Igor Janke swoją dzisiejszą notatkę kończy następującą konkluzją:
Jarosław Kaczyński musi na nowo zastanowić jak poukładać polską politykę zagraniczną. Potrzebny jest solidny wstrząs, również personalny. Nie udawajmy, że nic się nie stało. Porażka była, wyciągnijmy z niej wnioski, ale historia się nie skończyła. Trzeba działać. Współpracując z innymi a nie odcinając się od wszystkich. Prowadząc politykę pozytywną a nie negatywną, jak sugeruje dziś Witold Waszczykowski. Nie brnijmy w to dalej.
Mętne jakoś są te wnioski Igora Janke. Pachną chciejstwem, tromtadracją i stereotypową polityczna poprawnością. Spróbujmy zastanowić się co z nich wynika:
1. że już po Waszczykowskim (który dobitnie potwierdził swoje własne słowa, że nie jest dyplomatą. Politykiem jak widać tez jest kiepskim). Żadna rewelacja: zanim zaczęła sie "afera" z kandydaturą Jacka Saryusz-Wolskiego, już sie mówił i pisało, że tak sie to skończy dla ministra Waszczykowskiego,
2. że ofensywę dyplomatyczną powinien podjąć pozyskany przez PiS Jacek Saryusz-Wolski. Tylko co on będzie w stanie zdziałać w europarlamencie, skoro wyrzucono go z EPL, gdzie mógłby coś zdziałać, a jeśli zapisze się do frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów w europarlamencie, to zdziała tam tyle, ile dotychczas Richard Henry Czarnecki i inne gwiazdy pisowskiej dyplomacji i polityki w tym europarlamencie - czyli nic? Jeśli zostanie ministrem spraw zagranicznych, to kolejnego Saryusz-Wolskiego już nie znajdzie w EPL a więc zdziała tyle samo, co jak wyżej.
3. Wniosek końcowy z wywodu Igora Janke jest następujący: najlepiej nasze (polskie) interesy w trakcie tworzenia Unii różnych prędkości reprezentować będzie ...Tusk. Tylko jak PiS z Kaczyńskim na czele chce zmusić Tuska do tego by reprezentował on tam ich interesy? By złożył "homagium" prezesowi Kaczyńskiemu? Ten w PiS, który by tego dokonał, byłby zaiste geniuszem dyplomacji, ale wszak dotychczasowe dokonania pisowskich dyplomatów pokazują, że geniuszy u nich jak na lekarstwo.
Inne tematy w dziale Polityka