Krzysztof Zagozda Krzysztof Zagozda
464
BLOG

Wobec niemieckiej wersji planu „Czulent”

Krzysztof Zagozda Krzysztof Zagozda Polityka Obserwuj notkę 2

Każda dobra gospodyni wie, że przed wyjęciem ciasta z piekarnika musi patyczkiem sprawdzić jego wilgotność. Tylko z pozoru czynność ta wygląda na dziecinnie prostą. Szybkie i zdecydowane ruchy wymagają niemałej wprawy, a od właściwej oceny próbki przylepionej do drewienka zależy sukces całego kulinarnego przedsięwzięcia. 

Od kilku dni czuję się jak to ciasto nakłuwane przez gorliwego cukiernika. I wcale nie ma w tym nic, co nadawałoby się do psychiatrycznej diagnozy! Zresztą stan taki powinien współodczuwać każdy rodak poruszony poparciem udzielonym przez ministra Radosława Sikorskiego dla niemieckiego projektu przekształcenia Unii Europejskiej w jedno super-państwo. Choć projekt ten nie jest do końca niemiecki, bo przecież jego zręby powstały już w XVII wieku, to nikt nigdy nie był bliżej jego urealnienia. Sztucznie wywołany kryzys ekonomiczny jest – zdaniem Berlina – najlepszą metodą do podporządkowania sobie kilkudziesięciu narodów europejskich. Podporządkowania już nie tylko ekonomicznego, ale przede wszystkim politycznego. Bo czyż można być na tyle naiwnym, by za dobrą monetę wziąć zapewnienia Guido Westerwelle, że centrum dyspozycyjnym nowego państwa będzie neutralnie postrzegana Bruksela?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że ewentualny brak zdecydowanej reakcji Polaków na te zakusy da pole do popisu szafarzom naszej suwerenności. Nie miejmy co do tego żadnych złudzeń. Skryta przed społeczeństwami Europy idea super-rządu i super-państwa leżała u podwalin tworzenia Unii Europejskiej rozumianej wyłącznie jako etap przejściowy. Jej polscy realizatorzy zorganizowani po obu stronach pozornej rządowo-opozycyjnej barykady już dawno podjęli najważniejsze decyzje, a ściślej mówiąc – przyjęli do wiadomości polecenia otrzymane od swoich ośrodków dyspozycyjnych. Koło historii toczy się w szalonym tempie. Czy Polacy okażą się zdolni do jego zatrzymania?

Bierne oczekiwanie na rozwój wypadków musi skończyć się narodową katastrofą. Wyjścia są dwa: nasze jednostronne wystąpienie ze struktur unijnych bądź akt rozwiązujący Unię Europejską. Choć obydwa mogą wydawać się dziś mało realne, to szanse na ich urzeczywistnienie będą rosnąć wraz z pogłębianiem się kryzysu ekonomicznego (pamiętajmy jednak, że czas ten jest ograniczony postępami „reformatorów”). Najkorzystniejszą – z punktu widzenia polskiej racji stanu – jest opcja rozwiązania UE. Kilka dni temu Błękitna Polska zaprezentowała kierownictwu kilkunastu największych partii eurosceptycznych (m.in. Wielkiej Brytanii, Włoch i Francji) projekt rozwiązania UE pn. „Powrót do normalności bez rozliczeń i odszkodowań”. Zakłada on unieważnienie jednym aktem politycznym wszystkich traktatów i umów międzynarodowych tworzących Unię Europejską, anulowanie aktów prawa wtórnego oraz rozwiązanie organów i instytucji unijnych. Ważną rolę w projekcie odgrywa zasada „opcji zerowej”, w której państwa odstępują od wzajemnych roszczeń finansowych powstałych w okresie współtworzenia przez nie Unii Europejskiej. Dyskusja nad projektem zostanie podsumowana podczas wrześniowego warszawskiego kolokwium. Trzeba dołożyć wszelkich starań, by jej efekty – wbrew dokuczliwej blokadzie medialnej – zostały jak najszerzej zaprezentowane międzynarodowej opinii publicznej.

Polskie środowiska antyunijne są na tyle silne, by to od nich wyszła racjonalna inicjatywa pokojowego rozwiązania Unii Europejskiej jako spisku mającego na celu zniewolenie narodów Europy. Mamy do tego niezbywalne prawo moralne z racji poniesienia ofiar wcześniejszych XX-wiecznych totalitaryzmów, jak i dumnej historii. Przede wszystkim jednak stoi przed nami obowiązek polski, a takim jest dziś przekazanie niepodległego państwa w ręce następnych pokoleń.

 

www.blekitnapolska.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka