PiS toleruje w swoim klubie posła Łukasza Zbonikowskiego, który na wysokie, dyrektorskie stanowisko w województwie kujawsko-pomorskim promował funkcjonariusza ZOMO z lat 82-83, ale zawiesza Zbigniewa Girzyńskiego, który wystąpił w obronie niezależności historyków IPN. Partyjni BMW trzymają się mocno...
Prawo i Sprawiedliwość postanowiło się „oczyścić” i wprowadzić w życię punkt regulaminu pozwalajacy zawiecić w prawach członkowskich niektórych posłow Teoretycznie pomysł dobry. Rzeczywiście- w klubie parlamentarnym Prawa i Sprawiedliwości nie brak osób, które w kuluarach polityki, zwłaszcza przez przedstawicieli konkurencyjnego ugrupowania określane są mianem "pożytecznych idiotów", bowiem każde ich publiczne wystąpienie przynosi PiS więcej szkody niż pożytku skutecznie kompromitując ugrupowanie Kaczyńskiego nie tylko w oczach opinii publicznej, ale i przed stałym elektoratem.
Ale, co w przypadku partii Kaczyńskiego wcale nie dziwi- lepiej z ideą niż jej wykonaniem. Bierni, mierni, ale wierni są nie do ruszenia, więcej- to oni rozdają karty.Zawiesza się natomiast tych, którzy mozolnie, ale skutecznie budują pozytywny wizerunek partii.
Mimo wielokrotnych deklaracji o zmianie wizerunki PiS- kompromitujące partię "beemki" wciąż stanowią o "jakości" PiS. Czy też może raczej- bylejakości. Wystarczy wspomnieć radomskiego parlamentarzystę Marka Suskiego cierpiącego na polityczną biegunkę, który w trakcie ważnych głosowań dziwnym trafem odnajduje się w toalecie, ot tegoż samego, który jeszcze w poprzedniej kadencji w przypływie niekontrolowanej furii publicznie podarł list biskupa Kazimierza Górnego w obronie życia. Niemal każde wystąpienie Suskiego- niezależnie od tego czy uszminkowanego przez wizażystki TVN czy też w wersji "natural" , woła o pomstę do nieba, a przynajmniej o apel- by parlamentarzysta ten, dla dobra partii Kaczyńskiego do czasu, aż powiększy swój zasób słów wstrzymał się od publicznych wystąpień. Ale to Suski dziś jako rzecznik dyscypliny decyduje o tym, którzy posłowie są "cacy, a którzy be". Wystarczy wspomnieć również Karola Karskiego zwanego za plecami przez kolegów „Rumcajsem”, byłego działacza ZSP, kojarzonego ze Stowarzyszeniem Ordynacka czy"młodą krew" posła PiS z Włocławka Łukasza Zbonikowskiego, który jeszcze niedawno naciskał na kujawsko-pomorskich samorządowców by dyrektorem Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego uczynić … byłego ZOMO-wca. „Bo to dobry człowiek był”- tak ów poseł PiS rekomendował typa, który w ZOMO służył w latach 82-83. Nie do ruszenia wewnątrz partii jest inny kujawsko-pomorski poseł Grzegorz Schreiber mający problem z rozliczeniem swojej kampanii wyborczej, czy też grupa politycznych indolentów z Klanu Libickich, której udało się sprawić, że w Poznaniu PiS w kategorii beznadziejnych notowań i podjerzeń o aferalnosć może rywalizować z Samoobron
Aparatczycy, bo inaczej trudno określić tę pewnego rodzaju klikę jaka wytworzyła się w PiS Prawa i Sprawiedliwości dokładają za to starań by pozbyć się groźnej dla nich,, bo intelektualnej konkurencji wewnątrz partii.
I nie istotne jest dla nich, że w ten sposób osłabiają i kompromitują ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego w oczach nie tylko opinii publicznej, ale również stałego elektoratu; liczy się tylko fakt spławienia groźnej- bo mającej poparcie w środowiskach naukowych, badawczych, wśród młodej inteligencji konkurencji.
I tak oto dzisiaj na "out" w PiS znalazł się ci znalazł się młody, popularny poseł Zbigniew Girzyński. Frakcja "BMW" naciska na zawieszenie w prawach Girzyńskiego tylko, dlatego, że zgodził się wystąpić w Telewizji TVN broniąc usuniętego z IPN w wyniku nacisków Platformy Obywatelskiej historyka Sławomira Cenckiewicza. Posła, który w mocnym, acz przekonywującym wystąpieniu wskazał i udowodnił, że rząd Donalda Tuska i szerzej Platforma Obywatelska- ingerują w zasadę niezależności badawczej naukowców, usiłują wywierać naciski na historyków, kształtować ich prace pod polityczne dyktando.
I tak mamy sytuację, w której PiS zawiesza w prawach członka klubu polityka, który tym jednym telewizyjnym wystąpieniem zrobił-by pozyskać dla PiS poparcie środowiska naukowego i niezależnej inteligencji- więcej niż posłowie Suski z Karskim i Kamińskim razem wzięci. Ale kolejnym krokiem osłabiającym PiS towarzystwo wzajemnej adoracji Karskich, Suskich i Kamińskich przejmować się nie musi. Najpierw musiałoby zrozumieć, jakie są faktyczne powody coraz słabszych notowań PiS. A taka dedukcja to dla niektórych z nich zbyt trudne zadanie
Inne tematy w dziale Polityka