Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica.

Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica.

Ostatnio zaineresowalem sie panem Grzegorzem Braunem, jeden z jego poplecznikow i ludzi fascynujacych sie nim nazwal go “owocem”, zaczalem wiec szukac w internecine kto zacz i co takiego reprezentuje, ze az owocem zostal uznany. Na “owoc” zwrocilem uwage, bo w jezyku angielskim okreslenie ze ktos jest fruit (fruitcake) ma bardzo jednoznaczne skojarzenia, wskazuje na czlowieka glupiego i ograniczonego, z kontekstu zas wynikalo ze temu fascynatowi chodzilo raczej o cos zupelnie innego.

Ku swojemu zdziwieniu, natknalem sie na wystapienie tegoz Brauna w stanie NY, gdzie reklamuje sie on jako kandydat na polskiego prezydenta, jako ten kto potrafi sprawy uporzadkowac i przywrocic krajowi niepodleglosc po latach niewoli, jako ten ktory tragicznie zamordowanego Lecha Kaczynskiego nazywa zdrajca, otoz ten “owoc” zaczyna swoje wystapienie od “Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica”. Wystapienie bylo wylacznie polityczne, tam nie bylo mowy o sprawach dogmatow religijnych czy kwestiach z wiara zwiazanych, po co wiec on uzyl tej frazy, czy chcial przekonac swoich ewentualnych amerykanskich wyborcow, ze ciagle wierzy w dziewiczosc Maryi? Dlaczego uzanl za stosowne pozdrowic Jezusa przed przybyla na spotkanie publicznoscia?

Pomyslalem sobie w tym wszystkim, ze skoro on jest taki pryncypialny i swietobliwy, to powinien uzywac wzmiankowanej frazy w formie gramatycznie poprawnej, ze powinien powiedziec “Niech beda pochwaleni…”, tak jak powiedzial, sugeruje, ze “niech bedzie pochwalony” odnosi sie wylacznie do Jezusa, podczas gdy Maryja w tym powitaniu nie bierze udzialu, jest natomiast stwierdzenie jaka Ona jest zawsze. Na co komu tego typu stwierdzenie w przywitaniu sie z sala polonijnych wyborcow, czyzby oni o tym nie byli przekonani, ze Braun jest przekonany? Jaki to ma zwiazek z kampania wyborcza na polskiego prezydenta i walka o Polski niepodleglosc?

Zupelnie przypadkowo wszedlem na wypowiedz innego czolowego tytana polskiej polityki, samego Antoniego Macierewicza. Na temat tego bohatera polskiego ruchu oporu kraza legendy, to co jest prawda mogloby posluzyc za fabule do najbardziej sensacyjnych filmow hollywoodzkich, gdyby Amerykanie chcieli sie za to wziac. Antoni od dluzszego czasu prowadzi wojne z posowieckim rezimem putinowskim, wykazuje czarno na bialym ich zbrodniczy udzial w zestrzeleniu polskiego samolotu nad Smolenskiem i zamordowanie kwiatu naszych parlamentarzystow z Lechem Kaczysnkim i jego zona na czele. Otoz ow Antoni, w wypowiedzi na temat putinowskiej agresji na Ukrainie zaczyna od tej samej frazy co Braun, od “Niech bedzie pochwalony….”. Antoni Macierewicz niewatpliwie nie uwaza ze Lech Kaczynski byl zdrajca, dlaczego wiec zaczal identycznie jak ten co uwaza? Dlaczego tak samo niepoprawnie uzyl wzmiankowanej frazy?

Wczesniej na to nie zwracalem uwagi, ale teraz sobie przypomnialem, ze podobnie zaczynal swoje wystapienia inny wielki czlowiek, patriota i maz stanu – Michalkiewicz, nawet w sytuacjach gdy jego oceny dotyczyly paskudnej Merkel, ktorej wyjatkowo nie lubil i mial do tego dobre powody. Czy powolanie sie na Jezusa i dokonanie stwierdzenia dotyczacego dziewictwa Maryi umacnialo jego argumenty merytoryczne?

W czasach mojej walki z komuna w latach osiemdziesiatych zdarzalo mi sie spotykac z roznymi przedstawicielami Kosciola, bylem nawet zaproszony na obiad z udzialem dwoch biskupow, nie przyszlo mi jednak wowczas do glowy witac sie z nimi “niech bedzie pochwalony…”. Nie rozmawialismy na tematy religijne, doktrynalne, nie widzialem potrzeby zeby akcentowac swoja religijnosc, mimo ze wowczas jeszcze bylem wierzacy. Dlaczego obecnie, rozni politycy i ludzie pretendujacy do bycia politykami uznaja za stosowne akcentowac? Czy ci ludzie sa przyslowiowymi owocami?