Wprawdzie najlepiej byłoby to zjawisko wytłumaczyć w oparciu o starą humoreskę Mrożka „A ja coś wiem” – w pięknej interpretacji estradowej Edwarda Dziewońskiego (wyszukajcie sobie w jutubku, jak ktoś nie ma w biblioteczce), ale spróbujmy z innej strony, przez porównanie do dzisiejszej „sztuki dziennikarskiej” – czyli od opisu tejże.
„Dziennikarz polityczny” to nie fach, lecz efekt siłowy: ktoś tam kogoś zauroczył, częściej – wygryzł lub przegonił w staraniach (swoich lub swojego patrona) i otrzymał posadę „komentatora”; wraz z nią – dostęp do polityków (z legitymacją prasową w kieszeni). Pytanie: do jakich polityków? Jakiego sortu? Bo takich, co to mają dostęp do „samej góry” po prostu nie ma: co to by była za góra, która się opowiada ze swych planów pismakom? Wiem, wiem – że niby te słynne „przecieki” – ale to przecież na pas transmisyjny, a nie z geniuszu dziennikarskiego pochodzi, n'est-ce-pas?
No więc pismak – przepraszam, Pan Pismak – żeruje na płotkach (a żerować musi: wierszówka+poczytność), co oznacza, że na plotkach. Najnowszy przykład (kogo to po przeczytaniu nie zbrzydzi): https://wpolityce.pl/polityka/369431-tylko-u-nas-co-dalej-z-rekonstrukcja-rzadu-wedlug-naszych-informacji-mozliwe-sa-trzy-warianty-kazdy-zaklada-bardzo-glebokie-zmiany .
Teraz: chyba nikt nie ma wątpliwości, że „bloger polityczny” to niespełniony dziennikarz: ma on to przeczucie, że potrafiłby lepiej! Celniej! Dogłębniej! Że ma wiedzę o niebo…
Nie przeczę: może ma – ale ogólną; ale przecież nie ma gdzie się popisać, więc na blogach…
Zważcie jednak, że czegoś jednak nie ma: nie ma dostępu do tych płotek!/plotek…
Jak aberracyjny to pomysł, żeby snuć swe „mądre uwagi” w oparciu o jakiś zapis w necie, pracowicie spisane nagranie z tv itp.!
Takich Blogerów/Komentatorów rajcuje więc tylko jedno: ilość odsłon i SG. No to powiadam wam: ilość odsłon to interes właścicielski: im większy harmider, tym lepszy geszeft (bo to przecież geszeft – portal złożony z samych głębokich przemyśleń padłby w miesiąc…).
Tacy więc geszefciarze (przykład najświeższy) jak autor tego wpisu: https://www.salon24.pl/u/salonowcy/825818,pani-beato-prawda-to-ze-w-2005-chciala-pani-do-platformy są „na wagę złota” – jak ich głowy do pozłoty.
Ale pozwalają się wyżyć – innym geszefciarzom, komentatorom „aktualiów politycznych”.
Traktujecie się poważnie? Nie wierzę. Serio?
P.S.
Mnie tu na szczęście nikt nie czyta, więc mogę sobie pozwolić na szczerość – nie jestem tak nienawistnie okrutna, by zabierać komukolwiek chwilkę emocjonalnego szczęścia…
Inne tematy w dziale Społeczeństwo