Toga jest częścią adwokata jako całości.
Togi sędziowskie czy prokuratorskie tkwią zazwyczaj w szafach sądu albo wiszą na wieszakach w sądowych szatniach. Nie odbywają żadnych podróży z użytkownikami.
Świadomie mówię użytkownikami, bo sędziowie i prokuratorzy są przecież zaledwie użytkownikami tóg. Togi nie są bowiem ich własnością. Zmieniając miejsce wykonywania zawodu otrzymują wciąż nowe, inne togi. Ich togi są do wynajęcia. Są przechodnie jak puchary, nie stanowią części ich osobowości, a jedynie towarzystwo.
Tak nie jest z adwokacką togą.
Adwokackie togi związane są ze swymi właścicielami na dobre i złe.
Kupowane z chwilą wejścia do zawodu, czasem otrzymywane od najbliższych w prezencie w tej ważnej chwili, są najbardziej widocznym atrybutem zawodu. Toga adwokata jest zawsze przy nim. Niezależnie od tego gdzie adwokat sprawuje swe czynności, zawsze zabiera swoją togę ze sobą.
Toga adwokacka nie jest zatem takim sobie zwyczajnym okryciem.
Jej wygląd, kształt, wymiary i kolor wypustek, głębokość falbanek, a nawet szerokość rękawów i kołnierza dokładnie regulują stosowne przepisy. Z powodów trudnych do ustalenia postanowiono w nich, że adwokacka toga winna mieć żabot i wypustki wykonane z jedwabiu. Wszystkie inne togi, zgodnie z tymi przepisami, mają mieć to samo z czegokolwiek innego, np. ze zwykłej bawełny. A toga adwokacka nie - ona ma to mieć z jedwabiu. Jest naprawdę takie idiotyczne rozporządzenie jakiegoś ministra - można to sprawdzić. Już chociażby to wskazuje, że nawet taki minister instynktownie wyczuł, że toga adwokacka nie jest rzeczą zwykłą.
Bo wszystko w otoczeniu adwokata się zmienia.
Zmieniają się kodeksy i komentarze, zmieniają się sędziowie i prokuratorzy.
Zmienia adwokat swoje pióra i długopisy, zmienia akta, okładki akt, zmienia rok w rok terminarze. Zmienia codzienny ubiór - garnitury, buty i koszule.
Wszystko się zmienia. Zmienia się sam adwokat, bo starzeje się i czas obchodzi się z nim tak samo jak z każdym, a nawet dużo gorzej.
Wszystko się zmienia!
Lecz toga adwokata nie zmienia się nigdy.
Razem z nim wyciera się po korytarzach i salach rozpraw wszelkich możliwych sądów - od wykwintnych i nowoczesnych, aż po siermiężne i maleńkie sądy gdzieś na peryferiach, po sądy pamiętające niekiedy czasy zaborów.
Do adwokackiego szyku należy, aby toga była wyświechtana. Widocznie wytarta i mocno zużyta. Wbrew pozorom nie świadczy to o ubóstwie właściciela. Wręcz przeciwnie. Świadczy tylko o tym, że ten adwokat w zawodzie nie jest nuworyszem. Że już dawno nabył doświadczenie i posiadł wieloletnią wiedzę. Że w procesie poznał zarówno smak zwycięstwa jak i gorycz porażki.
Nic nie jest tak wierne losowi adwokata jak jego toga.
Inne tematy w dziale Rozmaitości