724
BLOG
Co zrobić z Rosjanami uciekającymi przed poborem
BLOG
Zbudować obozy uchodźców w Mongolii
Odwołując się do swego doświadczenia w konstrukcji i administracji obozów dla uchodźców w Afryce, oraz znajomości australijskich programów przyjmowania uchodźców, proponuję humanitarne i ekonomiczne rozwiązanie kwestii rosyjskich uciekinierów przed poborem.
W żadnym razie nie należy ich równać z ukraińskimi ofiarami wojny chroniącymi się w krajach UE, ani czynić z nich bohaterów antyputinowskiego oporu, godnych ochrony międzynarodowej. Ludobójcza agresja rosyjska na Ukrainie nie przeszkadzała im przez 7 miesięcy, aż do momentu, kiedy państwo zażądało, aby wystawili na wojenne ryzyko własną skórę. Przedtem nosili gieorgijewskie wstążeczki, przylepiali 'Z' na samochodach i w ponad 80% popierali stanowisko swego rządu.
Nie mogą za to otrzymać efektywnej nagrody, wygranej na loterii, w postaci osiedlenia się i ułożenia sobie życia na Zachodzie na koszt zachodnich podatników.
Nie wspominam już nawet o wysokim ryzyku umieszczenia wśród tłumów rosyjskich azylantów putinowskiej agentury, dywersantów i sabotażystów.
Niemcy, gotowe przyjmować Rosjan "uchylających się przed poborem", czyli samotnych młodych mężczyzn w wieku poborowym, zachowują się tak, jakby nie miały zamiaru spocząć, zanim nie wymuszą wpuszczenia do Unii Europejskiej co najmniej jednej dywizji specnazu w cywilnych ubraniach. Kto będzie wtedy tłumił zamieszki na ulicach zachodnioeuropejskich miast pomiędzy Rosjanami a uchodźcami ukraińskimi? Kto będzie pilnował 24/7 wszystkich obiektów krytycznej infrastruktury? Kto odpowie za wzrost przestępczości?
Wpuszczanie Rosjan do UE to w tej chwili niedopuszczalne ryzyko, zwłaszcza w świetle znanych trudności z ustalaniem tożsamości uchodźców
Jest inny sposób.
Niech Unia Europejska na podstawie odpowiedniej umowy z Mongolią sfinansuje budowę na mongolskich stepach kilku obozów dla uchodźców na 20-50 000 osób każdy, gdzie w skromnych, ale humanitarnych warunkach Rosjanie będą mogli czekać na koniec wojny.
Dlaczego akurat w Mongolii? Bo Mongolia graniczy tylko z Rosją i z Chinami, więc nikt nie będzie szturmował granic państw ościennych, tak jak w listopadzie 2021 roku w Kuźnicy Białostockiej, skandując 'Germany, Germany!'
Obozy nie muszą być specjalnie czujnie pilnowane, mogą nawet być nieogrodzone, byleby były wystarczająco daleko od miast i od siebie nawzajem, każdy powiedzmy 200 km od najbliższej miejscowości, bez żadnego transportu. Nawet wyszkolony żołnierz rosyjskich wojsk specjalnych nie da rady wziąć na plecy tyle wody, ile potrzeba, by móc pokonać 200 km bezwodnego stepu piechotą, a rabować po drodze nie ma kogo.
Zaopatrzenie i wodę dowozić ciężarówkami. W razie rozruchów, pierwsze wstrzymujemy cysterny z wodą.
Administrować obozami powinny małe, ale twarde pododdziały wojsk specjalnych armii mongolskiej zakwaterowane na miejscu w ufortyfikowanych posterunkach, w pierwszym rzędzie pilnujące, żeby żaden rosyjski desperat nie porwał pojazdów zaopatrzenia ani nie wziął zakładników.
Każdy Rosjanin który próbowałby robić krzywdę swoim rodakom zakwaterowanym w tym samym obozie (kradzież, gwałt, bicie, zastraszanie innych etc.), byłby przez mongolskich komandosów natychmiast ładowany w kajdankach do wezwanego w tym celu śmigłowca wojskowego i bez żadnych dodatkowych formalności odstawiany do granicy rosyjskiej.
Łącze internetowe i kilka terminali dla każdego obozu - niech Rosjanie dzielą się swoim sukcesem z kolegami. Każdy naturalnie mógłby składać online tyle podań o osiedlenie w UE, USA, Kanadzie, Australii etc. ile mu się tylko spodoba. Jeśli jakieś kraje będą chciały sobie wybierać z takich obozów rosyjskich 'artystów, inżynierów i lekarzy' to ich sprawa, mogą bez ograniczeń przysyłać na miejsce ekipy swoich urzędników imigracyjnych, którzy się tym zajmą, z pełną świadomością, że brak im wiarygodnej metody odsiewania FSB-ków.
I już. Rosjanie będą bezpieczni, będą dostawać trzy posiłki dziennie (trochę monotonne, jak to w wielkich stołówkach, ale za to za darmo), będą mieli opiekę medyczną dyżurujących felczerów, nikt nie będzie ich chciał wysyłać na front. Niech grają na harmoszce, czytają Dostojewskiego, malują krajobrazy czarnomorskie i czekają, aż Rosja przegra wojnę. Obozową bibliotekę, szpital, kino, harmoszki, farby i pędzle niech im ufundują szlachetne fundacje z Zachodu.
Oczywiście, każdy mieszkaniec obozu mógłby zadeklarować w każdej chwili wolę powrotu do Rosji i otrzymać transport do granicy rosyjskiej.
Oczywiście, we wszystkich obozach uchodźców rosyjskich obowiązywałaby ścisła i bezwzględnie egzekwowana prohibicja, a osoby złapane na konsumpcji alkoholu byłyby natychmiast odstawiane do granicy.
Na pytania Rosjan, jak długo będą musieli tam siedzieć, mongolskie wojsko odpowiadałoby zgodnie z prawdą "Nie wiemy. Aż się wojna skończy. Pięć, dziesięć lat, może trochę dłużej?"
Inne tematy w dziale Polityka