Nowy ambasador USA - bardzo dobry pomysł

Jim Mazurkiewicz, 69-letni konserwatywny Polak z Teksasu, katolik, profesor konserwatywnego uniwersytetu technicznego A&M, doktor honoris causa  Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, władający polskim, obeznany z polskimi stosunkami i niewrażliwy na snobizm Chobielina, to znakomity kandydat na amerykańskiego ambasadora w Warszawie, między innymi dlatego, że nie da się go przekonać, by został apostołem antyPiSu.

Radzio Sikorski na głowie stanie, żeby nie dopuścić do jego akredytacji, w przeciwieństwie do sytuacji z Markiem Brzezińskim, kiedy PO użyła wszystkich możliwych wpływów w MSZ, żeby koniecznie akredytować na złość PiSowi 'postępowego' ambasadora amerykańskiego, który czystym przypadkiem był prywatnym kumplem Radzia i Anki od co najmniej 2002 roku.

Mark nie zawiódł pokładanych w nim nadziei i twardo stanął na barykadach po stronie PO-wskiej opozycji walczącej z kaczystowskim reżimem. Wyglądało to tak, jakby jego stanowisko inspirował bardziej Chobielin niż Waszyngton.

Mark osiągnął sukces dyplomatyczny, przyczyniając się do usunięcia najbardziej proamerykańskiego rządu w historii Polski i zastąpienia go coraz silniej antyamerykańską ekipą Tuska, dawniejszych animatorów Resetu z Rosją 2007-2014. Nie jest jasne z czyjej inspiracji tak postępował – Waszyngtonu czy Chobielina.
(Nota bene, ekipa Tuska to historyczna awangarda dopieszczania Rosji od 2007 r. Amerykańska wersja resetu, Obama-Medwiediew, nastąpiła dwa lata później, od 2009 roku). 

Obecnie, wobec perspektywy stanięcia przed komisją senacką w celu złożenia stosownych wyjaśnień, Mark Brzezinski odmówił powrotu do USA, zostaje w Polsce i będzie budował swoje nowe życie ze znacznie młodszą od siebie kobietą. W republikańskim Waszyngtonie prezydenta Trumpa, Mark nie ma czego szukać.

https://www.salon24.pl/u/wtemaciemaci/1424615,mark-zrobil-swoje-i-odmowil-powrotu-do-stanow-zjednoczonych