Tytuł ostatniego wpisu Romana Graczyka "Polska szkoła manipulacji" przekonał mnie do zabrania znów głosu.
Bo takim tytułem Roman Graczyk potwierdza, że - wbrew deklaracjom - wciąż, co najmniej mentalnie, siedzi po uszy w dawnym "środowisku".
Bo kto uczciwie myślący mógłby wpis o manipulacji dokonanej przez człowieka z "Gazety Wyborczej", o którym sam Graczyk w dodatku jasno napisał że ten "młody Romanowski[...] myśli Blumsztajnem", określić terminem "polskiej szkoły manipulacji", skoro to właśnie krytykowana przez niego "szkoła Gazety"?
I tym samym okazuje się, że dla Graczyka "Gazeta" to wciąż "cały świat" - "cała Polska", i że być może nawet nie widzi niczego niestosownego w przypisywaniu praktyk jednej "Gazety" właśnie "całej Polsce".
I co śmieszne za takie właśnie manipulacje Roman Graczyk w swoim wpisie atakuje Romanowskiego (bo nie spodobał mu się tytuł jego tekstu "Esbeckim okiem na "Tygodnik Powszechny"), a sam czyni dokładnie to samo.
Przy lekturze książki Graczyka pamiętajcie o tym.
Bo Graczyk pokazuje że ma na trwale zakodowany sposób myślenia i nawet gdy pisze o lustracji, to często "wybielając" fakty, co pokazał też we wczoraj przedstawionym odcinku.
Gdzie o Macieju Kozłowskim, Roman Graczyk napisał "w połowie lat 60., próbowano[sic!] zwerbować go dla współpracy z SB", choć doskonale wie że Maciej Kozłowski "zgodził się na współpracę z SB, jako TW „Witold”, co potwierdził własnoręcznym zobowiązaniem", i że 11 lutego 2011 r. Sąd Okręgowy w Warszawie wszczął postępowanie lustracyjne wobec Macieja Kozłowskiego.
I dzisiejszy wpis Graczyka potwierdza słuszność moich wcześniejszych komentarzy:
Że Graczyk chce siedzieć na barykadzie między prawdą a dawnym środowiskiem...
Uwagi wcześniejsze na ten temat:
(część 1: FAŁSZYWA TEZA Romana Graczyka - bo to była "cena zaistnienia"...)
(część 2: Różne miary Romana Graczyka z "Tygodnika" i (niedawno) "Gazety"?
(część 3: Jak Roman Graczyk stał się towarzyszem Janusza Palikota...
Inne tematy w dziale Polityka