Rezydenci, którzy protestują w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie, postawili rządowi zaporowy warunek w negocjacjach. W wywiadach nie ogłaszają publicznie, jakich zarobków się domagają. Zażądali od premier Beaty Szydło wprost podwyżek do 7 tys. złotych na rękę.
Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł obiecał rezydentom 6 specjalizacji podwyżkę wynagrodzeń o 1200 złotych. Obecnie, przeciętna płaca młodego lekarza na specjalizacji, bez dodatkowych dyżurów, wynosi około 2.5 tys. na rękę. Minister zdrowia zaproponował im podwojenie wynagrodzenia do 2020 roku. Protestujący oczekują 7 tys. od zaraz. W połączeniu z wzrostem wydatków na służbę zdrowia do 6.8 proc. PKB w ciągu 3 lat. Ich strategia jest prosta - w wywiadach i w założeniach protestu nie ma ani słowa o płacach dla rezydentów, poza wspomnieniem o 14 złotych za godzinę, jakie otrzymuje personel medyczny. Chodzi o to, by uzyskać jak najszersze społeczne poparcie, co zrozumiałe. Gdyby położyli nacisk na płace, zamiast na wzrost nakładów na służbę zdrowia i kolejki w szpitalach, ich protest miałby mniejszą rangę.
Minister Henryk Kowalczyk, odpowiedzialny za politykę fiskalną rządu, nie odrzucił koncepcji zwiększenia PKB na szpitale. Stwierdził w dyskusji z rezydentami, że taki plan trzeba przemyśleć, zmienić projekt ustawy, a rząd zwiększy nakłady na służbę zdrowia do 6 proc. W odpowiedzi usłyszał od rezydentów, że muszą to omówić do jutra, czyli do dzisiaj. Beata Szydło dodała, że takiego zapisu nie da się umieścić w projekcie ustawy w jeden dzień, co spotkało się z ich oburzeniem. Nie zgodzili się na konsultacje z premier i ministrami nazajutrz, bo "dowiedzieli się o tym zbyt późno". Uważają, że 6 proc. PKB jest obietnicą bez pokrycia, która nigdy nie zostanie zrealizowana.
Rząd nie ma zamiaru zaogniać protestu i ryzykować strajkami na większą skalę z poparciem innych lekarzy. Strona rządowa odniosła jednak wrażenie po spotkaniu z rezydentami, że ciężko będzie o dojście do porozumienia. - Strajkujący naradzali się w męskim WC. Dostali podczas negocjacji odpowiedzi na większość swoich postulatów, to wymyślali na poczekaniu nowe - mówi osoba, która obserwowała dyskusję w środę. Niekonwencjonalne zachowanie protestujących jednoznacznie wskazuje, że nie są przez nikogo inspirowani politycznie, jak uważa wielu internautów. Nie zamierzają również angażować polityków opozycji w swoje działania, choć zdają sobie sprawę, że podnoszenie własnych postulatów przez znanych posłów "nakręca" protest.
Rząd nie jest w stanie obiecać rezydentom podwyżek na poziomie podwójnej średniej krajowej i zwiększyć PKB na służbę zdrowia do 6.8 proc. w ciągu trzech lat. Na razie stanęło na ponad 5 tysiącach złotych i 6 proc. PKB. Rezydenci zamierzają głodować aż do spełnienia ich warunków. Wiedzą, że ze swoim protestem trafili na bardzo dobrą koniunkturę gospodarczą, o której przy każdej okazji wspominają ministrowie i doceniają agencje ratingowe.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo