KOLEJNY PRZYPADEK ZAKAŻENIA SZPITALA tym razem w Lublinie odsłania nagą bolesną prawdę z tytułu. Jest zbiór konsorcjów leczniczych. Z kolejnych przypadków niefrasobliwosci medyków widać jak złe sa procedury w służbie zdrowia.
Nie wiem czy to prawda ale jeden z pacjentów który został przywieziony do szpitala publicznego miał ewidentne objawy zapalenia płuc. https://www.lublin112.pl/koronawirus-w-szpitalu-przy-al-krasnickiej-w-lublinie-czesc-placowki-jest-zamknieta/.
https://www.lublin112.pl/kolejny-przypadek-koronawirusa-w-lubelskim-szpitalu-tym-razem-przy-ul-jaczewskiego/
Zacząłem sie zastanawiać jak w dobie pandemii mozna było ludzi z takimi objawami nie objąc nadzorem epidemiologicznym? Możliwa przyczyna to rozbicie SZ na podmioty iezależne. Lecznictwo transport nadzór sanitarny i brak koordynacji tych trzech.
Interes ratowników w karetce jest "zrzucić pacjenta jak najbliżej" po co jechac od razu do Puław do jednoimiennego szpitala.. kto za to zapłaci? interesem Grażyn z sanepidu jest sie zabunkrować i zastawić co było w TVN24 dziennikem ustaw. A interesem Szpitala jest myslenie czy nam sie to opłaci pod kontem NFZ.
Te trzy moduły w razie pandemii muszą działać spójnie. Ale nie mogą bo sa oddzielnymi podmiotami bez koordynacji.
Proszę sobie wyobrazić jak to wyglada w praktyce. Przypadek własny z dnia 08.03.2020
Karetka zabiera Ojca z pogorszeniem stanu w rzadkiej chorobie skóry robiącej wielkoformatowe utraty skóry do szpitala dermatologicznego wojskowego na ulicy Al. Racławickie w Lublinie.
Karetka wjeżdża i zaczyna chocholi taniec. Lekarz dyżurny mówi że w całym województwie nie ma żadnego dyżurnego dermatologa.
To szpital w którym tata był leczony. Wiec dyżurny po długim nagabywaniu dzwoni do dwojga nazwisk D. J pani Ordynator Dermatologii.
Lekarz dyżurny dwoi sie i troi by jednak pacjentowi pomóc. Szuka łóżek po całym lublinie dzwoni do przełożonych...
Pani ord. oddzwania do dyżurnego i mówi ze nie miejsc ona nie ma pomysłu na leczenie (pozniejsza rozmowa lekarza dyżurnego z przełożonym) Karetka zablokowana czeka.. Zaczynają dzwonić po okolicznych szpitalach .. byle nie tu bo to choroba wymagajaca długiego leczenia pemfigoid. Nikt nie chce wziąć pacjenta. Ratownicy tłumaczą ze pacjent nie ma skóry marżnie. Pada propozycja "antybiotyki damy i odwieziecie." Ratownicy bohatersko protestują że w tykim stanie nie odwioza pacjenta do domu.
Dzwonią do Swoich przełożonych, ci do swoich koncu Komendant Szpitala wydaje rozkaz znależć łóżko i przyjąć.
Ale ale Pani DJ dwojga nazwisk prawdopodobnie wykonuje tel. do kolezaniki. Zbiega doktorka z OIOM i nagle CUD!!!
Lament rwetest. O Boze pacjent nie ma skóry moze nie przezyć do rana...."Potrzebna placówka o wyższej referencyjności".
Lekko skonsternowani pokazujemy że cos tam skóry na Tacie zostało ale nie zerknęła wcale.
Dalej tokowała o przewiezieniu gdzie indziej .. może do Łęcznej.. ale tam było dzwonione na starcie.. Powiedzieli ze oni to łód łoparzeń som. No trzeba było wziąc Tate może poparzyc miejscowo.....
Widząc perfidna grę Pani doktor z OIOM, która zaczęła coś o Warszawie, na zwyżkę byle odepchnąc pacjenta od szpitala Ratownicy poirytowani blokadą karetki zmusili panikarę no skoro tak trzeba OIOM to bierzcie na OIOM. Albo helikopter wezwijcie... Widząć swą śmieszność Pani doktor wzięła Tatę na OIOM a na drugi dzien na odzział dermatologii. Trwało to 3 godziny.!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Teraz wyobraźcie sobie pacjenta który ma objawy KORONAWIRUSA. Ale nie są tak spektakularne jak utrata częsciowa skóry... i Ten cymbergaj między szpitalami. A do Puław tak daleko?.. I CZEKA 3 Godziny.
Kazde wezwanie obecnie musi być traktowane jak do koronawirusa a srodki stosowane dla ochrony obu stron.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo