Wczoraj postanowiłem na Twitterze wykonać pewien eksperyment. Po skrytykowaniu jednego, powtórzę: jednego materiału "Wiadomości", otrzymałem zalew odpowiedzi. Najczęściej chamskich, ad personam, a w najlepszym wypadku z wyrazami rozczarowania i szoku. Wtedy pomyślałem: a co mi tam, jak rzadko wchodzę w konwersacje z każdym z osobna, tak tym razem zaryzykuję. W końcu musiałem przyjąć logikę i sposób argumentacji adwersarzy. I to ja jestem w szoku, jak podli potrafią być ci, którzy patriotyzm, wartości konserwatywne, wolność samodzielnego myślenia, tolerancję i prawdę mają na sztandarach.
Nic tak ostatnio nie rozgrzewa części prawicowych zwolenników PiS na Twitterze, jak choćby drobna krytyka tej partii albo, co gorsza, TVP. Otóż wczoraj pozwoliłem sobie na krótki i ironiczny komentarz: "Dzień bez walenia w opozycję, nawet, jeśli bez manipulacji przeszłości (pokazywanie wpadek za rządów PO), dniem straconym. Wiadomości?" oraz "Wiadomości Publicystyczne - to najłagodniejszy tytuł, jaki przychodzi mi do głowy". Chodzi oczywiście o materiał Ewy Bugały, całkiem sprawnie zmontowany i doskonały w polemice publicystycznej.
Grzegorz Schetyna palnął w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że "PiS jest obciachowy". Wypowiedź dla jednych głupia, dla innych prawdziwa - jak to bywa z poglądami opozycji, każdej, niezależnie od tego, kto w niej zasiada. I to jedno zdanie posłużyło "Wiadomościom" do kontry - zaczęło się od cytatu z gazety, a później, voila, 8 lat obciachu PO w pigułce z dodatkiem na wpadki Ryszarda Petru. Czego my tam nie mieliśmy? Suflerka Komorowskiego, wychodzenie na podest w japońskim parlamencie, zakłopotanie posła PO przy pytaniu o trzech króli...
To wszystko w materiale Ewy Bugały się wydarzyło i jest prawdą. Ale czy to jednocześnie zadanie dla poważnego serwisu informacyjnego? W programie publicystycznym lub w "W tyle wizji" - nie ma sprawy. "Wiadomości" mają jednak za podstawowy cel informować i przekazywać najświeższe wiadomości - właśnie - z kraju i ze świata z komentarzem ekspertów. Jaki jest sens w takim formacie przypominać o wpadkach polityków PO sprzed trzech, czterech lat w kontekście jednego zdania ich lidera, żeby było śmieszniej - w programie informacyjnym? Przecież tu nie ma wątpliwości: nie stoi za tym żaden interes dziennikarski, bo każdy pamięta "jazdy" poprzedniego prezydenta albo solidne braki edukacyjne w wykonaniu Ryszarda Petru. Stoi za tym, po prostu, interes PiS. Tylko w takim wypadku ktoś, mieniący się dziennikarzem, wyręcza z roboty polityków. Tylko tyle i aż tyle. Jak to mogło wyglądać w newsroomie? "Słuchajcie, Schetyna powiedział w wywiadzie dla "Rzepy", że PiS jest obciachowy. No to mu przypomnimy wpadki z jego partii. Kto tu jest obciachowy?". To ma coś wspólnego bardziej z dziennikarstwem czy publicystyką?
Aż do tego stopnia na Twitterze nie rozwijałem tematu, bo 140 znaków to poważne ograniczenie. Ot, wyraziłem swoją opinię, oglądając akurat TVP. Dodałem, że za radą Jacka Kurskiego, dla higieny psychicznej, przełączam na TVN, gdy wkurzy mnie TVP i zachowana jest "równowaga w przyrodzie". Bo TVN i TVP to dziś, niestety, coraz częściej dwie strony tego samego medalu propagandy. Z tym, że TVN potrafi to robić i schludniej i z mniejszym stopniem zaciętości. Tych ostatnich dwóch zdań naturalnie nie wrzuciłem na Twitterze, bo po co się tam jakoś przesadnie rozwodzić.
I jak zareagowali ci, którzy mienią się "smoleńską sektą" (tak, to nie mój wymysł, a opis w profilach), "prawicą" i "popieram PiS"? Dowiedziałem się najpierw, że lepiej mi byłoby, "gdyby było tak jak było" - czyli jestem wielbicielem albo beneficjentem poprzedniego układu rządzącego, "protegowanym", TVP służy do "walki z postkomuną", "nie ma równowagi medialnej, opozycja jest totalna, więc "Wiadomości" nie mogą jej odpuścić". Im dalej jednak w las, tym było znacznie gorzej.
"Postsowieckie media są od zawsze rzecznikami zdrajców i Targowicy. Możecie kwiczeć i manipulować". Ostro, nie? To nie wszystko. "A w 44 r. przerzucałbyś się z "Biuletynu Informacyjnego AK" na "Kurwar"("Nowy Kurier Warszawski")?" - to taka analogia do TVP i TVN. Z litości nie wymienię nicków. Gdy podjąłem dyskusję i sugerowałem, że "Wiadomości" nie są od walki politycznej, TVP miała być w zapowiedziach bezstronna, że chociaż uważam Ryszarda Petru czy Bronisława Komorowskiego za fatalnych polityków, to jednak to nie tłumaczy ciągłego dopiekania im w programach informacyjnych, które miały być odtrutką na propagandę "platformerską", usłyszałem argument ostateczny od "ludu PiS": agentura, resortowe dziecko. Co jasne, bez cienia dowodu padły takie obrzydliwości.
I teraz chyba clou mojego wpisu: jedna z internautek na krytykę "Wiadomości" zareagowała wpisem w stylu: "A podoba ci się blondynka (czyli Monika Olejnik) w TVN? To są standardy?". Takich uwag było znacznie więcej. Powiem szczerze, że poczułem się, jak w jakimś psychiatryku. Wyobraźcie sobie sytuację, w której:
1. Idziecie do restauracji i zamawiacie pizzę. Zwracacie uwagę kelnerowi, że ser brzydko pachnie i wam się to danie, ogólnie mówiąc, nie podoba. A kelner na to z oburzeniem: "To proszę sobie iść na Floriańską, tam to mają pizzę z przeterminowanymi pomidorami! Do widzenia!".
2. Rozmawiacie z sąsiadem i gdy rozmowa zeszła na temat samochodów, mówisz: "Te Mazdy 6 to są niezłe samochody, porządny silnik, ale rdza nie odpuszcza i to jest do bani". Sąsiad na to z wyrzutem podnosi głos: "A co, może lepsze są BMW z takim zużyciem paliwa i drogimi częściami?!".
Co do pierwszej sytuacji - kelnera uznalibyśmy za debila i już nigdy więcej byśmy do tej restauracji nie przyszli. To znaczy: zrobiłby tak każdy, kto nie jest masochistą. A sąsiada, który by odburknął w normalnej rozmowie, zbylibyśmy wzruszeniem ramion i już nigdy z nim pod klatką nie stali. Na Twitterze jednak ogromna część internautów - niezależnie, czy mowa o fanatykach KOD, PO, Nowoczesnej, Eurokorpusu, Caracali czy prawicy - zachowuje się zupełnie inaczej niż w rzeczywistym życiu. Bo tego typu frazy w realnej dyskusji, wypowiedziane twarz w twarz, wykluczałyby ich z grona ludzi nie tylko cywilizowanych, ale normalnych.
Ale na tym, naturalnie, nie koniec. Pewna pani, mieniąca się prawicową, bardzo się zagotowała, że ośmielam się krytykować "Wiadomości". Wtryniła się między wódkę, a zakąskę i zaczęła pisać: "dno! bez kultury" itd. Zwróciłem szanownej pani uwagę, po spojrzeniu na jej profil, że pierwsze co wyskakuje, to zdanie: "Chciałabym zobaczyć świadectwo Petru z 8 klasy szkoły podstawowej! Czy aby nie była to szkoła specjalna?" z dodanym hasztagiem "W tyle wizji". Najwyraźniej internautka liczyła, że jej obraźliwy wpis nie tylko na temat Petru, ale osób z upośledzeniem umysłowym, trafi na wizję. Nie oglądałem akurat wczoraj tego programu, więc nie wiem, czy przytoczony post się pojawił na wizji. Gdy postanowiłem zwrócić uwagę, że jako osoba prawicowa posługuje się obrzydliwym językiem i obraża niepełnosprawnych, przeczytałem w odpowiedzi, że jestem "obrońcą Petru". Na tym się jednak, naturalnie, nie skończyło. Postanowiłem z niej lekko zadrwić i przyjmując poetykę oponentki, zwróciłem uwagę, że tylu emotikonek (czyli "buziek" dla niezorientowanych) w postach używają chyba w szkołach specjalnych. Skoro porównanie kogokolwiek do absolwenta szkoły specjalnej nie jest obraźliwe, to dlaczego nie wykorzystać tego argumentu w odniesieniu do samego pomysłodawcy?
Co się wydarzyło? Akolici internautki, a było ich przynajmniej kilku, donieśli do redaktora naczelnego "GPC", Tomasza Sakiewicza, że jestem chamem, obrażam kobietę porównaniem do szkoły specjalnej i w ogóle jak ktoś taki, jak ja, może pisać w "niezależnej". Oczywiście dupki - bo tak trzeba nazywać donosicieli, którzy manipulują screenami - nie wiedzą, że piszę jedynie od czasu do czasu w "GPC", a niezależna po prostu korzysta z tych tekstów. Publicystykę - rzadką w moim wypadku - w "GPC" bardzo sobie cenię z jednego prostego powodu: redakcja tylko od święta zmieni mój wyraz w tekście. Trochę prywaty, ale teraz do rzeczy.
Następnie obwieściłem pani EdycieMF, zasypującej mnie przezabawnymi minkami, że: "w szkole specjalnej też tyle używają? Radzę sprawdzić!". I ten wpis natychmiast został przez prawicowych talibów zescreenowany i wysłany do niezależnej, GP i gdzie tylko się da. "Chamstwo! Czy ten Wszołek dla was pracuje!" - oburzali się, stosując perfidną metodę manipulacji.
Manipulacji, którą sami piętnują w przypadku TVN, "Gazety Wyborczej" i "antypolskich mediów", fake newsów, a z doskonałą wprawą tworzą. Bo przecież dla nich nie ma znaczenia, że to ktoś inny wymyślił argument ze szkołą specjalną i w odniesieniu do nielubianego polityka. Niegodziwością jest przecież to, gdy stosuje się taki "argument" w dyskusji z niewłaściwą osobą. Czytaj: możesz sobie nazywać jak chcesz, wyzywać od najgorszych Petru, Komorowskiego, Lisa, Michnika czy Schetynę, ale dokładnie tego samego nie wolno ci robić w stosunku do tych, których popieram, cenię czy szanuję.
Hipokryzja, zakłamanie i podłość tych, którzy na sztandarach - czyli w opisach - mają "Boga, Honor, Ojczyznę". I nie, to nie są żadne boty czy opłacane trolle. Jestem pewien, że to zwyczajni ludzie, piszący to wszystko z własnej, nieprzymuszonej woli. I to jest w tym wszystkim chyba najgorsze. Prawicowy betonie - często nie różnisz się w podłości i wyzwiskach od swoich adwersarzy.
Czy ktoś tę jatkę, doskonale widoczną na przykładzie mediów społecznościowych, zatrzyma? Myślę, że wątpię. Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której Schetyna zwraca się do paradujących z caracalami na głowach, by przestali się wygłupiać i ograniczyli życzenia śmierci dla polityków PiS. Tak samo niemożliwym jest apel Kaczyńskiego do nakręconych sporem zwolenników, by przestali obrażać wszystkich dookoła tylko dlatego, że ktoś ma inne poglądy i nie musi być z góry resortowym dzieckiem, agenturą czy zwolennikiem układu. Może i politycznym liderom czasami ręce opadają, gdy czytają twórczość swoich elektoratów, ale za nic nie pozwolą sobie na utratę poparcia. Cierpi na tym zdrowy rozsądek.
I jeśli za krytyczne opinie bez obrażania na temat: TVP, polityków PiS, prawicowych internautów albo KOD, histerycznej opozycji i manipulacji liberalnych mediów, mam zapłacić cenę lektury jakichś wyzwisk - proszę bardzo. Gotujcie się we własnym sosie.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura