Mark Brzezinski will remain in Poland rather than face the music in Washington.
Telewizja kuchenna od lifestyle, celebrytów i plotek, TVN Style, niechcący wysypała dość ważną informację – Mark Brzeziński, b. ambasador USA w Warszawie, nie chce wracać do Ameryki Donalda Trumpa i planuje pozostać w Polsce.
Film tutaj:
https://dziendobry.tvn.pl/gwiazdy/mark-brzezinski-i-olga-leonowicz-o-planach-na-przyszlosc-st8271546
"W rozmowie ambasador USA w Polsce powiedział, że nie planuje wracać do Stanów Zjednoczonych, ponieważ to tutaj ma, jak sam określił, wspaniałą partnerkę oraz właśnie w tym miejscu chce zacząć z nią kolejny etap życia."
Mark Brzezinski wyraźnie czegoś się boi. Jego zachowanie sugeruje, że obawia się ścigania za coś przez administrację Donalda Trumpa. Co to może być?
– przekroczenie uprawnień?
– zbyt bliskie relacje z reseciarzami?
– prowadzenie własnej polityki zagranicznej, opartej o
Chobielin zamiast o Waszyngton?
– raporty oderwane od rzeczywistości?
Może coś jest nie tak z partnerką, a Mark obawia się że background investigations w Stanach przed wydaniem Zielonej Karty mogłyby coś znaleźć?
Nie dziwię mu się specjalnie. W Waszyngtonie pod jarzmem trumpizmu prawdopodobnie czeka Brzezinskiego konieczność złożenia zeznań przed komisją senacką na temat jego osobistego wkładu w usunięcie najbardziej proamerykańskiego rządu w historii Polski i zastąpienie go silnie antyamerykańską ekipą animatorów Resetu z Rosją 2007-2014 (nota bene, wyprzedzającego o dwa lata reset Obama-Medwiediew, podjęty przez USA dopiero w 2009 roku).
https://en.wikipedia.org/wiki/Russian_reset
Fakt, że Mark posiada po ojcu, Zbigniewie Brzezińskim, obywatelstwo polskie, poważnie zwiększa atrakcyjność pomysłu osiedlenia się w Polsce.
Po pierwsze, Mark jako obywatel polski, nikogo nie musi pytać o pozwolenie na zamieszkanie w Polsce. Jego partnerka, Olga Leonowicz, jest także obywatelką polską, więc oboje mogą żyć w Polsce tak długo i szczęśliwie jak tylko zechcą.
Po drugie, na wypadek gdyby administracja Donalda Trumpa naprawdę uwzięła się na Marka i chciała mu zadać jakieś pytania, Art.55 ust.1 Konstytucji RP zakazuje ekstradycji obywatela polskiego. Wyjątki przewidziane w ust.2 i 3 artykułu 55 nie mają zastosowania do sytuacji Marka.
https://lexlege.pl/konstytucja-rzeczypospolitej-polskiej/art-55/
A ileż to było krzyku, kiedy w 2021 roku Stary Wiarus udokumentował obywatelstwo polskie Marka Brzezińskiego i ośmielił się zasugerować, że w związku tak z jego posiadaniem, jak i z długoletnią przyjaźnią Marka z rodziną Sikorski/Applebaum rząd PiS nie powinien go akredytować jako ambasadora USA w Warszawie.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/anonimowy-bloger-zrodlem-pomyslu-blokowania-kandydatury-brzezinskiego-na-ambasadora/6g93w21
https://www.salon24.pl/u/wtemaciemaci/1151383,jak-rozpetalem-czwarta-wojne-swiatowa
https://www.salon24.pl/u/wtemaciemaci/1157055,prochy-swietych-dust-of-the-saints-a-journey-to-warsaw-in-time-of-hybrid-war
Sam generał Piotr Pytel, b. szef SKW i jeden z ojców umowy SKW-FSB z 2013 roku, wystosował podówczas pod moim adresem słabo zawoalowane groźby:
Ministerstwo Spraw Zagranicznych stanęło wówczas na głowie, by naprędce skonstruować całkowicie kłamliwą i łatwą do obalenia dokumentami legendę legalizacyjną, jakoby Mark Brzezinski nie był obywatelem polskim po ojcu, ale obywatelem czeskim po matce, Emilie Benes Brzezińskiej (1932-2022), co usuwało przeszkodę do jego akredytacji.
Legendziarze od siedmiu boleści przeoczyli, że matka Marka została naturalizowana w USA 28 lutego 1955 r., z górą dziesięć lat przed jego narodzinami, więc automatycznie straciła obywatelstwo czechosłowackie od daty naturalizacji, na mocy traktatu USA-Czechosłowacja podpisanego w Pradze 16 lipca 1928 r. i obowiązującego od 14 listopada 1929 do 20 sierpnia 1997 r..
https://history.state.gov/historicaldocuments/frus1928v02/d688
Legendziarze z MSZ oparli się w swoim mianowaniu Marka Brzezinskiego Czechem (nota bene, bez pytania o zdanie rządu czeskiego) na nieznanym niemal nikomu poza specjalistami szczególe art.4 ust.3 Konwencji między Polską Rzecząpospolitą Ludową a Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną o uregulowaniu zagadnień dotyczących podwójnego obywatelstwa, sporządzonej w Warszawie dnia 17 maja 1965 r. (Dz.U. 1966 nr 19 poz. 120, art.4 ust.3.)
Na co im już nie starczyło intelektualnej pary, to na sprawdzenie, że konwencja PRL-CSRS nie obejmowała Marka, urodzonego 7 kwietnia 1965, ponieważ jego matka była obywatelką wyłącznie amerykańską od 28 lutego 1955 r. Niezależnie od tego, konwencja PRL-CSRS została podpisana dn. 17 maja 1965 r., w 40 dni po dacie urodzenia Marka (7.04.1965) i ratyfikowana przez PRL dn. 30 września 1965 r., prawie 6 miesięcy po urodzeniu Marka – nie zawierała zaś klauzuli retroaktywności, tj. nie działała wstecz.
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU19660190120
Stanowczo, gen. Pytel, zamiast wytrząsać się nade mną, powinien był wtedy, w 2021 roku, objaśnić w krótkich żołnierskich słowach komu należy w MSZ RP obszerny temat konsekwencji niechlujnej legalizacji i legendowania.
Inne tematy w dziale Polityka