Grzegorz Motyka, czyli jak go określa ks. Tadeusz Isakowicz Zaleski, "gloryfikator UPA" - nie tylko (jak wynika z wymowy jego publikacji) zrównujący ofiary okrutnych mordów z jego sprawcami, ale wręcz usprawiedliwiający morderców Polaków - przez Senat RP 3 marca 2011 r. powołany został w skład Rady Naukowej Instytutu Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu [!]
Gdyby nie powaga sprawy można by stwierdzić że to pełna parodia. Że o pracach komisji ścigania zbrodni decydował będzie człowiek, który tym zbrodniom zaprzecza, nie uznając ich za zbrodnie...
Głosowanie na wyborem przedstawicieli Senatu do IPN było tajne. A więc senatorowie mogli głosować zgodnie z sumieniem, bez konieczności podporządkowywania się dyscyplinie partyjnej.
I na Grzegorza Motykę zagłosowało aż 47 senatorów. Tym samym pokazali oni swoje oblicze - jaki mają stosunek do narodu polskiego i dokonywanych na nim zbrodniach.
Ze względu na tajność wyborów nie poznamy nazwisk tych "zaprzańców", którzy byli świadomi kogo wybierają. Jako że m.in. Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów w skład którego wchodzą "członkowie rodzin pomordowanych przez OUN-UPA" już 4 lutego 2011 r. przekazało im swój protest przeciwko kandydaturze Grzegorza Motyki, w pełni uzasadniony merytorycznie.
Jak to Stowarzyszenie zwraca uwagę, podając przykłady, dla Grzegorza Motyki "zbrodnia ludobójstwa jest tylko "skazą" i "cechą", a OUN-UPA pozostaje "ukraińskim antykomunistycznym ruchem partyzanckim". Równie dobrze G. Motyka mógłby dowodzić przez analogię, że NSDAP i SS to "niemieckie organizacje antykomunistyczne", na których ciąży drobna "skaza" Holokaustu".
Stosuje on nieadekwatną terminologię, eufemizmy. "Ludobójstwo dokonane na bezbronnej ludności nazywane jest przez Motykę "akcją antypolską", czyli dokładnie tak, jak w oficjalnych dokumentach OUN-UPA.
Naśladując banderowską propagandę, operuje on też takimi pojęciami jak: „ataki na polskie miejscowości”, „usuwanie Polaków z naszych ziem”, „działania przeciwko Polakom”, „wydarzenia wołyńskie”, „wydarzenia w Galicji Wschodniej”, „przepędzenie ludności polskiej”, „wojna ”, „krwawy konflikt, który rozgorzał” (bezosobowo, jak zjawisko pogodowe!), „wybuch powstania” (powstanie jest akcją zbrojną przeciw aktualnej władzy, czyli powinno być skierowane przeciwko Niemcom, a nie bezbronnej ludności), „uzyskać teren czysty etnicznie”, „banderowska akcja”. Przede wszystkim jednak posługuje się eufemizmem „antypolska akcja”.
Stawia znak równości między AK a UPA.
Grzegorz Motyka to historyk wyjątkowo nierzetelny i tendencyjny, "który zawęża problem ludobójstwa wyłącznie do Wołynia, tworzy obraz działalności UPA na podstawie wyselekcjonowanych dokumentów [i jeszcze miejscami przez niego "modyfikowanych"], stosuje nieadekwatną terminologię, przyczyniając się tym samym do nobilitacji OUN-UPA. Naszym zdaniem adwokat zbrodniczej organizacji odpowiedzialnej za zbrodnie na ludności polskiej nie jest w IPN potrzebny. IPNjest instytucją do zachowania pamięci polskich obywateli - ofiar.Nie potrzebuje specjalistów od usprawiedliwiania katów".
Mimo przekazany senatorom dowodów postawy Motyki, aż 47 z nich zagłosowało za jego wyborem...
* * *
Czy ktoś potrafiłby sobie wyobrazić, by do Rady Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Yad Vashem parlament izraelski wybierał gloryfikatorów SS usprawiedliwiających istnienie obozów zagłady i relatywizujących dokonywanie mordów na Żydach?
Inne tematy w dziale Polityka