Trzeci odcinek Resetu nie potwierdził faktu zdrady rządu D. Tuska na rzecz putinowskiej Rosji.
Kadry z 2008 roku pokazują raczej polskiego premiera jako rozgrywającego partię, która pozwoli wycofać Polskę z zbyt bliskiej współpracy militarnej z US, bez wyraźnych konsekwencji dla ekipy rządzącej.
Premier Tusk nie odstaje wizerunkowo od mało finezyjnego G.W. Busha, więc wstydu nie ma.
Tusk jasno deklaruje chęć resetu w stosunkach z Rosją i nie waha się, przed pogorszeniem relacji z US.
Czy z założenia musiała być to polityka błędna?
Oczywiście nie!
Niezależnie jednak od tego jakie działania 2008 roku mogą budzić obrzydzenie lub entuzjazm oczywistym sprawdzianem ich jakości powinna być ocena rezultatów.
Zamiast toczyć bezproduktywne pyskówki, trzeba dać wreszcie wypowiedzieć się samym zainteresowanym!
Zarówno Premier Tusk jak też być może ministrowie Sikorski i Siemoniak muszą mieć możliwość wyjaśnienia jakim zagrożeniom miał zapobiec, ale i faktycznie zapobiegł zrealizowany reset.
Warto też dać im szansę, żeby prosto do kamery mogli powiedzieć jakich korzyści oczekiwali i w jakim stopniu zostały one zrealizowane.
W znacznie późniejszych taśmach "od Sowy i przyjaciół" mogliśmy usłyszeć gorzkie komentarze ministra Sikorskiego, "łasce" jakiej oczekują od nas amerykanie.
Być może to trzeźwa ocena sytuacji, którą teraz potwierdzają choćby ostatnie działania ambasadora Brzezińskiego.
Można być pewnym, że nie mniej trzeźwe oceny formułowane były wobec naszych wschodnich sąsiadów.
Teraz jest czas żeby zaprezentować te dokumenty i wypowiedzi.
Słabość Putina pozwala się nie obawiać jego reakcji, tylko trzeba spróbować.
Tak łatwo da się zneutralizować wymowę Resetu, jeśli ktokolwiek widzi jej negatywne reperkusje.
Inne tematy w dziale Polityka