Stary Wiarus Stary Wiarus
302
BLOG

Opcja zero – taniec godowy gęsi z prosięciem

Stary Wiarus Stary Wiarus Polityka Obserwuj notkę 3

image


Generał porucznik Komitetu Bezpieczeństwa Państwa (KDB) Republiki Białoruś, Iwan Stanisławowicz Tertel (d. Jan Cierciel), szef KDB, musi się poważnie liczyć z ryzykiem, że dostanie przepukliny przed telewizorem. Ze śmiechu.

Publiczne enuncjacje na temat afery sędziego Szmydta są na poziomie poloneza gęsi z prosięciem na weselu w remizie, na które zaproszono bliźniaków intelektualnych Szczerbę i Jońskiego. Debata koncentruje się na spekulacji, czy sędzia Szmydt był 'pisoski' czy 'pełoski' i czy PiS, czy PO za niego politycznie odpowiada.

Nie w tym rzecz. Sędzia Szmydt wykazał kompetencję dobrze wyszkolonego pracownika wywiadu między innymi w tym, że był z taką samą swobodą albo PiS-owski albo PO-owski, zależnie od potrzeb jego misji wywiadowczej. Poruszał się jak ryba w wodzie w toksycznej atmosferze intryg politycznych, knucia i podgryzania wewnątrz rozgrzanego establishmentu polskiego wymiaru sprawiedliwości miotanego walką polityczną. Był pożyteczny najpierw dla PiS a potem dla PO i jednakowo ceniony po obu stronach. Gość który potrafi zdobyć zaufanie tak Ziobry jak i Bodnara jest zdecydowanie nietuzinkowy. Jeśli był agentem, był znakomicie prowadzony.

Nikomu jakoś nie chce się wgłębiać w dziwny przebieg kariery sędzego – w jaki sposób i na czyj wniosek przebył gładko niełatwą drogę awansową  z sędziowskich dołów (Sąd Okręgowy w Ostrołęce, Sąd Okręgowy w Płocku) na sędziowskie wyżyny (KRS, Naczelny Sąd Administracyjny, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, w dodatku jego Wydział II, zajmujący się policją, wojskiem i służbami specjalnymi).

Jeżeli jego celem wywiadowczym było zdobycie danych osobowych czynnych oficerów wywiadu i kontrwywiadu oraz kompromatu (nie w sensie fizycznych dokumentów, ale ogólnie informacji umożliwiających wywieranie na nich nacisku), to środki ochronne kancelarii tajnej nie byłyby tu żadną przeszkodą. Wystarczyłaby do tego dobra pamięć i robienie notatek we własnym gabinecie po każdej sesji pracy w tajnej kancelarii. 

Wasilij Nikiticz Mitrochin (1922-2004), archiwista KGB, niektóre notatki o tym, co widział w pracy, czynił z pamięci w domu. Wyszło z tego znane 'Archiwum Mitrochina', największa klęska kontrwywiadowcza KGB.

Nota bene: Gdzie pan sędzia nauczył się tak znakomicie języka rosyjskiego – tak płynnie i idiomatycznie, że był w stanie odruchowo wpadać w słowo Sołowjowowi? 





emigrant (nie mylić z gastarbeiterem)       

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka