Nawet jeśli ma się zamiary szczere to czasem trudno dotrzymać złożonych obietnic. A czasem nie warto!
Ostatnio obiecałem już powrócić do tematów energetycznych, która to deklaracja znalazła nawet, jednostkowe, co prawda" uznanie jednego z blogerów.
Poczułem jednak, że (może tylko na chwile?) muszę wrócić do kwestii politycznych. Pewnie głównie dla zachowania pewnego poziomu higieny w świecie, który nadal szambo.
A może przy okazji też ktoś, coś z tego ...
Na początek "moje warunki brzegowe" : jestem emerytem, od pisowskiej władzy niczego "poza kolejnością" nie dostałem, ale też dla Koalicji jestem poza praktycznym zasięgiem!
Potwierdzam zapis z poprzedniej notki: porażka PiS była do przewidzenia, a pewnie, co mnie znacznie bardziej smuci, kierunek działań, który pozwalał mi popierać tą partię w kolejnych wyborach został gremialnie przez polskie społeczeństwo odrzucony. Obawiam, że na zawsze!
Popieram indywidualne samostanowienie i chcę mieć władzę nad swoim ciałem, ale wycięcie czyraka, co ostatnio "uprawiałem", jest dla mnie znacząco różne od aborcji, nawet jeśli chwilowo tylko do 12 tygodnia.
Przez wiele lat wielokrotnie współpracowałem z osobami homoseksualnymi (tak, w energetyce też się zdarzali zgodnie ze statystycznym rozkładem, czasem dowiadując się o tym dopiero po latach i nie miało to dla mnie żadnego negatywnego znaczenia, mimo wcześniejszego strachu jaki odczuwałem jako dziecko wracając samodzielnie wieczorem z zajęć sportowych przez warszawski Plac Trzech Krzyży. Zgoda na funkcjonowanie w realnym świecie nie oznacza to jednak, że będę popierał rozwiązania, które przyspieszą niszczenie tradycyjnej rodziny z wizją emigrantów, którzy mają nas zastąpić!
Nawet jeśli demokracja większości będzie chciała zniszczyć mój świat to będę się bronił, bo uważam, że mam do tego pełne prawo!
A teraz już "do rzeczy"!
Minęły dwa dni od ogłoszenia wyborów, a to jednak nie radość zwycięzców króluje w mediach. Zamiast tego nadal rządzi bezmyślny hejt, który tak skutecznie przyspieszył odejście "mojego świata", ale dzisiaj jego destrukcyjne rola staje się już prawie niezrozumiała.
Szanowni Zwycięscy!
Liczba zdobytych przez Was głosów nie wydaje się podlegać dyskusji i władza ostatecznie przejdzie w Wasze ręce.
Poprzednikom obiecujecie więzienna pasiaki lub co najmniej publiczne zawstydzania z opcją plucia w twarz.
Oczywiście możecie w takiej sytuacji oczekiwać publicznego samobiczowania i błagania o litość, ale pretensja o opóźnianie przez karpie Bożego Narodzenia razi naiwnością.
Zresztą póki co żadne prawne regulacje nie zostały złamane, a odnoszenie się do jakichś wyimaginowanych demokratycznych standardów trąci jednak hipokryzją!
Czego więc chcecie, lub czego się boicie ?
Nie będę prowadził socjologicznych analiz, ale bardzo prawdopodobne jest, że o ostatecznym odrzuceniu PiS zdecydowała młodzież. Taka, które nie tylko nie pamiętała przysłowiowej "komuny", ale, dla której lata 2007-2015 to czasy spowite mgłą nieświadomości, a Leszek Miller i Marek Belka są tylko sympatycznymi dziadkami.
Jeśli teraz jest Wasz czas "marszu na Bastylię" to oczywiście nie ma sensu zawracać Wam głowy szczegółami. Musicie zburzyć te mury bo taka jest logika dziejów i Wasze oczekiwanie!
Nie wiem jednak dlaczego już dziś Wasi przywódcy próbuję pozbawić Was nadziei na lepsze jutro proponując w zamian wyłącznie igrzyska.
Nawet jeśli "nie da się" słychać na razie z ust drugorzędnych harcowników i Leszka Balcerowicza( tak, to taki elokwentny symbol naszej gospodarczej transformacji od wygrzebany gdzieś na strychu) to jednak ostrzegawcza lampka powinna się zapalić
Może zanim zburzycie mury, a nawet jeśli już je zburzycie to warto ich zapytać o ostateczny cel drogi, na która Was namówili!
Tylko nie dajcie sobie wmówić, że są tacy jak Wy i razem przejdziecie tą drogę!
Wy dopiero zaczynacie, a oni chcą dobrze skończyć!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo