Choćby nie wiem jak się starać, wychwalać poszczególnych graczy, trenera, szefa związku i kogo tam jeszcze – prawda jest taka, że awans wywalczył Robert Lewandowski. To on walczył, biegał, strzelał bramki, mobilizował. Bez Roberta bylibyśmy europejskim średniakiem, raz na wozie, raz pod wozem; w zależności od tego, czy tym piłkarskim internacjonałom chciałoby się zasuwać, czy nie; czy byliby myślami przy następnym meczu ligowym, swoim zdrowiu i kontrakcie, czy też chcieliby czegoś dodatkowo – a nuż się uda…
Kto ich mógłby namówić do zdwojonego wysiłku – Nawałka Adam? Boniek? Wolne żarty!
Robert. No może wraz z Łukaszem i Kubą – niemiecka solidność. Bo już czy te dwie gwiazdy: Krycha i Kamil – nie wiadomo, choć robią swoje, ale czy więcej? I kto więcej?
Nikt. W przerwie nikt nie powiedział: prowadzimy 2:0 – zróbmy coś dla Roberta; dajmy serducho, pomóżmy mu strzelić te dwa gole – niech zostanie królem, zasłużył jak nikt.
Trener? – się cieszy, że żyje: co on im może? Rybusa wstawił - 2 kornery, dwie lufy.
Niewdzięcznicy. Nie chciało im się. O mało co daliby dupy. Gdyby nie Robert.
Inne tematy w dziale Sport