absolwent energetyki absolwent energetyki
194
BLOG

Albo my wyprowadzimy PIS, albo PIS wyprowadzi nas z Unii, czyli fałszywa alternatywa Tuska

absolwent energetyki absolwent energetyki PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Na środowym wiecu w Bydgoszczy Donald Tusk ponownie straszył wyjściem z Unii Europejskiej w przypadku kolejnej wygranej obozu Zjednoczonej Prawicy.

Straszak został "odpalony" w ramach  zrozumiałej "gry na wielu fortepianach".  Nawet jeśli nie wszyscy zwolennicy Tuska są wystarczająco przepełnienie nienawiścią do drugiej połowy społeczeństwa to, z pewnością,  część z nich gotowa jest przyjąć, w dobrej wierze, konieczność wyboru pomiędzy PiS i Europą.

Trzeba jasno powiedzieć: jest to alternatywa efektownie sformułowana, ale wciąż wymagająca co najmniej kilku "dopowiedzeń".

Najbardziej oczywistym i koniecznym uzupełnieniem bon motu Tuska jest odpowiedź na pytanie, które zadałem w jednej z poprzednich notatek (link): czy przewodniczący Platformy oskarża PiS o wolę celowego uruchomienia przez Polskę odpowiedniej unijnej procedury, czy też ma na myśli  skutki potencjalnej reakcji krajów UE na praktycznie działania przyszłego pisowskiego rządu np w sferze ustroju sądów.

Pierwszy przypadek jest obecnie mało prawdopodobny co najmniej z dwóch powodów. 

Po pierwsze, gdyby ukrytym celem PiS było wyprowadzenie nas z UE to osiem lat rządów powinno pozwolić na znacznie bardziej widoczne zaawansowanie odpowiedniej ścieżki działań

Drugim czynnikiem stawiającym w wątpliwość intencje Polexitowe PiS jest brak obecnie ku temu wystarczających przesłanek społecznych i ekonomicznych. Większość  Polaków, w tym wyborców PiS, bazując  na ułatwieniach w zakresie podróżowania i podejmowania pracy i nauki w krajach unijnych, jest z członkostwa w UE zadowolona. Dlaczego PiS miałby tych opinii nie uwzględnić?

Teraźniejszość "nie skrzeczy" co nie oznacza, że nie ma wyzwań przyszłości!

Dwa najważniejsze z nich to, coraz lepiej identyfikowane skutki szeroko pojętej polityki energetyczno-klimatycznej oraz, ogłoszona, dopiero co, inicjatywa ograniczenia suwerenności państw członkowskich, prezentowana pod szyldem niezbędnego pogłębienia europejskiej integracji.

Strach jest być posądzonym o bezmyślne sprowadzanie wszystkiego "ad hitlerum", ale tak, choć z pewnym udziałem innych państw "starej Unii", obie inicjatywy wynikają z polityki Niemiec i są przez to państwo promowane bez oglądania się na polskie wątpliwości.

Obie unijne polityki, wdrażane w tempie i na zasadach ustalonych przez Niemcy są dla Polski wyjątkowo niekorzystne. I to nawet jeśli zgodzimy się, że redukcja zużycia energii i uniezależnienie od importu jej nośników jest pożądanym kierunkiem.

Jeszcze gorzej rzecz się ma w przypadku unijnej centralizacji.

W oczekiwaniu na propozycję strategii konkurowania z definiowanymi na nowo potęgami gospodarczymi świata  mamy dziś tylko do czynienia z prymitywnym szantażem piętnem  antyukraińskości, o czym wspomniałem przedwczoraj (link).

Trzeba wyraźnie powiedzieć, że utrzymanie obu europejskich polityk w ich obecnie zaprojektowanym kształcie będzie szkodzić Polsce i każdemu kierującemu nią rządowi. Zarówno rządowi PiS, jak też potencjalnemu rządowi PO.

Każdy z nich będzie postawiony przed pytaniem jak skutecznie ograniczyć szkody dla naszego kraju.

Ostateczna odpowiedź będzie zależała jeszcze od wielu przyszłych, nieznanych jeszcze dziś wydarzeń.

W świetle potencjalnych niepewności, Donald Tusk wydaje się sugerować, że potencjalny opór rządu PIS może na tyle rozsierdzić kierownictwo unijne, że gotowe ono będzie "ukarać" Polskę unijnym relegowaniem.

Oczywiście nawet tego nie można wykluczyć, ale wydaje się , że bardzie prawdopodobne, w przypadku oporu pisowskiej Polski  jest wejście w formalną przepychankę i zwarcie. 

Środki nacisku będą stopniowo zwiększane, jednak, biorąc pod uwagę koszty karania Polski jakie musiałyby ponieść także inne kraje UE, nie są chyba wykluczone rozwiązania kompromisowe.

Nie wiem jakie mogłyby być podstawy oczekiwania, że brak polskiego oporu w kwestiach polityk europejskich może zapewnić lepsze uwzględnienie naszych interesów niż twarde ich artykułowanie.

Czy przewagi spolegliwości wobec żądań silniejszych partnerów możemy wywieść z historii polskich stoczni?

Jeśli wierzymy w profesjonalizm i racjonalne zachowania naszych europejskich partnerów to nie powinniśmy chyba straszyć się groźbą ich bezrozumnej "zemsty" będącej skutkiem naszej asertywności. Historia, także z ostatnich unijnych lat, potwierdza że nasi sąsiedzi nie mają wiecznych wrogów, ale też nie mają wiecznych przyjaciół,. Mają za to wieczne interesy!

W tej sytuacji alternatywa: wybrać Koalicję, czy dać się wyprowadzić z Unii, jest fałszywa! 

Rzeczywisty wybór to albo przyjąć "nieuniknione" , albo próbować osiągnąć należne uznanie także dla polskich racji.

Poddać można się zawsze, ale warunki rozejmu lepiej negocjować mając w ręku jakieś atuty, a nie bazując wyłącznie na litości Pana wobec uległego kamerdynera. 

To jest prawdziwa alternatywa, która przed którą stoją  wyborcy.




 



 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka