Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990
4172
BLOG

W plebiscycie wygrywa PiS. Opozycja odniosła sukces tylko w dużych miastach

Grzegorz Wszołek - gw1990 Grzegorz Wszołek - gw1990 Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 198

Jeśli wybory samorządowe miały być "sądnym dniem nad dobrą zmianą", "przełomowym momentem" i "okazją do pokazania czerwonej kartki PiS", to z szumnych zapowiedzi wyszły nici. PiS powiększyło stan posiadania z 2014 roku, natomiast zjednoczona opozycja nie jest w stanie nawet zbliżyć się do partii rządzącej w poparciu ogólnopolskim.

Oczywiście, kampania samorządowa PiS została skopana. Wszystkie siły zostały rzucone na Warszawę, gdzie wydawało się, że dojdzie do II tury. Patryk Jaki miał za sobą ogółem przecież niezłą kampanię, przez pierwsze miesiące pozbawioną wpadek. Korzystał też z większych i mniejszych wtop Rafała Trzaskowskiego. Podrzucał tematy i obietnice, którymi żyła kampania wyborcza. Wystarczyło jednak kilka błędów na finiszu: od spotu "antyimigranckiego", szantażowania samorządu kwestią współpracy z rządem (nieprzemyślane wypowiedzi Piotra Guziała), po jakieś niezrozumiały tyrady, porównujące Powstanie Warszawskie do wyborów i efekt mieliśmy gotowy. W dodatku Jaki mógł liczyć na niemal całodobową i darmową kampanię w mediach publicznych, które aż do przesady go wspierały. Nachalna propaganda - tak, takiego słowa należy użyć w tym przypadku - odwróciła się przeciwko kandydatowi Zjednoczonej Prawicy.

Jeśli jednak spojrzeć szerzej, to Jaki poprawił nieco wynik Jacka Sasina sprzed czterech lat w pierwszej turze. Wybory prezydenckie różnią się diametralnie od samorządowych, ale na Andrzeja Dudę w pierwszej turze zagłosowało na niego zaledwie 27,48 proc. Polityka, który w skali kraju zrobił oszałamiający wynik! Warszawa jest dla PiS zwyczajnie nie do zdobycia, choć brak "awansu" do drugiej tury dla Jakiego jest ogromnym kłopotem. Z jednej strony bardzo chwali go Jarosław Kaczyński, sugerując, że zrobi wielką karierę w szeregach koalicji PiS. Z drugiej - wyszedł z Solidarnej Polski i poniósł absolutną klęskę w najbardziej prestiżowych wyborach. 

Na drugim biegunie mamy Kacpra Płażyńskiego, który na tak wielkie wsparcie struktur PiS i TVP nie mógł liczyć. Młody, nikomu wcześniej nieznany gdańszczanin, może się pochwalić 775 obserwującymi na Instagramie i ponad 6 tys. na Twitterze. Wyrzucił za burtę Jarosława Wałęsę, który miał te wybory wygrać. I choć jego szanse są mizerne w starciu z Pawłem Adamowiczem, to może mówić o życiowym sukcesie. Wciąż jest w grze i zamierza prowadzić kampanię "od drzwi do drzwi", bez względu na to, jak mało lajków dostanie w mediach społecznościowych.

W Łodzi zemściły się przedwyborcze deklaracje polityków PiS. Owszem, Hanna Zdanowska tak czy siak wygrałaby te wybory - patrz casus Warszawy. Natomiast 70 proc. poparcia to osobisty sukces wojewody i Jacka Sasina. Jeśli PiS naprawdę chciało coś ugrać na tym, by skazana prawomocnie nie mogła pełnić mandatu prezydenta miasta, mogło ujednolicić prawo. Kodeks wyborczy mówi swoje, ustawa o samorządach swoje. Jak już idzie się na wojnę, to trzeba mieć mocniejsze argumenty, niż moralne zwycięstwo.

Z kolei w Krakowie Małgorzata Wassermann bez jakiejkolwiek kampanii traci tylko 10 pp. do Jacka Majchrowskiego. Bez KAMPANII w swojej pierwszej próbie. Swoją drogą, PiS w Krakowie to już nie tak silny bastion polityczny. Może i zaczyna tu przeważać od 2014 roku, ale głównie dzięki wypaleniu PO, niż własnej inicjatywie. Gdyby PiS chociaż w połowie skupiło się na kampanii Wassermann tak, jak to było w przypadku Jakiego, mówilibyśmy dzisiaj o sensacji. Nie dyskutowalibyśmy, gdzie kandydatka PiS może jeszcze zyskać, ale co ma zrobić Majchrowski, by uniknąć klęski.

Powyborczą ekstazę Grzegorza Schetyny i Katarzyny Lubnauer traktuję jako brak powagi wobec swoich wyborców albo kompletny odlot. Czyżby PO i Nowoczesna obawiały się wyniku znacząco poniżej 20 proc.? Bo tak interpretowałbym bajania o wielkim zwycięstwie nad PiS w skali kraju. Tymczasem w sejmikach - według exit poll - różnica wynosi 32:24. I na nic przykładanie wagi do wyniku PSL, jeśli wybory samorządowe traktujemy jako plebiscyt przed ważniejszymi dla partii politycznych parlamentarnymi. PSL może mieć 16 proc. w samorządach, by ledwo przekroczyć próg za rok. Taka specyfika tych wyborów. Zatem PiS ma przewagę 8 pproc. nad zjednoczoną opozycją w najpoważniejszym sondażu.

Małą z punktu widzenia aspiracji Jarosława Kaczyńskiego i wielu zwolenników na prawicy, którzy liczyli na wynik powyżej 40 proc. - biorąc pod uwagę transfery socjalne i znakomitą koniunkturę gospodarcza. Dużą, patrząc z perspektywy PO i Nowoczesnej. Partia Schetyny lekko straciła w porównaniu z głosowaniem w 2014 roku, Nowoczesna właściwie nie ma swojego elektoratu. Wchodziła do Sejmu z ponad 7 proc. poparciem, dziś należy go szukać pod mikroskopem.

Jak to dziwnie bywa, że Ryszard Petru jest najrozsądniej wypowiadającym się politykiem opozycji... I zwraca uwagę na przedwczesną radość liderów Koalicji Obywatelskiej. "Jak wprowadzałem Nowoczesną do Sejmu, to miała 7,6 proc. a PO około 25. PO ma dokładnie ten sam wynik, a lektorat Nowoczesnej wyparował. Dokąd? Ewidentnie widać, że z punktu widzenia prognozy, wybory parlamentarne nie są optymistyczne dla opozycji" - stwierdził w Radiu Zet.

PiS wygrało w 9 województwach. Nawet, jeśli będzie rządzić chociaż w jednym-dwóch sejmikach poza Podkarpaciem, to głoszenie haseł o pokonaniu PiS, o wyborczym i przekonującym zwycięstwie opozycji, są zwyczajnie kompromitujące dla autorów takich tez. Zjednoczona Koalicja - poza wielkimi miastami, można rzec: samograjami - nie jest żadną alternatywą dla wyborców. W Łodzi, Warszawie, czy Lublinie wygrała nie dlatego, że świetni prezydenci rządzą swoimi miastami i odnoszą przeogromne sukcesy, a ze strachu przed PiS. Ten strach na razie odnotował stratę, więc o żadnym sukcesie opozycji nie może być mowy - co najwyżej o uniknięciu kompromitacji. Niewykluczone, że strata w 2019 roku będzie jeszcze mniejsza, o ile otoczenie Jarosława Kaczyńskiego pójdzie za przykładem Krystyny Pawłowicz i będzie wszędzie szukać przyczyn porażki w Warszawie (rosyjskie wpływy od zaborów, łżemedia), tylko nie u siebie. 

Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).  Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą. Grzegorz Wszołek Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (198)

Inne tematy w dziale Polityka