Nawet rozumiem intencje tych, którzy w desperackim odruchu ratowania ojczyzny uczepili się referendum. Wszak słusznie nie mają złudzeń co do zamiarów elity politycznej siorbiącej z koryt na Wiejskiej. Tym córkom i synom Cyborei mieniącym się posłami Rzeczypospolitej z pewnością nie zadrży ręka podczas ostatniego głosowania w suwerennym sejmie polskim. Wielu już dawno skonsumowało należne 30 srebrników i teraz nawet o Pole Garncarza będzie niezwykle trudno.
Ale i wynik ewentualnego referendum jest z góry przesądzony. Ponad sześćdziesiąt lat nieustannego nabijania w butelkę spustoszyło nasze czerepy i z matołkowatym uśmiechem na twarzy dokonamy samodekapitacji. Zgodzimy się na wszystko, podpiszemy każdy świstek podsunięty nam pod nos przez przystojnego polityka i czarnooką dziennikarkę, a ręka w purpurze pobłogosławi naszej decyzji. "Głos narodu" przemówi w obcym języku nie rozumiejąc znaczenia wypowiadanych słów.
A ja chcę wiedzieć, kto z przysięgających na orła i koronę innego orła miał przed oczami i gwiazdy różne! Chcę widzieć jego twarz judaszową! Bo choć biedny nasz naród i naiwny nadmiernie, to ofiar na rzecz ojczyzny nigdy nie skąpił. I zbiórkę powszechną znów ogłosi od morza do Tatr. Zbiórkę na Pole Garncarza.
Inne tematy w dziale Polityka