BLOG
Wiele osób nie wie, że w polskim prawie w zasadzie nie istnieje przestępstwo zdrady stanu jako takiej
Jest, znacznie węziej zdefiniowana, zdrada dyplomatyczna:
Art. 129 kk:
Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Jest katalog zamknięty (numerus clausus) przestępstw przeciwko państwu:
Art. 127 kk
§ 1. Kto, mając na celu pozbawienie niepodległości, oderwanie części obszaru lub zmianę przemocą konstytucyjnego ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, podejmuje w porozumieniu z innymi osobami działalność zmierzającą bezpośrednio do urzeczywistnienia tego celu, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 10, karze 25 lat pozbawienia wolności albo karze dożywotniego pozbawienia wolności.
§ 2. Kto czyni przygotowania do popełnienia przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 3.
Jeżeli natomiast ktoś nie jest osobą upoważnioną do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej ale na przykład politykiem opozycji, mogącym występować najwyżej w imieniu własnej partii, wystrzega się bezpośrednich odwołań do przemocy (pośrednie są OK) zarzeka się, że nie ma zamiaru zmieniać ustroju ani granic państwa i przyrzeka, że pozostanie ono przynajmniej nominalnie niepodległe (choć niekoniecznie suwerenne), to wtedy hulaj dusza, piekła nie ma, wszystkie chwyty dozwolone.
Konstytucja RP także nie definiuje zdrady. Nie dla Polaków przejrzysty jak kryształ Art.4 §4 Konstytucji Stanów Zjednoczonych:
"Whoever, owing allegiance to the United States, levies war against them or adheres to their enemies, giving them aid and comfort within the United States or elsewhere, is guilty of treason and shall suffer death, or shall be imprisoned not less than five years and fined under this title but not less than $10,000."
"Ktokolwiek, będąc zobowiązanym do lojalności wobec Stanów Zjednoczonych, prowadzi przeciw nim wojnę lub sprzymierza się z ich nieprzyjaciółmi, zapewniając im pomoc i poparcie wewnątrz Stanow Zjednoczonych lub w innym miejscu, popełnia przestępstwo zdrady i podlega karze śmierci, lub karze pozbawienia wolności nie krótszego niż lat pięć i karze grzywny nie niższej niż $10 000."
Amerykańska jurysprudencja definiuje 'pomoc i poparcie' (aid and comfort) jako
"Any act that deliberately strengthens or tends to strengthen enemies of the United States, or that weakens or tends to weaken the power of the United States to resist and attack such enemies is characterized as aid and comfort."
"Jakikolwiek czyn, który umyślnie wzmacnia, lub przyczynia się do wzmocnienia, nieprzyjaciół Stanow Zjednoczonych bądź osłabia, lub przyczynia się do osłabienia, siły Stanów Zjednoczonych umożliwiającej obronę przed lub atak na tych nieprzyjaciół, określany jest jako pomoc i poparcie."
Po jednej stronie stołu Egon Krenz, człowiek nr 2 NRD, sekretarz Biura Politycznego KC SED ds. bezpieczeństwa państwa. Po drugiej m.in. Olaf Scholz, aktywista jednej z najbardziej lewicowych frakcji Jungsozialisten (Juso), młodzieżówki SPD.
Radzą, w jaki sposób uniemożliwić RFN wykonanie zobowiązań sojuszniczych NATO i udaremnić rozmieszczenie w RFN amerykańskich pocisków rakietowych będące odpowiedzią na rozmieszczenie sowieckich pocisków rakietowych w NRD.Czy to mogłoby zdarzyć się w dzisiejszej Polsce? Jak najbardziej.
Moskwa, Sala Władymirska na Kremlu. Gigantyczny stół. Po jednej stronie stołu gospodarze - Ławrow, Miedwiediew, Szojgu i świta. Połowa delegacji rosyjskiej - w mundurach. Na ścianie portret Najwyższego Gospodarza, nieobecnego ciałem, lecz obecnego duchem.
Po drugiej stronie delegacja prywatnych obywateli RP w ubraniach cywilnych, kwiat myśli politycznej kraju: Sikorski, Trzaskowski, Kidawa-Błońska, Nitras, Szczerba, Joński.
Radzą, w jaki sposób uniemożliwić Polsce wykonanie zobowiązań sojuszniczych NATO i udaremnić pomoc dla walczącej Ukrainy, tak aby mógł nastać tam, a z czasem i w Polsce, 'ruskij mir'. Trzeba przecież coś zrobić ze wzrastającą z każdym dniem liczbą ofiar.
To jest niekaralne. Nie są "osobami upoważnionymi do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej", więc to tylko prywatna konwersacja. Gdzież by kto śmiał podciągać to pod "pomoc i poparcie" dla nieprzyjaciół Polski - wszak Federacja Rosyjska nie wypowiedziała Polsce wojny?
Warszawa, Dworzec Centralny dwa dni później. Na peron wjeżdża pociąg z Moskwy. Dworzec i cała okolica nabite tłumem skandującym "Hańba!" "Zdrada!" "Tar-go-wi-ca!!!"
Wysiada Sikorski, cały na biało, dumnie podnosi w górę plik kartek. "I bring you peace in our time!" - woła. Reflektując się, że tłum niekoniecznie rozumie angielski i niekoniecznie wie kto to taki Neville Chamberlain, więc cała aluzja na nic, woła po polsku "Przywożę wam pokój!!!".
"Te kartki, to deklaracja programowa, którą dalekowzrocznie podpisałem z moim przyjacielem, Siergiejem Wiktorowiczem Ławrowem, już ponad dziewięć lat temu, w grudniu 2013 roku, a potwierdziłem przedwczoraj w Moskwie. Ona stanowi gwarancję bezpieczeństwa, pokoju i harmonii w naszej części świata. Nie słuchajcie złych agitatorów, którzy usiłują wam wmówić że 'ruskij mir' to gwałty, rabunki, wynarodowienie i ludobójstwo. Jest wręcz przeciwnie! Imperator Władimir i państwa ościenne zapewnią spokojność obywatelom naszym. Przeto z własnej woli dziś rezygnujemy z pretensji do tak zwanej suwerenności narodowej. Unia patria nostra! Uraaaa... "
Trzaskowski, stojący za Sikorskim bierze mikrofon, chrząka: "Bardzo mi przykro widzieć tu na transparentach nieprzemyślane aluzje do Targowicy, jakoby działającej wbrew interesom Polski. Konfederacja Targowicka, jak wiadomo wszystkim obiektywnym historykom, była patriotycznym związkiem obywateli przeciwnych wojnie. Dziś wszyscy jesteśmy Targowiczanami! Und ich bin ein Berliner!"
Policja, wyczuwając zmianę etapu, wykonuje w tył zwrot i atakuje pałkami i gazem tłum krzyczący "Hańba!"
Inne tematy w dziale Polityka