Xylomena Xylomena
109
BLOG

Nie tylko polsko szkockie pogaduchy o niepodległości

Xylomena Xylomena Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Ależ jestem dzisiaj z siebie niezadowolona, bo nie dałam rady wytłumaczyć Szkotowi (bez państwa narodowego, ale tak go zwą na pamiątkę starych dziejów), jakie „independent” my w Polsce dzisiaj świętujemy jeśli nie powojenne z okupacji hitlerowskiej. Okazało się, że nawet nie znam słowa - zabory - po angielsku. I po ptakach, bo jego przecież tam w życiu nigdy nie uczyli takiego wydarzenia jak zniknięcie Polski z mapy świata. Mam nadzieję, że przynajmniej z wyższych szczebli społecznych taka wiedza jest jakoś sprawniej uświadamiana poza granicami Polski dla każdego, kto jej szuka.
Potem jeszcze przy śniadaniu (pracuję nocami) przygnębiłam się filmikiem z YouTube, od autora który zwykle pasjonuje się długowiecznością od surowego jedzenia, że myśl narodowa ma takie wątpliwe źródła, bo zniszczyła Indian, żyjących sobie kiedyś wolno bez takich głupich koncepcji, a państwowość to już w ogóle jest ideą wielkiego podstępu pod istnienie korporacji i każde państwo to tylko taki wielki kombinat pod ich zarządem, łącznie z Polską - wcale nie niepodległą, skoro wpisaną gdzieś jako taki właśnie twór do przynoszenia zysków. Przygnębiłam się bynajmniej -  nie rozbieżnością z moją ostrożnością i dystansem do myśli narodowościowych, ale zbieżnością, ponieważ sama to jeszcze dołożyłabym do tego panowanie diabła na świecie, którego to wszystko musi bardzo cieszyć. A tu ateista (przyjemny, uduchowiony) myśli tak samo, tylko do tego powszechnego wyzwolenia prowadziłby za sobą (i żoną, bo zawsze podkreśla, że to ich projekt wspólny, choć jej zdania na światło dzienne nie wychodzą), a nie za Jezusem, czy jakkolwiek pojmowanym Bogiem. Jedna różnica, a ile zmienia.
Zupełnie jak mówienie różnymi językami... A świadomość tej różnicy to coś zupełnie innego w braniu na wyobraźnię, a z doświadczenia, kiedy bariera komunikacyjna sprzyja wartościowaniu cię, jak komu się żywnie podoba. A podoba na ogół jak najmniej na twoją korzyść, a wręcz sprzyja dowartościowywaniu się twoim kosztem, aż ludzie dają ci się poznawać z najgorszej strony, dopóki tej bariery nie pokonasz na tyle, żeby musiano o tobie myśleć jak o człowieku. Bo jeśli jako człowieka cię przekreślą, to na kogo siebie będą musieli mianować? Zechcą się mierzyć z bogiem, czy swoją złą samooceną? I taki mechanizm jest powszechny zarówno w relacjach indywidualnych, jak i między grupami identyfikowanymi kodami komunikacyjnymi. Kodami, które najprościej zwizualizować sobie właśnie odmienną lingwistyką, czyli tym, co dzieli większość narodów bardzo (Szkotów od  Anglików przykładowo niewiele, a i tak miłością do siebie nie pałają).
Kiedy już doświadczy się trudu pokonywania barier komunikacyjnych (ustawicznego, bo to nigdy nie jest proces zakończony, póki życia, gdyż wszyscy naraz cię poznać nie mogą i za podobnego do siebie wcale nie biorą, lubiąc wynosić), cenisz już wszystko co umie brać w obronę twój kod komunikacyjny, twoje myślenie, łącznie ze stroną lingwistyczną, jaką dla mnie jest język polski, bo języki też potrafią znikać ze świata/wymierać. Po prostu tępią się nawzajem (pomijając ewoluowanie). A w jakichś perspektywach każdy z nich ma swój skończony żywot, dlatego owo istnienie języka jest analogiczne z każdą chwilą, dla której sens kontemplacji tkwi w jej przemijaniu.
Kim bym była, gdybym z tym swoim polskim została sama? O ileż większe trudy bym musiała znosić w przeprowadzaniu dowodów na niebycie zwierzęciem, gdyby nikt mnie nie identyfikował, skąd się wzięłam z taką gadką, a nie inną? Na pewno chciano by się ze mną komunikować, żebym mogła nauczyć się innego języka? A co by było z moją tożsamością - kim ja jestem, jaką analogię przypisałabym sobie z innymi istotami ludzkimi? Czy moja psychika zniosłaby to na tyle, żeby w ogóle chciało mi się komunikować z kimkolwiek?
Jakże łatwo nie cenić tego, czym się jest obdarowanym, w ułudzie należenia do czegoś lepszego i prowadzenia tam innych. A to, że jestem Polką jest po prostu dla mnie faktem na dany czas, co nie jest w stanie ulec zmianie, choćby mój własny naród wymyślił kiedyś jakieś prawa do wykluczenia mnie.
Co poza tym i z tym jest w stanie mnie wkluczyć, to już zupełnie inna bajka. Ja mogę mówić językami aniołów, mogę marzyć o takim mówieniu, że cokolwiek powiem każdy mnie pojmie, mogę wierzyć w komunikację telepatyczną/myślową, ale nie ma to nic nic wspólnego z brakiem szacunku do narzędzi, którymi mnie do tego uzdolniono.  

Xylomena
O mnie Xylomena

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo