Dzieje "Damy z gronostajem" (znanej też jako Dama z łasiczką) w ostatnim 20 leciu doskonale pokazują jaka jest kondycja Polski (jako państwa).
Prywatna fundacja może sobie bowiem nie tylko bezkarnie łamać umowy zawierane z instytucjami państwa, które w dodatku od lat łoży ogromne środki m.in. na jej utrzymanie i udostępnianie jej zbiorów, finansuje remont jej siedziby, ale jeszcze je (te instytucje państwowe) szantażować (bo trudno inaczej niż tym terminem określić postępowanie fundacji wobec Muzeum Narodowego - ich zachowanie w pełni spełnia pojęcie szantażu jak to określa Wikipedia).
Bo gdy Muzeum Narodowe, odpowiedzialne za opiekę nad tym obrazem, kilka tygodni temu uznało iż ze względów konserwatorskich (dzieło jest nawet w gorszej kondycji niż dawniej sądzono) obraz ten - uważany za najcenniejszy ze znajdujących się w polskich zbiorach - nie powinien już więcej podróżować "po świecie", bo takie podróże mogą zaszkodzić temu cennemu malowidłu, fundacja zadziała w sposób "uczciwy inaczej".
I zamiast zgodnie z umową przywieźć obraz z powrotem z Warszawy do Krakowa, gdzie miał być pokazywany publiczności w Pałacu Biskupa Erazma Ciołka, zatrzymała go w stolicy. A prezes Fundacji Adam Zamoyski powiedział wtedy, co zdaje się być wypowiedzią raczej bezczelną: "Jeżeli jednak "Dama z gronostajem" nie może podróżować za granicę ze względu na ryzyko pogorszenia stanu obrazu, to nie powinna być także przewożona po dziurawych drogach do Krakowa. W takim razie obraz pozostanie w Warszawie".
I tym szantażem fundacja osiąga swoje cele. Cele dodajmy nie tylko sprzeczne z dobrem tego dzieła (bo taki obraz nie powinien podróżować, gdyż każde jego przemieszczenie pogarsza jego stan), ale i z intencjami osób które tworzyły te zbiory - dzisiejsze Muzem Książąt Czartoryskich.
Dziś bowiem dowiedzieliśmy się, że - wbrew opiniom dalszych konserwatorów którzy przebadali obraz - dzieło to jednak pojedzie w blisko roczną podróż zagraniczną.
Jak donoszą media fundację w tej sprawie wspomógł rząd niemiecki interweniując u polskiego ministra kultury, by wydał zgodę na ten wyjazd. Obraz w ciągu najbliższego roku odwiedzi Madryt, Berlin i Londyn.
Władze uspokajają że zostało podpisane memorandum, iż "Dama" po powrocie z tych wystaw przez 10 lat nie będzie mogła podróżować, ale nawet i to postanowienie nic nie znaczy, bo jest w nim umieszczona furtka, że taka podróż będzie jednak możliwa (z przyczyn uzasadnionych szczególnymi okolicznościami).
A poza tym to przecież swoim postępowaniem Fundacja pokazała, że za nic ma swoje zobowiązania.
Inne tematy w dziale Polityka