John Godson wymachuje szabelką i skarży się, że opuści Platformę Obywatelską, jeśli jego wrażliwość etyczna zostanie partyjnie skrępowana. Jarosław Gowin nie zgadza się na zamrażanie zarodków i buntuje frakcję konserwatywną u władzy. Kidawa-Błońska krytykuje Gowina. Włączają się w spór eksperci, w tym prof. Środa, rugająca, o zgrozo, znowu Gowina za „średniowieczne poglądy”. Donald Tusk zachowuje stoicki spokój i jest za, a nawet przeciw wszystkim projektom. Mowa oczywiście o kolejnym temacie zastępczym, podsuwanym przez środowisko rządzące: dyskusji o in vitro. Platforma podrzuca opinii publicznej w pakiecie jeszcze jeden, palący temat, czyli związki partnerskie.
Można rzec, że PO znakomicie rozgrywa wszystkich. Swój elektorat, zróżnicowany poglądowo na kwestie etyczne, ale w głównej mierze zachowujący liberalny pogląd na świat. Tłuszcza nie myśli o Smoleńsku, kolejnych aferach, taśmach, nepotyzmie – ma debatować o sprawach lekkich i przyjemnych. Z kolei PiS włącza się w dyskusję, sytuując się po drugiej stronie barykady – tym samym daje pożywkę do mielenia tematów zastępczych. Tymczasem w Polsce dzieją się rzeczy ciekawe i niewyjaśnione, z katastrofą smoleńską włącznie. Wiadomo jednak, jak politycy i media, związane z PO rozgrywają przyjemne wrzutki: spora część odbiorców nie zagłębia się w dany temat, co powoduje proste myślenie, typu: wszystko już przecież wyjaśnione, sprawą zajmie się niezależna prokuratura, wszędzie jest tak samo. Jakby nie patrzeć, dokładnie tych samych sloganów używają politycy, dzierżący władzę i tak właśnie zaprogramowali wyborców. Po co przecież zagłębiać się w żmudne czytanie stenogramów, raportów z katastrofy, skoro wszystko można skwitować jak powyżej. Po co krytykować koalicję za „rozkradanie Polski”, skoro wszędzie i na każdym kroku można się z tym spotkać, niezależnie od barw partyjnych. W związku z tym, to elektorat daje władzy okazję do dalszej demoralizacji, a sam ogłupia się tematami zastępczymi, skierowanymi wyłącznie na potrzeby politycznej walki.
A co mnie obchodzą walki frakcyjne ws. in vitro, kiedy wszystko drożeje, zadłużenie rośnie, są afery z budową dróg, nieustannie wybuchają mniejsze i większe skandaliki, które już dawno powinny Platformę wysadzić z tronu? Czy tzw. lemingi nie mogą się na chwilę zatrzymać w tym głupim biegu za błahostkami i zastanowić się, że nie żyją sami na tym świecie i nie każdy ma tak mało darowanego rozumku? Że są sprawy ważniejsze i istotniejsze dla funkcjonowania państwa?
Robert Mazurek w niedawnym numerze „Uważam Rze” nie opisał wyczerpująco fenomenu lemingów. Musiałby troszkę dłużej posiedzieć, grzebiąc w Internecie – na blogach, Twitterze czy Facebooku. To oazy lemingozy, tam właśnie zachwycają się wrzutkami, ku uciesze polityków rządzących. I dopóki nie zmieni się władza, ten stan rzeczy będzie, niestety, trwał.
Tekst opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka