Przyglądam się najnowszym wydarzeniom w Strefie Gazy i widzę to co wszyscy, czyli kolejne tragedie. Śmierć zbiera swoje żniwo w tej części świata wyjątkowo często, a nasze człowieczeństwo ponosi tu klęskę raz za razem. Szans na prawdziwe pojednanie zwaśnionych narodów zupełnie nie widać.
Na konflikt na Bliskim Wschodzie należy patrzeć przede wszystkim jako na konfrontację między dwoma silnie antychrześcijańskimi systemami religijno-politycznymi. Nie tylko historia, ale i dzień dzisiejszy przekonują, że obydwa niezwykle alergicznie reagują na jakikolwiek przejaw kultu Jezusa Chrystusa. Różnią ich tylko wizje prowadzenia "dialogu" religijnego. Mahometanom, gdy tylko poczują swoją moc, najbliższą staje się misja wywyższenia imienia Allaha za pomocą przysłowiowego saifa. Z kolei ulubionym orężem talmudystów jest systematyczna deprecjacja imienia Chrystusa wśród społeczeństw chrześcijańskich i postchrześcijańskich. Strach pomyśleć, czym mogłaby dziś zaskutkować wspólna strategia obydwu żywiołów.
Nie oznacza to bynajmniej, bym zachęcał do dolewania oliwy do ognia pustoszącego Bliski Wschód. Nic z tych rzeczy. Krew łatwo wsiąka w ziemię, ale długo w niej pozostaje rodząc kolejne nieszczęścia. My, Polacy, wiemy o tym najlepiej. Stąd niniejszy apel płynący z polskiej ziemi nie ma nic z kuktatorstwa: Arabowie i Żydzi nawróćcie się! Przyjmijcie chrzest i żyjcie obok siebie w prawdzie nauki Jezusa Chrystusa. Niech Ziemia Święta połączy zwaśnione dotąd narody i religie w jedną Bożą Owczarnię. Już na zawsze.
Inne tematy w dziale Polityka
