Myślę, że wielu z nas będzie się zastanawiać, czy jeśli sami doświadczylibyśmy takiej agresji także możemy liczyć na tak wzorcowe zachowanie służb porządkowych i wymiaru sprawiedliwości.
Na szczęście wczorajszy incydent w katowickiej galerii handlowej nie zakończył się tragedią! I chociaż też śląski, to na szczęście nie stał się drugą prowokacją gliwicką. Przynajmniej tym razem nikt nie poszedł tą drogą.
Jednak skoro wszystko skończyło się "dobrze" to może przypadek Borysa Budki jest dobrym pretekstem do zadania kilku praktycznych pytań o agresję i warunki bezpieczeństwa w naszym świecie.
Na wstępie ważne zastrzeżenie: uważam , że nikt nie powinien być zaczepiany i bity. Nawet jeśli jest osobą publiczną. Nie powinien być nawet zaczepiany słownie lub siłą pozbawiany dostępu do swojego smartfona!
Jest to zasada oczywista, ale każdy kto wyrósł już z przedszkola wie także, że jest to obraz świata idealnego!
Mimo prawa do bezpieczeństwa żaden rozsądny człowiek nie wchodzi, bez potrzeby, do "zakazanych rewirów" swojego miasta po zmroku. Każdy rozumie, że może zostać "potrącony" jeśli chciałby rozdawać ulotki wyborcze PIS-u na koncercie Krzysztofa Zalewskiego. W wielu przypadkach intuicja i doświadczenie podpowiadają nam praktyczne rozwiązania.
Także jednak, z praktycznego powodu, warto zdefiniować sobie oczekiwane granice bezpieczeństwa, warunki ich przekroczenia i możliwe opcje działań.
Wg dostępnych informacji p. Borys Budka posprzeczał się o coś z nieznanym sobie osobnikiem. Ponieważ jest osobą znacznie lepiej rozpoznawalną od Kingi Gajewskiej w (ostrej ?) wymianie zdań pojawiły się odniesienia do politycznej afiliacji p. Budki. Być może pojawiły też inne słowa uznane przez posła za obraźliwe. Z dostępnych relacji wiemy, jednak, że incydent w podziemiach galerii handlowej nie eskalował na tyle by konieczne było wzywanie sił porządkowych przez posła.
Mógłby być koniec całego incydentu, ale tak się nie stało!
Dochodzenie policy wykaże czy kolejne spotkanie obu panów było zupełnie przypadkowe, czy intruz faktycznie nacierał fizycznie na posła, czy może poczuł się sprowokowany filmowaniem jego wizerunku. Na dzisiaj wiemy, że wytrącił i kopnął telefon Budki. Naganne samo w sobie i dodatkowo kosztowne zniszczenie czyjegoś mienia. Ze skąpych relacji prasowych nie wynika, czy interwencja policji miała zapobiec dalszej agresji ze strony poselskiego interlokutora , czy tylko zidentyfikowaniu i ujęciu sprawcy uszkodzenia poselskiego sprzętu.
Póki co incydent jest w fazie policyjnego dochodzenia obwarowanego jednak procedurą nadzoru policyjnego i zakazem zbliżania się agresora do posła Budki.
Myślę, że wielu z nas będzie się zastanawiać, czy jeśli sami doświadczylibyśmy takiej agresji także możemy liczyć na tak wzorcowe zachowanie służb porządkowych i wymiaru sprawiedliwości.
Jaka jest granica ostrej wymiany zdań, po której możemy mówić o karalnej agresji? Jaki zakres ochrony dostępny jest każdemu obywatelowi, a jaki jest zarezerwowany tylko dla osób objętych immunitetem?
Kilka dni wcześniej dziennikarz TVP p. Rachoń próbował przekrzykiwać się z p. Donaldem Tuskiem. Pan Donald Tusk wyrażał się niepochlebnie o p. Rachoniu. Kiedy to nie wystarczyło do dzieła przystąpił umundurowany oddział poselsko-kołodziejczakowy popychający i próbujący obezwładnić dziennikarza. Nie mam żadnych wiadomości o jakimkolwiek postępowaniu policyjnym lub sądowym w tym temacie. Czy tutaj nic się nie stało?
Mamy prawo! Dla własnego bezpieczeństwa mamy prawo wiedzieć czym różnią się obie sytuacje. Czy możemy powiedzieć publicznie coś złego o pośle? Czy w sytuacji słownego konfliktu poseł lub jego pomagier ma nas prawo obłapiać i popychać? A może ma prawo nas fotografować lub filmować? Kwestie tę będą ważne także po zakończeniu kampanii wyborczej, a incydenty z udziałem posła Budki i redaktora Rachonia dają dobra uzasadnienie do naświetlenia tematu.
Bezpieczeństwo dla posła Budki, ale także dla nas wszystkich! Znanych i anonimowych!
A w sprawie incydentu katowickiego czekamy oczywiście na wyrok niezawisłego sądu, ale póki co także na publikację nagrania z telefonu posła Budki. Wobec publicznego statusu tego incydentu to się nam po prostu należy!
Inne tematy w dziale Społeczeństwo