absolwent energetyki absolwent energetyki
262
BLOG

Donald marzy ...

absolwent energetyki absolwent energetyki Polityka Obserwuj notkę 4
Był niezmiernie szczęśliwy. Dziś, pierwszego zaraz dnia zrozumiał, że jest stworzony na wodza ludu. Wiedział do jakiego celu poprowadzi te masy ślepe w nienawiści; miał wolę nie ugiętą, aby czynić to; dziś przekonał się, że potrafi wolę swoją narzucić.

Czasem udaje się znaleźć prawdziwe perełki, których istnienia wcale się nie spodziewałem*


" ... stał i przyglądał się krzyczącym bezmyślnie ludziom.

Badał każdą parę oczu, każdy grymas, wsłuchiwał się w ryk, chwytając ostrym słuchem oddzielne słowa, zmieniał się w jakiś najczulszy mikrofon, odpowiadający ledwie zapalającej się myśli tych tysięcy ludzi, każdemu jeszcze podświadomemu   nastrojowi, rodzącemu się dopiero uczuciu.

Widział to może głów o pałających oczach i szeroko rozwartych ustach, lecz odróżniał wyraźnie każdą twarz, poznawał ją w w szczegółach najdrobniejszych, czuł rządze i pragnienia wszystkich i każdego z osobna. Przemawiał do nich ich myślami, budził w nich to, co leżało głęboko w ich mrocznych duszach niewolników nienawidzących, spełniał ich zatajone marzenia; był władcą, bożyszczem   tego tłumu; czuł się jednak sługą jego biegnącym przed orszakiem; wiedział, że już nie może się zatrzymać ani na mgnienie oka, bo pozostanie sam, nie może się cofnąć bo zgniecie go ta tłuszcza rozszalała, żądna to coraz nowych ofiar, wstrząsów i obietnic, gdyż wymagały tego nagle wyzwolone siły, zduszone ciężką stopą ucisku, obezwładnione okrucieństwem rządu, podstępem kościoła, zgnębione nieudanymi próbami socjalistów- ugodowców.

...

Był niezmiernie szczęśliwy. Dziś, pierwszego zaraz dnia zrozumiał, że jest stworzony na wodza ludu. Wiedział do jakiego celu poprowadzi te masy ślepe w nienawiści; miał wolę nie ugiętą, aby czynić to; dziś przekonał się, że potrafi wolę swoją narzucić. Wyniosły go na szczyt fali siły żywiołowe, nie będzie się im opierał , jednak ...ulegając potędze mas, część tej potęgi skieruje w łożysko przez siebie przygotowane.

Rzucone dotąd obietnice, odpowiadające śmiałym marzeniom robotników i wieśniaków przyciągały ku niemu ślepe, zrozpaczone serca niewolników. Czuł w sobie pewność Spartakusa- rozbójnika, więźnia i gladiatora, bo i on też zbiegł na Wezuwiusz namiętnych, mściwych czynów, skrzyknął do siebie wszystkich ogarniętych nienawiścią niewolników, pobił na głowę pretorów rzymskich. Jednak Spartakus zginął dlatego, że w szeregach jego przyjaciół powstały niesnaski. On był inny niż buntowniczy Spartakus. Umiał trzymać swoich zwolenników w karbach posłuchu, nie siłą i postrachem, lecz przebiegłym wynoszeniem ich przed tłumem ponad siebie. Dla nich triumfy, dla niego-powodzenie sprawy " .

Oczywiście, macie Państwo rację! Tytuł notki to tylko "podpucha"!

Nie jest to, w żadnym wypadku,  apologia osoby, która może być Waszym pierwszym skojarzeniem.   Ani Adam, ani Roman nie mieli z tym tekstem nic wspólnego! To klasyka, a nie bieżąca agitacja!

Gdybyście jednak wciąż nie byli pewni, to niezawodny ChatGPT  podpowie Wam, że ten krótki  fragment pochodzi z XX rozdziału bestsellerowej  książki Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego "Lenin". 

"Lenina" serdecznie polecam, nie tylko jako autorską  wizję przeszłych wydarzeń. Nawet jeśli nie każda  historia, na szczęście, musi się powtarzać jako farsa.

Jeśli zastanawiacie się,  czy warto pofatygować się do księgarni po Ossendowskiego , na zachętę, dodatkowo kilka zdań  z rozdziału XIX:

"Pijany chłop, otoczony gromadką roześmianych kobiet, stał przed olbrzymim zwierciadłem w rzeźbionej złoconej ramie. Przyglądał się sobie długo, z poważną twarzą, poprawiając barankową czapkę i gładząc brodę. Po chwili przyszła mu do głowy myśl wesoła. Zaczął tupać nogami, podśpiewywać i nagle puścił się w tan , przysiadając i bijąc hołupce. Podsunął się tak blisko do lustra, że otarł się o szklaną taflę rękawem kożucha. Rozgniewało go to. Przystanął i złymi oczami przyglądał się chwilę, a później rzygnął potokiem zgniłych przekleństw i z całej siły kopnął szkło nogą. Rozprysnęło się w kawały, rozsypało się z brzękiem. Tłum zaryczał, wybuchnął śmiechem i wyciem.

Rozbijano lustra , wazy rzeźbione, zrywano ze ścian obrazy i deptano nogami; kilku wyrostków, połamawszy krzesło, ciskało odłamkami drzewa w żyrandole weneckie, zasłaniając twarze i głowy przed sypiącymi się kawałkami kolorowego szkła i lampek elektrycznych; kobiety zdzierały draperie, szarpały obicia kanap i foteli, zrywały jedwabne tkaniny, okrywające ściany.

...

Trzask niszczonych mebli, łoskot zrzucanych obrazów , w kamieniu rzeźbionych wazonów, posągów, zegarów z brązu łączyły sie z krzykami i przekleństwami rabusiów, wszczynających kłótnie i bijatykę o zdobycz."

W ogromnej sali malachitowej, zapełnionej dymem cuchnącej machorki, zaśmieconej łupinami ziaren słonecznikowych, zawzięcie gryzionych przez zwycięzców, na stole stał, górując nad tłumem, barczysty ...

- Towarzysze, bracia!- krzyczał mrużąc oczy. ... Zwyciężyliśmy w stolicy . Pracujący proletariat całego świata nie zapomni nigdy waszej odwagi i porywu. Założycie teraz nowe państwo. państwo proletariatu! Musi się ono stać maszyną do zgniecenia wszystkich wrogów waszych...Jeszcze długo będzie trwała walka. Nie cofajcie się ... 

Zwycięstwo należy do was towarzysze! Wy, tylko wy będziecie rządzić, sądzić i korzystać z bogactw kraju!

...

Ludzie cisnęli się do stołu, wyciągali ręce do mówcy. Wreszcie dosięgli go, porwali, unieśli nad głowami i szli z nim jak chodzili niegdyś, uginając się pod ciężarem obrazów świętych, noszonych w procesjach kościelnych." 

Zgadliście, tutaj też nie ma niczego o Michale ! Czysta literatura!


* Cytowane fragmenty pochodzą z książki Antoniego Ferdynanda Ossendowskiego "Lenin", wydawnictwo LTW 2008


Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka