Dyskusja na temat najnowszych nadań Orderu Orła Białego przez Bronisława Komorowskiego w większości skupiona jest wokół osoby Adama Michnika.
Niemal niezauważone przechodzą w tle dwie dalsze postaci mające zostać odznaczone tym najwyższym polskim odznaczeniem, a to Jan K. Bielecki i Aleksander Hall. A budzą one nie mniejsze zastrzeżenia a niekiedy i protesty.
Co do Jana K. Bieleckiego, to nawet Waldemar Kuczyński, w dzisiejszym programie TOK FM przyznał że nie zasługuje on na tak wysokie odznaczenie, bo nie miał żadnych wybitniejszych dokonań. Chwalił zaś przyznanie orderu Aleksandrowi Hallowi.
A tymczasem osoby doskonale znające Aleksandra Halla, dawni działecze Wolnych Związków Zawodowych i Solidarności także wobec tej postaci mają więcej niż wielkie zastrzeżenia. Wręcz uważają to za skandal.
Warto więc przywołać uwagi na ten temat Lecha Zborowskiego, dawnego działacza WZZ i NSZZ "Solidarność":
Decyzja uhonorowania Adama Michnika najwyższym odznaczeniem państwowym – Orderem Orła Białego
jest kolejną jawną prowokacją i wyrazem kompletnego nieliczenia się prezydenta z obywatelami wobec,
których ma on swoją służebną rolę spełniać. Jest też wyrazem wielu innych objawów, które moglibyśmy nazwać chorobowymi, ale nie temu tematowi chciałbym poświęcić tych kilka słów.
Dla wielu z nas postać Michnika mogłaby służyć jako słownikowe wręcz określenie moralnego upadku
i ohydy najgorszych rodzajów postaw.
Nie może więc dziwić szerokie oburzenie jakie wywołuje wśród wielu Polaków pomysł jego odznaczenia.
Jednak w cieniu całego zamętu wokół ciemnej postaci Michnika jest jeszcze inna osoba, której chciałbym się
w tym miejscu bliżej przyjrzeć.
Na liście kandydatów do tego wyjątkowego odznaczenia znalazł się również Aleksander Hall.
Od lat kreowany na niezłomnego działacza antykomunistycznego, samozwańczy guru trójmiejskiej opozycji
z lat siedemdziesiątych. Gdyby ulec nachalnej propagandzie jaką karmią nas krajowe media można by pomyśleć, że postawienie go w jednym szeregu z Anną Walentynowicz i Andrzejem Gwiazdą jest pomysłem jak najbardziej właściwym. Problem w tym, że tak zwana działalność opozycyjna byłego przywódcy Ruchu Młodej Polski wyglądała zgoła inaczej niż działalność tych dwojga.
Wiadomo, że RMP było organizacją spenetrowaną przez służbę bezpieczeństwa jak żadna inna.
Wiadomo też, że jak psująca się od głowy ryba , tak i RMP kontrolowany był od jej lidera w dół.
Ten fakt nie jest jeszcze niczym haniebnym. Może jedynie świadczyć o większej naiwności Aleksandra Halla
niż tej, do której chciałby się przyznać. Może trochę wstydu przed kolegami, prawdziwymi działaczami,
którzy okazali się bardziej ostrożni niż ich przywódca. Rzecz w tym, że nie chodzi tylko o zwykły brak ostrożności.
Podczas gdy wielu wspaniałych młodych działaczy RMP traktowało bezpiekę jako bezwzględnego przeciwnika Aleksander Hall postrzegał przedstawicieli tej instytucji jako partnerów do rozmów.
Ciekawy jestem, czy we wniosku do odznaczenia wpisano rozmowy przywódców RMP z wysokimi oficerami bezpieki w gdańskim hotelu Heweliusz jeszcze w czasach głębokiego PRL-u ?
Zastanawiam się też, czy znajdzie się tam znany w całej gdańskiej opozycji “genialny“
pomysł Halla zarejestrowania RMP jako partii obok istniejącej wówczas PZPR ?
Jak się dowiadujemy, Order Orła Białego ma być przyznany Hallowi między innymi za zasługi
dla przemian demokratycznych i wolnej Polski.
Przypomnijmy więc jak ta walka lidera RMP o wolną Polskę wyglądała.
Kiedy działacze Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża rozpoczęli strajk w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku, wielu młodych ludzi z RMP natychmiast się do niego przyłączyło. W tym samym czasie ich lider Aleksander Hall pospieszył się zapewnić bezpiekę, że ze strajkiem nie ma nic wspólnego i żeby go czasem nie represjonować.
My doskonale tę postawę pamiętamy.
Nie trzeba jednak na tej pamięci polegać. Wystarczy przyjrzeć się treści szyfrogramu pułkownika SB Sylwestra Paszkiewicza do dyrektora Gabinetu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych: „Działacze RMP A.Hall i A.Rybicki
– wyrażają obawy, że po zakończeniu strajku w stosunku do RMP, oraz KOR i WZZ podjęte zostaną działania represyjne. Twierdzą, że RMP nie przyczynił się do wywołania strajku i w nim
nie uczestniczy, a jedynie go obserwuje ( ! ). ”
Oczywiście kiedy zrobiło się już nieco mniej niebezpiecznie „dzielny” walczak Hall przyłączył się do strajku
i zaraz po nim ruszył do zajmowania pozycji w Solidarności.
W czasie stanu wojennego, w przypływie chwilowej odwagi, przyłączył się do Bogdana Borusewicza przyjmując rolę jednego z przywódców podziemnej gdańskiej Solidarności.
W krótkim czasie ochota na przewodzenie w podziemiu minęła i wówczas starym zwyczajem zwrócił się
do bezpieki z prośbą o nierepresjonowanie go i niektórych działaczy. Pertraktował jednak tylko o bezpieczeństwo swoje i niektórych kolegów z RMP zapominając, że jako jeden z liderów Solidarności był odpowiedzialny za wszystkich działających w podziemiu członków związku. Śmiem twierdzić, że dobrze się stało, bo wielu z nich odbijało by się to mocną czkawką do dzisiaj.
Kiedy już w latach pookrągłostołowej zdrady, z zaciekłego wroga Wałęsy stał się piewcą hymnów pochwalnych
na jego cześć, nagrodzony takimi czy innymi posadami, przyłączył się ochoczo do wrednych ataków
na historyków IPN jak i sam Instytut.
Jednak ani ta haniebna krucjata ani też fałsz jego wcześniejszej postawy nie oburza mnie najbardziej
i dyskwalifikuje w moich oczach jako kandydata do najwyższego odznaczenia.
Jest zdarzenie w karierze Aleksandra Halla, które moim zdaniem wykreśla go z listy osób, dla których mógłbym mieć choćby odrobinę szacunku.
Każdy człowiek przechodzący przez życie według jakiegoś systemu choćby podstawowych wartości ma w tym systemie linię, której przekroczenia nie może sobie wyobrazić. Są zachowania, których nie możemy akceptować jeśli chcemy być wierni swoim zasadom. Jeśli więc ktoś dopuszcza się działania ohydnego na tyle, że wykracza ono poza wyznaczoną przez nas linię to nie ma znaczenia czy w przeszłości przeprowadził staruszkę przez jezdnię i był dobry dla kota sąsiada. Tak jest w przypadku mojej oceny postawy Aleksandra Halla w sytuacji, którą chcę przypomnieć.
W tym roku obchodziliśmy dwudziestą rocznicę pewnego znamiennego wydarzenia.
Zimą 1990 roku członkowie Federacji Młodzieży Walczącej dowiedzieli się o paleniu dokumentów w budynku KW PZPR w Gdańsku. Oczywiście postanowili temu procesowi zapobiec. Zorganizowano manifestację przed budynkiem partii. Kiedy przedstawiciele federacji weszli do środka, znaleźli tam worki niedopalonych dokumentów.
Jeden z tych worków wyniesiono na zewnątrz jako dowód ich niszczenia. Młodzi patrioci zwrócili się do władz
o powstrzymanie procesu palenia partyjnych dokumentów.
Na apel odpowiedział w sposób bardzo szczególny premier Mazowiecki i jego minister Aleksander Hall.
Wysłano oddziały znienawidzonego ZOMO jak i brygadę antyterrorystyczną ! Siłą rozpędzono zaniepokojonych
młodych działaczy FMW, a palenie dokumentów trwało dalej. Jednym pociągnięciem Aleksander Hall, rzekomy działacz antykomunistyczny zamienił grupę prawdziwych młodych Polaków w bandę terrorystów wypisując im to na ich plecach za pomocą zomowskiej pały.
Cały przywilej kariery Aleksandra Halla w nowej rzeczywistości podpiera się od lat jego rzekomym działaniem przeciwko komunistycznemu rządowi PRL. Temu samemu, którego narzędziem rządzenia były przeróżne służby, a ich armią ZOMO.
Dzisiaj mamy być świadkami odznaczenia człowieka, który znalazłszy się nagle przy przysłowiowym korycie,
nie miał żadnych oporów użyć tych samych zbrodniczych formacji przeciwko protestującym w słusznej sprawie rodakom. Jestem pewny, że pośród tych właśnie Polaków, którym żadne szantaże czy przywileje nie zmiękczyły moralnego kręgosłupa jest wielu lepszych kandydatów do odznaczeń i szacunku niż Aleksander Hall, nie mówiąc oczywiście o Michniku.
wzzw.wordpress.com/2010/11/08/aleksander-hall-bezpieka-zomo-i-bialy-orzel/
Inne tematy w dziale Polityka