Analiza otoczenia.
zdefiniujmy się
Jak pewnie spora część odwiedzających salon24, uważam że im mniej państwo wraz ze swoimi instytucjami ingeruje w moją działalność, tym lepiej dla mnie.
Generalizując: im mniej państwa tym lepiej dla jego obywateli.
MY I ONI
oni (zidentyfikujmy przeciwnika)
W opozycji do tego poglądu, zwierając swe socjalistyczne szyki, stają ramię w ramię PiS i LiD. Obie wymienione, żyją z głosów tych, którzy boją się odpowiedzialności za swoją przyszłość i chcieliby aby ktoś za nich myślał a w nagrodę oddadzą mu pełnię władzy nad sobą i swoimi potomnymi. Wyborców tego socjalistycznego tandemu nazwałbym mięsem wyborczym.
Oczywiście, aby porywać do głosowania różne grupy, muszą ci potomkowie wielkiego socjala czymś się różnić: jedni idą pod sztandarami wiary w katolickiego boga a pochód drugich otwiera rzeźba złotego cielca dwudziestego pierwszego wieku, pod postacią uniseksualnego europejczyka.
my
Można uznać, że moje poglądy na państwo, w istotnym stopniu prezentuje UPR, ale …
Flagi UPR widziałem na spotkaniu zwolenników PiS – wspierają socjalistów? Potem były jakieś dziwne związki w ramach wyborów samorządowych, a gdy okazało się jednak, że PiS ma w nosie tę wesołą kanapę, UPR połączyło się w ramach wyborów 2007 z LPR i oddając głos na np. p. Popielę, ułatwiałbym R. Giertychowi wejście do sejmu, no aż takiej schizofrenii to ja jeszcze nie mam. Dodatkowo podatek pogłówny uważam za tak samo niesprawiedliwy jak progresywny a CIT=0 za głupotę.
Z dużych partii politycznych została jeszcze PO. Z całą pewnością nie jest to partia w pełni liberalna. Trzeba jednak powiedzieć, że jest znacznie bliższa liberalizmowi niż dwie partie żerujące w soc - obszarach – w tym co mówi oczywiście. Z drugiej strony, nie można zapomnieć, że dotychczasowa działalność liderów PO, może pozostawiać wiele do życzenia, choćby ilość koncesji/pozwoleń i ograniczeń rynku wprowadzonych za czasów KLD.
Jak widać z powyższego, życie liberała łatwe nie jest.
A problem jest chyba większy niż mogłoby się komukolwiek wydawać, bo nic ale to nic nie wskazuje na to, żeby miała się pojawić jakakolwiek liberalna forma życia, która będzie miała wpływ na życie polityczne w Polsce jeszcze przez długie lata.
Co robić?
Korci mnie wizja słodkiego nic nieróbstwa.
Zaprzestania czytania/angażowania się/przejmowania się itp. w materię i materią polityki. Może należy poprzestać na śledzeniu zmian prawnych bez chęci wpływania na ich kształt. Jeśli władza ludowa/społeczna/solidarna/jakakolwiek inna, wymyśli kolejny przepis/regułę/podatek to przecież księgowy wymyśli jakieś antidotum na tę nową głupotę podatkowo-daninową. Oczywiście nie zrobi tego za darmo, ale co będzie tańsze, usługi fachowego księgowego czy leczenie nerwicy jakiej nabawię się angażując się w polskie życie polityczne?
Może trzeba spokojnie poczekać aż społeczeństwo dorośnie do liberalnych przemian. Aż wreszcie ludzie zrozumieją, że per saldo bardziej opłaca się inwestować w siebie a nie w sąsiada.
Inne tematy w dziale Polityka