Kilkadziesiąt lat życia obejmującego czasy transformacji ustrojowej i późniejszej odbudowy polski po traumie polskiego komunizmu i tak skutecznej wojskowej dyktatury stanu wojennego potwierdza życiową prawdę o tym, że nie każda zdrada i podłość będą ukarane.
Kiedy zaczynałem ten blog zamierzałem skoncentrować się na tym co znam najlepiej i potrafię przybliżyć innym - na energetyce.
Kalendarz ostatnich miesięcy spowodował jednak, że energetyka stała się tylko drobnym przyczynkiem w całej opowieści. Opowieści o szansach i zagrożeniach dla przyszłości Polski, w której energetyka jest zagadnieniem naprawdę drugorzędnym!
Jeśli nawet wierzymy, że istotna jest pozycja polskiej energetyki jądrowej, czy poziom rozwoju OZE to warto te kwestie rozpatrywać, a nawet gorąco się o nie spierać tylko w przypadku jeśli jako kraj i państwo zachowamy swoją suwerenność. Więcej jeśli zachowamy faktyczną niepodległość!
Możemy udawać, że te atrybuty sprawnego państwa nie są zagrożone niczym więcej niż tylko pałkami siepaczy pisowskiej policji, jednak budowanie wizji przyszłości w oparciu chore imaginacje nie da większości z nas żadnej szansy na przyszłość!
Oczywiście nie oznacza to, że szansy nie będzie miał nikt.
Kilkadziesiąt lat życia obejmującego czasy transformacji ustrojowej i późniejszej odbudowy polski po traumie polskiego komunizmu i tak skutecznej wojskowej dyktatury stanu wojennego potwierdza życiową prawdę o tym, że nie każda zdrada i podłość będą ukarane.
Wiem o tym kiedy czytam internetowe wpisy Marka Belki, czy Leszka Millera.
Pamiętam, że temu ostatniemu nie zaszkodziła, ani aparatczykowska przeszłość PRL, ani dolary przewiezione w siatce z Moskwy, ani wyścig po szczepionki w czasie Covidu.
Być może także dla wielu potwierdzeniem słuszności jego drogi jest obecna kadencja europosła w Brukseli.
Takie błyskotliwe kariery jak kariera Millera, czy Tuska mogą budzić zazdrość wielu Polaków.
Zazdrość, ale może także chęć choćby drobnego współudziału.
Nadzieja, często pokonuje rozsądek. Wielu z nas nie chce "łączyć kropek". W tej narracji likwidacja polskiego przemysłu nie łączy się z biedą, a brak szacunku dla śmierci smoleńskiej z pogardą Putina.
Nawet jeśli sami jesteśmy "jednymi z wielu" to dzisiaj, kiedy wyszliśmy, zarówno naszą ciężką praca, ale i konkretnymi decyzjami politycznymi , z obszarów biedy i beznadziei, nie chcemy wracać myślami do ponurej przeszłości.
Roztrząsanie faktów i ich powiązań chcemy zostawić historykom przyszłych pokoleń.
Sami chcemy się widzieć się w orszaku zwycięzców dzisiejszych czasów.
I dlatego chcemy ogrzewać się ciepłem sukcesu Millera i Tuska, nawet jeśli sami nigdy nie będziemy mogli zbliżyć się do ich kręgu.
Dziś wieczorem obejrzałem kilka ujęć z ostatnich spotkań opozycji i obozu rządzącego.
U pierwszych prawdziwy entuzjazm tłumów i odzyskana lekkość haseł Tuska. Lekkość, która nie skupia uwagi na detalach propozycji, lub ich braku.
Nie było takiego entuzjazmu u uczestników sandomierskiego spotkania PiS. Mowy Kaczyńskiego i Morawieckiego ich nie porwały, tak jak pewnie nie mogły porwać wyborców przed telewizorami.
Jednak to tam była realna opowieść o Polsce. Może chropawa i mniej estetyczna, ale prawdziwa.
O zagrożeniach wojną i imigracją, które trudniej będzie pokonać jeśli utracimy suwerenność i staniemy się tylko kolejnym puzzlem w europejskiej układance.
Wierzę, że wielu uczestników spotkań z Tuskiem wierzy, że pod jego przywództwem wejdzie do grona europejskich rozgrywających.
Wierzą, mimo tego, a może właśnie dlatego, że nigdy ich udział w walce o europejską pozycję nie wyszedł poza obszar sporu z naszymi zachodnimi sąsiadami o leżaki nad tureckim basenami. Można zrozumieć, że z perspektywy pobytu "all inclusive" nie widać złożoności i trudności polityki, jednak zrozumienie nie oznacza akceptacji dla tak zawężonego oglądu świata.
Nie szanowni Państwo!
Wy nie pojedziecie do Brukseli i nie dostaniecie europejskiej emerytury! Nawet wymarzone pieniądze z KPO, które mają Was znieczulić na kaprysy pisowskiej władzy będziecie musieli spłacić co do grosza z tego co wypracujecie i Wasze dzieci i wnuki.
Jeśli dzisiaj uznacie, że świnoujski port , czy nowy port lotniczy są Wam niepotrzebne to jutro zapłacicie za to wyprzedając resztę narodowego majątku.
Myślicie, że konsekwencje nie Was będą dotyczyć, że wystarczy odebrać "zagrabione" przez pisowskich nominantów?
A może wierzycie w "zobowiązań darowanie"?
Że nasi sąsiedzi, mając na głowie skutki "polityki zapraszania", będą chcieli podzielić się czymś więcej niż własnymi problemami?
Jeśli "taka jest Wasza wiara" to być może, w niedziele, oddacie swój głos na brukselską, czy berlińską nadzieję. Nie żartuję: to fajne towarzystwo i miło będzie patrzeć jak się bawią!
Jeśli jednak wiecie, że w poniedziałek, kiedy się już obudzicie, też "będzie dzień", to musicie "zejść na ziemię".
Pewnie śmieszą Was nieporadność i błędy tego "Gangu Olsena przy władzy".
Gangu, który przez kilka lat nie poradził sobie z immunitetami Banasia i Grodzkiego. Gangu, który, kilka dni temu, pozwolił Tuskowi, testować możliwość buntu w polskiej armii.
Ale przecież większość z Was dobrze wie to nie Banaś, Grodzki, Tusk, czy nawet Miller są szansą dla Waszych dzieci i wnuków.
Nie dostarczą Wam niczego więcej poza chwilą rozrywki i satysfakcji , a ta chwila szybko minie!
Pozostanie Wam tylko marzyć o czasach "Gangu Olsena", ale głupio będzie się do tego przyznać.
I głupio będzie przyznać się swoim wnukom, że zrobiliście to tak "dla jaj"!
Inne tematy w dziale Polityka