Jeśli były jeszcze jakiekolwiek szanse na zmniejszenie społecznych podziałów i ograniczenie agresji symbolizowanej przez 8 gwiazd, to Tusk skutecznie te szanse zniszczył i można być pewnym, że wieczorem "poprawi".
W sobotnim wpisie (link) starałem się dość dokładnie przedstawić swój pogląd na uwarunkowania i cel debaty wyborczej, gdyby traktować ją na poważnie. Podsumowując: uważam, że poważna debata to walka o głosy niezdecydowanych, powinna wymuszać pełną prezentację odpowiedzi na najważniejsze wyzwania strategiczne stojące przed przyszłym rządem i powinna zawierać pytania "sprawdzające" dające szanse na weryfikację uczciwości składanych deklaracji.
Reakcja na zaprezentowane propozycje, w tym także część zamieszczonych komentarzy nie wskazują , żeby moja propozycja mogła znaleźć szerszy, pozytywny odzew.
Dodatkowo, w stosunku do momentu pisania sobotniej notki doszło do jednej, ale istotnej zmiany: reprezentantem PiS, zamiast jednego ze wskazywanych przeze mnie fighterów, ma być urzędujący premier Mateusz Morawiecki.
Chociaż reakcja czytelników i pojawienie się Morawieckiego nie unieważniają przesłania sobotniego wpisu, to jednak w tej sytuacji kwestia debaty wymaga kilku słów dodatkowego komentarza.
Oczywistą alternatywą merytorycznej dyskusji o kwestiach ważnych dla Polski może być tylko publiczna "nawalanka" w interesie pretendentów. Wiadomo, że próba szybkiej i merytorycznej odpowiedzi na najbardziej nawet absurdalne zarzuty dotyczące realnie zrealizowanej polityki covidowej, czy polityk i procedur wizowych to prosty przepis na wizerunkową katastrofę i na to liczy opozycja.
Pozostaje więc kontratak. A więc Reset i ucieczka do Brukseli!
Nie zamierzam użalać się nad Morawieckim, ale o ile Donald Tusk nie pokazał niczego wartościowego w konfrontacji z Putinem, czy w walce o interes Polski na forach unijnych, to jednak w pyskówkach na forum krajowym nie znalazł jeszcze pogromcy.
W tej sytuacji dość dobrze oczekiwania opozycji wobec debaty przedstawił Bogusław Chrabota (link).
Przywalić i uchylić się od ciosu potrafi ! Tym razem może to przyjść Tuskowi o tyle łatwiej, że to nie jest to dla niego walka o najwyższą stawkę.
Jak by nie spojrzeć, z pewnością wykonał już swój plan minimum, z którego może być rozliczany.
Jeśli były jeszcze jakiekolwiek szanse na zmniejszenie społecznych podziałów i ograniczenie agresji symbolizowanej przez 8 gwiazd, to Tusk skutecznie te szanse zniszczył i można być pewnym, że wieczorem "poprawi".
Jak za "najlepszych" przedrozbiorowych czasów, jako społeczeństwo jesteśmy zdezintegrowani i w dużej części ślepi na prawdziwe szanse i zagrożenia, a faktycznie ślepi na rzeczywistość nie mniej niż dyskutantka Patryka Jakiego (link, proponuję do końca)
Debata nie daje szans tego naprawić, ale ma potencjał by spory doprowadzić do stanu wrzenia!
Jeśli, w tej sytuacji, Morawiecki zdecydował się na udział w debacie, to widać uznał, że nie ma lepszej alternatywy.
Trudo liczyć na jakiegoś "czarnego łabędzia", który przewidywaną pyskówkę miałby zmienić w wartościową debatę o przyszłości Polski.
Skoro integracji polskiego społeczeństwa nie pomogła wojna w sąsiedniej Ukrainie, to czy charakter debaty wyborczej może pozytywnie zmienić sobotnia erupcja krwawej agresji na Bliskim Wschodzie?
Pewnie nie! Ale nawet jeśli ktoś poczuje się zwycięzcą w poniedziałkowy wieczór, to wszyscy , jako społeczeństwo, obudzimy się z ciężkim kacem we wtorkowy poranek!
Inne tematy w dziale Polityka