywiście taki związek będzie występował, ale tylko długookresowo, np w perspektywie powyżej 5 lat. Co więcej większy rozwój energetyki wiatrowej na lądzie nie znajduje uzasadnienia w planach rozwoju sieci przesyłowych PSE. Więcej wiatru na lądzie to mniej wiatru z morza lub brak zdolności przyłączenia pomorskiej elektrowni atomowej.
Jeśli nawet są to opcje prawdopodobne (atom) lub pożądane (energetyka morska ?) to odpowiedzialność za bezpieczeństwo energetyczne Polski wymaga bardzo wnikliwej analizy dalekosiężnych skutków proponowanych zmian i wyklucza wrzutkę przy okazji pilnych ustaw chroniących odbiorców.
Czy w większości sejmowej znajdzie się dość rozsądku, żeby odrzucić lobbing szarlatanów rynku i wiatraków?
Inne tematy w dziale Gospodarka